Mam 30 lat i niczego nie osiągnęłam

Ostatnio, przygotowując materiały dla moich kursantów, przesłuchałam zwierzeń pewnej amerykańskiej vlogerki, która zatytułowała jedno ze swoich wideo mniej więcej tak: Poczucie pozostania w tyle w życiu i presja, by „mieć to wszystko” przed trzydziestką [1]

 

O co chodzi? Autorka vloga mówi:

 

„Kiedy miałam 13 lat, wyobrażałam sobie swoje życie następująco; do 25.roku życia będę mieć męża, kupię dom, będę mieć dzieci w wieku 27 lat , a do trzydziestki będę CEO i milionerką”.

I dalej:

„Jestem tuż przed 30.urodzinami, znów mieszkam w domu rodzinnym, nie mam męża ani dzieci, nie mam kariery, a moja sytuacja finansowa pozostawia wiele do życzenia”.

Jak ona się z tym czuje?
„Zażenowana, moje poczucie pewności spadło. Czuję, jak gdyby moje okno do stworzenia sobie dobrego życia szybko się za mną zamyka – i to jest bardzo przygnębiające”.

 

 

Czy problem dotyczy to tylko tej jednej kobiety na świecie? Zdecyd0wanie nie, zwłaszcza patrząc na komentarze pod tym wideo. Ale nie tylko. Czytam o zmaganiach kobiet i z nimi rozmawiam – przy okazji takiej lekcji, dowiaduję się raz po raz, że kwestia dotyczy coraz większej ilości kobiet po trzydziestce, ale ich środek ciężkości jest bardzo różny; niektóre mają sobie za złe, że nie zrobiły kariery zawodowej, że źle wybrały studia, inne, że nie trafiły na odpowiedniego partnera życiowego.

Chciałabym to dziś trochę rozgryźć i na tapetę wezmę autorkę vloga.

 

 

Co poszło nie tak w życiu Evamarie Solanges?

 

 

 

Pierwszą rzeczą, jaka rzuciła mi się w uszy było: „Kiedy miałam 13 lat, zaplanowałam swoje życie…”
Ja usłyszałam coś mniej więcej takiego:
„Kiedy miałam 13 lat, zaplanowałam, że poślubię Kena. Nie wyszło, jestem przegrywem”.

 

Każdy z nas ma jakieś wyobrażenie swojego dorosłego życia – i nie ważne, jakie to jest wyobrażenie, jest ono tworzone w dużej mierze przez podświadome przekonania. Jeśli masz przekonanie, że nie nadajesz się do żadnej dobrze płatnej pracy, czy do robienia kariery, bo nie widzisz tego w rodzinie, zwykle nie masz złudzeń i nie mierzysz ponad to. Twoje wyobrażenia nie są marzeniami unoszącymi się ponad wszelkimi przeszkodami – pójdą tylko do miejsca, do którego je sama zaprowadzisz. I tam możesz z nimi utknąć, jak prawdopodobnie zrobiła Evamarie. Jakiś schemat powstał w jej głowie w wieku 13 lat i ona kontynuowała go w życiu dorosłym.

 

Mimo, że wraz z wiekiem, zdobywaniem doświadczeń i umiejętności nasze szanse na kreowanie własnego życia się poszerzają, nie aktualizujemy swoich przekonań, pragnień i nie ustalamy… życiowych wartości.

 

Evamarie wymieniła sporo rzeczy, które…wymagają sporo czasu. Domyślam się, że w przeciągu powiedzmy 8-10 lat miała plan: mieć męża, kilkoro dzieci i być CEO – czyli najważniejszą osobą w firmie. Jak ona zamierzała to zrobić?! Czy nie przyszło jej do głowy, że pięcie się po szczeblach kariery na CEO wymaga niewyobrażalnych wyrzeczeń, poświęcenia i określonych cech charakteru? Jak to połączyć z – założenia  – szczęśliwym życiem rodzinnym?  
I czy ostatecznie taki schemat życia przyniósłby jej prawdziwe spełnienie? I jak je zmierzyć, określić? Tego nie mogła wiedzieć trzynastolatka.

 

 

 

Alicja w krainie czarów

 

 

 

Każdy z nas ma jakieś wyobrażenie swojego dorosłego życia, ale realne pragnienia muszą w nas pobyć przez jakiś czas i albo się zakotwiczą, albo nie. Wówczas będzie je można odróżnić od ogólnych społecznych przekonań – a w dużej mierze to nimi żyjemy; wyjdź za mąż do trzydziestki, weź kredyt, miej dzieci.
Warto sobie szczerze odpowiedzieć na pytanie, czy tak w środku pragniemy tego samego. Wiele kobiet nigdy nie decyduje się na tę refleksję, a potem mają pretensje, że społeczeństwo im coś narzuca.
Też jestem kobietą i nigdy nie żyłam według presji społecznej – sama ustaliłam, co jest dla mnie ważne, co jest częścią mnie, a co nie.

I dalej:
Jeśli tak: czy idę w kierunku spełnienia tych pragnień, czy muszę coś zmienić, bo oddalam się od celu,
jeśli nie: jakie są moje realne pragnienia, czy mam wystarczająco dużo determinacji i odwagi, by po nie sięgnąć, nierzadko buntując się przeciwko ustalonym normom społecznym?

 

Wiele kobiet wartościuje swoje życie przez pryzmat udanego życia osobistego (odpowiedni partner życiowy, stabilizacja z nim) ale żyją w klatce własnych, ograniczonych wyobrażeń, jaki dokładnie powinien być, kiedy powinien się pojawić, a nade wszystko, że to one są nagrodą, którą on musi zdobyć. I tak czekają w tej wysokiej wieży bez końca. Co radzę? Zjechać windą na dół i zacząć aktywnie rozglądać się za … spełnieniem tego pragnienia, a nade wszystko, zejść z piedestału bycia nagrodą, by po trzydziestce nie zostać z niego brutalnie zepchniętą.

 

 

Lecz moim zdaniem, są dwie, jedynie dwie rzeczy, które zaważają na naszym poczuciu spełnienia życiowego – gdy je sobie ustalimy, wszystko będzie jaśniejsze i ostatecznie doprowadzi nas do życiowego spełnienia. Oto one:

 

 

 

Ustal swoje wartości

 

 

 

Chodzi mi o wartości, którymi realnie żyjesz, nie te, którym hołdujesz, gdy wypełniasz ankiety w Internecie lub u psychologa. Wraz z nimi ustal priorytety.
Przykład: masz około 20 lat i już wiesz, że w ogóle nie zależy ci na „robieniu kariery” i nie widzisz się w codziennej walce o finansowy dobrobyt, jesteś za to osobą zorientowaną na rodzinę, ciepło domowe i – wstyd się przyznać – najchętniej w ten sposób spędzałabyś czas.
W Twoim przypadku nie warto marnować czasu na pięcioletnie studia na szemranym kierunku, raczej szukać zajęcia, które pozwoli Ci na pewną samodzielność życiową i rozwijać się w aspektach, które są dla Ciebie najważniejsze, np. nie wchodzić w bezsensowne relacje romantyczne, które nie rokują, ale na poważnie podejść do tematu i szukać partnera, który ma podobne wartości i cele.

 

Jeśli masz z kolei odwrotne wartości i pracę zawodową traktujesz jednocześnie jak powołanie, zmieniające świat na lepsze – nie rozdrabniaj się, idź za tym, temu poświęć więcej czasu niż innym aspektom życia, np. rozrywce.

 

Nieustalone wartości życiowe powodują wiele problemów. Na przykład taki, że trudno podejmować decyzję i tworzyć priorytety, w rezultacie chcesz wszystkiego naraz, lub sądzisz, że powinnaś robić wiele rzeczy jednocześnie, poświęcając im tyle samo czasu i środków.

 
Bez ustalonych wartości możesz mieć problem z sięganiem do swoich zasobów – bo każdy je ma, tylko każdy inne. Jeden ma predyspozycje do jednania sobie ludzi, bycia społecznikiem, bo jest osobą empatyczną, godną zaufania, tolerancyjną i uważam, że na to powinien postawić, inny do pisania książek, gdyż nie potrafi żyć bez kreatywności, jeszcze inny ceni sobie spokój, komfort i poczucie bezpieczeństwa nade wszystko, a inny ma zadatki do bycia rekinem biznesu, gdyż niestraszne mu ryzyko i wierzy w pracowitość.
Nie wiem, na ile Evamarie ustaliła swoje wartości i zdecydowała co dla niej jest realnie najważniejsze, ale gdyby to zrobiła pięć, dziesięć lat wcześniej, być może dziś byłaby bardziej usatysfakcjonowana swoim życiem.

Oto kilkanaście życiowych wartości – możesz zaznaczyć te, które są dla Ciebie najważniejsze i ustalić, czy nimi żyjesz. [2]

 Miłość  Wdzięczność Zaangażowanie
Niezależność  Satysfakcja   Chwała
Rozwój osobisty  Wsparcie  Wiedza
Akceptacja  Radość Nauka
 Elastyczność  Pewność  Intelekt
 Wykształcenie  Wrażliwość  Ryzyko
 Zaufanie  Szczęście  Pasja
 Wolność  Sprawiedliwość  Niezależność finansowa
 Wiara  Balans  Czas wolny
 Mądrość  Bogactwo  Wyzwania
 Kreatywność  Duma  Relaks
 Zdrowie  Harmonia  Pieniądze
Sprawność fizyczna  Dostatek  Wyobraźnia
 Intuicja  Energia do życia  Sukces
 Piękno  Przygoda  Wygoda
 Motywacja  Marzenia  Perfekcjonizm
 Intymność  Czas dla siebie  Dobra zabawa
 Spokój wewnętrzny  Humor  Patriotyzm
 Bezpieczeństwo  Tolerancja  Spokój
 Czyste sumienie  Energia  Szacunek
 Komfort  Pogoda ducha  Spójność wewnętrzna
 Wyzwania  Szczerość  Aktywność
 Przyjaźń  Kariera  Uczciwość
 Wpływ współpracy  Lojalność  Pracowitość

 

 

Najważniejsza  kwestia

 

 

Czegokolwiek byśmy nie wymyślili, jakkolwiek byśmy się społecznie nie chcieli dojechać nawzajem, uważam, że jest jedna, jedyna rzecz, która uwalnia od wszystkich przekonań, marzeń, terroryzującej pogoni za szczęściem, a jest to odkrycie swojego powołania.

 

Jeśli komuś ten termin jeszcze kojarzy się z życiem zakonnym, niech szybko rozszerzy sobie spectrum i zobaczy tam siebie.
Gdy żyjesz zgodnie ze swoim powołaniem, nie gonisz już za szczęściem – bo wypełnianie swojego powołania daje ci je cały czas. Powołanie załatwia też sens życia, poczucie celu, daje spełnienie na bieżąco, bo nie ma jakiejś jednej nagrody na samym końcu – ona jest cały czas.

Powołanie jest sprawą bardzo indywidualną, niezależną od czynników społecznych, niepodlegające presji, a wręcz przeciwnie – wnoszące spokój. Powołanie może się też zmieniać w zależności od konieczności – np. możesz odebrać powołanie do podróży, by za rok mieć powołanie do osiedlenia się w jednym miejscu.
Powołanie jest również czymś głęboko duszewnym, nie zewnętrznym, choć ostatecznie tak również będzie się objawiać.
Powołanie ma na celu maksymalne rozwinięcie siebie jako człowieka oraz służenie innym; bezpośrednio lub pośrednio.
Powołanie nie musi mieć nic wspólnego ze zdolnościami i predyspozycjami, ale mogą one wskazywać pewien kierunek.  
Powołanie ściąga z barków ciężar mimo, iż nierzadko wymaga poświęceń, a zawsze zaangażowania, lecz ostatecznie daje satysfakcję i wspomniany sens życia.

 

 

Jak działa powołanie w praktyce?

 

 

Jak wspomniałam, dobrze odczytane i zaakceptowane powołanie ściąga z barków człowieka ciężar życiowy – czy to nie jest wspaniałe, gdy dokładnie wiesz, że jesteś w miejscu, w którym masz być i robisz dokładnie to, co robisz? Możesz wówczas całą swoją uwagę i środki skupić dokładnie na realizowaniu swojego powołania. Nie tracisz też czasu. 

 

Był czas, że zmagałam się ze swoim życiowym powołaniem w życiu zawodowym, w którym przeżywałam totalną bessę. Nie wiedziałam, co mam robić – miałam serce do nauczania innych, ale wiedziałam, że nie zarobię na tym kokosów. Poprosiłam Ducha tego Świata o wskazówkę i miałam sen, który symbolami wyjaśnił mi, czym mam się zajmować choćby nie wiem co – miałam postawić na nauczanie.

 

Minęło kilka miesięcy, gdzie postanowiłam minąć się ze swoim objawionym powołaniem i zajęłam się czymś zupełnie innym – co wcale nie przynosiło mi satysfakcji i sprawiało, że nie żyję w pełni. Moja pełnia była …pusta. Raz jeszcze przypomniałam Duchowi tego Świata, że skoro mi powiedział, czym się mam zajmować, niech da mi możliwości, pozwoli ruszyć z miejsca.
Wówczas miało w moim życiu miejsce znamienne wydarzenie:
dokładnie 30 minut po tym wołaniu odebrałam telefon, który zmienił moje życie. W skrócie: mogłam do woli realizować swoje powołanie objawione w tamtym śnie sprzed miesięcy.

 

 

 

Co daje mi odkrycie mojego powołania?

 

 

 

Przede wszystkim spokój życia, poczucie kompatybilności. Nieważne, co ludzie myślą lub mówią o moim sposobie życia, zupełnie mnie to nie obchodzi dopóki wiem, że wypełniam swoje powołanie.

 

 

 

Jak rozpoznać swoje powołanie?

 

 

 

Tu dochodzimy do sedna sprawy. Ludzie często chcąc poznać swoje predyspozycje zawodowe i tylko zawodowe, i w tym celu idą do specjalisty, wypełniają testy poziomujące, dostają pewien pogląd. Lecz jak określić powołanie do całokształtu? Do tego, czy mam mieć rodzinę, czy mam osiedlić się w określonym miejscu, postawić na kontakty społeczne bardziej niż na pracę zarobkową, lub wyrażanie się przez sztukę? Zająć się pomaganiem zwierzętom, czy zostać radnym?

Wreszcie, w jaki sposób i na jakim poziomie mam rozwijać swoje życie duchowe, swojego wewnętrznego człowieka?
A jeśli jestem osobą uduchowioną, bądź religijną, w jakiej społeczności, denominacji religijnej mam wypełniać swoje powołanie?

Wspominałam o Duchu tego (i nie tylko tego!) Świata? Nazwijmy Go Bogiem. Dla mnie to Bóg Abrahama, Izaaka, Jakuba…
To On ma w swoim sercu dom z Twoim imieniem na drzwiach i rozdaje indywidualne, życiowe powołania. On zna każdego z nas; nasze zdolności, ale i obawy, uprzedzenia, przeszłość. Możesz zgłosić się do Niego w dowolnej chwili osobistymi, własnymi słowami. Na pewno na nie odpowie.
Pamiętaj: realizowanie swojego powołania ma na celu maksymalne rozwinięcie Cię jako człowieka stworzonego na obraz i podobieństwa Owego Duch – czyli życie w pełni, nie na pół gwizdka, na co często się godzimy, błądząc we mgle i przejmując obce schematy życia. Co ważne: swoje powołanie możesz odebrać niezależnie od tego, ile masz lat; możesz mieć 8 lat, 18, 30, 55 albo 100 – jest dla Ciebie misja życiowa. 

 

Jest tylko jedno powołanie, które dotyczy nas wszystkich, ludzi na kuli ziemskiej – wszyscy jesteśmy powołani do miłości; do dawania i otaczania się nią. Tylko znowu: czym jest ta prawdziwa miłość? Tylko Duch tego (i nie tylko tego) Świata to wie i chętnie się tą wiedzą dzieli. Zachęcam!

 

Jeśli to, co Ci objawiłam powyżej zasługuje na wrzucenie kilku złotych do kapelusza – możesz postawić na ten wirtualny – z kawą. KLIK.

Dzięki i do zobaczenia znów!

 

 

 

 

 

[1] https://www.youtube.com/watch?v=RjZxYz-juz8

[2] Lista wartości pochodzi ze strony: https://hrpolska.pl/rozwoj/narzedzia/wartosci