Zanzibar – czy to dobra opcja na wakacje?

Gdy publikuję ten post, Lukaš jest już pewnie w drodze do Namibii. Jeszcze wczoraj dogrywaliśmy ostatnie detale dotyczące tekstu o Zanzibarze, gdy on się już pakował.
Pamiętacie wywiad z nim na temat Afryki w ogóle? Jeśli nie, zostawiam LINK, warto poznać naprawdę ciekawe fakty dotyczące Afryki,  a tymczasem… Zanzibar.

 

Z  Zanzibaru całkiem niedawno wróciła moja kursantka. Gdy zapytałam ją, czy często rozmawiała z tubylcami po angielsku, ona odparła, że nie. Nie musiała, gdyż wszyscy lokalsi mówili po polsku!
Dlaczego Zanzibar warto rozważyć? Co czeka i czyha na potencjalnego turystę? Przeczytajcie, zapraszam!

 

 

 

Lukaš, którego narodu jest na Zanzibarze najwięcej?

 

 

Statystyki mówią, że Francuzów, Amerykanów ale na pierwszy rzut oka uderza jednak fakt, że na Zanzibarze jest naprawdę wielu Polaków. To znaczy… kiedy większość ludzi mówi o Zanzibarze, myśli o wyspie Unguja. Niewiele osób wie, że Zanzibar to tak naprawdę archipelag, w skład którego wchodzi także mniej znana Pemba, czy Mafia – osobna wyspa archipelagu.

 

 

Muszę zadać pytanie językowe: Czy musisz znać angielski, żeby wyjechać na wakacje na Zanzibar?

 

 

Oczywiście znajomość angielskiego jest zawsze zaletą. Tanzańczycy ogólnie nie znają dobrze angielskiego, ale na Zanzibarze jest inaczej. Miejscowi starają się uczyć wszystkich możliwych języków. Byłem na zwiedzaniu jednej farmy z przyprawami. Kiedy skończyliśmy i czekałem na mojego przyjaciela, żeby mnie odebrał, rozmawiałem z miejscowymi przewodnikami. Każdy z nich mówił przynajmniej w trzech obcych językach. Po polsku, niemiecku, hiszpańsku, francusku, hebrajsku, albo czesku… No cóż, powiedziałbym, że można się obejść bez znajomości obcych języków, ale wtedy jest się zdanym na swojego przewodnika, który nie zawsze musi być uczciwy , co jest całkiem częste! Nie raz zdarzyło się, że ten przyjaciel przewodnik w dniu odlotu napisał, że się pomylił i że na przykład safari nie kosztuje 1 000 USD, ale 2 000 USD… i wiele osób to zapłaci.

 

 

 

Ile czasu spędziłeś na Zanzibarze, gdzie mieszkałeś i co robiłeś?

 

 

Spędziłem na Zanzibarze kilka miesięcy. Mieszkałem u przyjaciół w jednym centrum społecznościowym. Centrum nazywa się Move Zanzibar i trenują tam akrobaci i tancerze, którzy potem występują w różnych hotelach. To było naprawdę super. Dużo trenowaliśmy i uprawialiśmy sport. To była świetna wymiana kulturalna. Zazwyczaj byli tam też inni “mzungu” = biali. W zamian pomagaliśmy ludziom z centrum z ich angielskim. Dużo tańczyliśmy (tak, mnie też próbowali tego nauczyć!). Wieczorami jeździliśmy z nimi na występy, czasami szliśmy popływać w morzu i tak dalej. Kiedy ostatni raz byłem na Zanzibarze, pracowałem już online. Dlatego byłem w hotelu na wifi. Często odwiedzałem swoich przyjaciół. Również przez kilka tygodni mieszkałem w tradycyjnym gospodarstwie domowym w Zanzibar City. W części, do której turyści zazwyczaj nie docierają. Często gotowaliśmy z panią domu, odwiedzaliśmy przyjaciół i znajomych, graliśmy w karty na zewnątrz i poznawaliśmy lokalną kulturę islamską i życie miejscowych, do którego turyści rzadko mają dostęp.

 


 

Co ciekawego tam widziałeś? Czego doświadczyłeś?

 

 

Na  Zanzibarze nie odwiedzałem wielu turystycznych miejsc. Byłem tylko na jednodniowej wycieczce, żeby popływać z delfinami (niesamowite i każdy powinien tego spróbować chociaż raz w życiu. Jednak drugi raz nie muszę już uczestniczyć w takim polowaniu na delfiny). Bardzo znanym miejscem jest Prison Island. Jest to miejsce wraz z absolutnie pięknym historycznym miastem Stone Town, które jest wpisane na listę UNESCO. Na Prison Island żyją duże żółwie. W Parku Narodowym Jozani Chwaka żyją czerwone małpy Colobus. Byłem też na farmie, gdzie uprawia się przyprawy. Do tej pory nie wiedziałem, że goździki rosną na drzewach, a pieprz na lianach! Jest tam wiele innych miejsc, meczet w Kizimkazi, ale przede wszystkim Zanzibar jest znany ze swoich plaż. Głównie turystyczne Nungwi lub raj imprezowy dla kitesurferów, Paje. Na Zanzibarze jest naprawdę wiele do zobaczenia i wszystko jest stosunkowo dostępne i przystępne (co w Afryce często nie ma miejsca. Turystyczne atrakcje, safari itd. są na ogół na kontynencie drogie i trudno dostępne na własną rękę).

 

 

Co wyjątkowego jest w Zanzibarze?

 

 

Zaskoczyło mnie, że Zanzibar jest zupełnie inny niż reszta Afryki. Dzięki odmiennym prawom uważam, że Zanzibar jest jednym z najlepszych miejsc w Afryce, gdzie obcokrajowiec może się przeprowadzić i coś zbudować (pewność prawa itp.). Podoba mi się tam wiele rzeczy. Zanzibar jest co prawda bardzo turystyczny, ale wciąż jest autentyczny. Nie podoba mi się jednak, jak większość miejscowych postrzega turystów.

 

 

A jak postrzega?

 

 

Jak chodzące portfele. To wprawdzie występuje w całej Afryce, ale na Zanzibarze jest to bardzo widoczne. Mzungu tam jest jak zwierzyna łowna. Mało kto stara się coś robić uczciwie i rzetelnie.

 

 

Przechodzimy do punktu niemiłego zaskoczenia i przestrogi jednocześnie….

 

 

Tak. Młode dziewczyny z całej Tanzanii przyjeżdżają tam za swoim “snem” (=upolować turystę i dostać się do obiecanej Europy). W tym czasie dostałem tam tyle wyznań miłości i ofert małżeństwa, że przestałem je liczyć. Jedna dziewczyna w klubie bardzo mocno ciągnęła mnie na plażę, twierdząc, że mnie kocha i chce natychmiast seksu. Kiedy próbowałem się wymówić, mówiąc, że nie mam przy sobie prezerwatywy, twierdziła, że to nie ma znaczenia, że i tak mnie kocha i chce być ze mną do końca życia. Stale mnie mocno trzymała i z niesamowitą siłą ciągnęła na plażę. Naprawdę wydawało mi się interesujące, że ktoś może zakochać się w ciągu pięciu minut… To trochę pokazuje desperację miejscowych.

 

 

Na co więc powinien uważać turysta?

 

 

Zwykle to kobiety pilnują, żeby nikt nie wrzucił im narkotyków do napoju. W Afryce polecałbym to również mężczyznom. Nie słyszałem o konkretnych przypadkach, ale legendy o tzw. “łowcach mzungu” powoli stają się folklorem. Na Zanzibar często przyjeżdża się dla turystyki seksualnej. To, że mężczyzna ma dać kobiecie “transport money” na podróż tam i z powrotem do domu, a czasem nawet dodatkowego dolara, nie jest uważane za prostytucję. Ale tutaj to raczej droga do piekła. Jeśli masz pecha i trafisz w sidła jakiejś łowczyni mzungu, to jest to potem koszmar. Nie musisz bać się czarowników, to nie działa, ale one mają mnóstwo koleżanek, które cię potem ścigają, telefon ciągle dzwoni… Czasem używają WhatsApp GB, więc widzą, kiedy jesteś online, a gdy je zablokujesz, one po prostu się odblokowują…
Jeśli turysta chce się zabawić, musi uważać, żeby mieć własną prezerwatywę, której potencjalna partnerka na jedną noc mu nie przebije…
Ale nie chcę straszyć… zdecydowana większość turystów przyjeżdża i wyjeżdża bez żadnych problemów. Jednak “walka o klienta” się zaostrza.

 

 

 

Poruszeni „ubogą Afryką” turyści, często dają lokalsom pieniądze. Czy to dobry pomysł?

 

 

Jestem zwolennikiem tego, żeby miejscowym nie dawać żadnych pieniędzy. Niewielki napiwek byłby w porządku, ale często zdarza się, że obcokrajowiec, dla którego ceny na Zanzibarze są bardzo niskie, daje taksówkarzowi wielokrotnie więcej. Z jednej strony to może być dla kogoś takie przyjemne popisywanie się, ale z drugiej strony całkowicie niszczy to lokalną gospodarkę. Miejscowi nie chcą nic robić, jeśli biały nie da im często nawet 10 razy więcej niż normalna cena. Miejscowi myślą wtedy, że zarobią pieniądze, tylko spotykając białego. Jeśli turyści będą to wspierać, będzie tylko gorzej, nie tylko dla kolejnych turystów, ale najbardziej ucierpią miejscowi, którzy na wyspie nie będą mogli sobie na nic pozwolić.

 

Czemu nie dawać prezentów Afrykanom? Polecam to wideo KLIK 

 

Na przykład, z polecenia poszliśmy do restauracji, nazwy dokładnie nie pamiętam, ale wszyscy miejscowi polecają ją jako najlepszą lokalną atrakcję. Byłem tam z mamą, która dała im pieniądze, a kiedy zauważyłem, że nie oddają jej właściwie, od razu to policzyłem. Zdzierali z nas o więcej niż połowę…

Miejscowi sprzedawcy czasami są bardzo uciążliwi. Turysta często ulegnie i żeby pozbyć się sprzedawcy, kupi to, co mu oferuje. Nawet jeśli kupi to za zawyżoną cenę, dla niego często i tak jest to tanie. Jednak problem polega na tym, że sprzedawcy się między sobą dogadują, a inni wiedzą, że jeśli masz pieniądze, to właśnie się ich nie pozbyłeś.

Kiedy dajesz im prezent, sprzedają go, żeby mieć pieniądze… Jeśli naprawdę chcesz im pomóc, daj im dobrą radę… To może być klasyczne, ale to właśnie zmiana ich podejścia jest najbardziej potrzebna.

 

 

Jakiś lokalny zwrot na koniec?

 

Asi Karibu Zanzibar” oznacza „Witaj na Zanzibarze” w języku suahili.

 

Dziękuję Ci bardzo za wywiad i za zdjęcia, a moich czytelników zapraszam na kanał YT Dudy Travelling – dajcie Łukaszowi łapkę w górę, robi dobrą robotę! Lukaša znajdziecie  również na TikToku – klik. 

 

Byłeś, byłaś już kiedyś na Zanzibarze? Jeśli tak, podziel się swoimi wrażeniami. 

 

Z Lukašem rozpoczynamy cykl o Afryce – śledzikujcie Motyw Kobiety, a jeśli chcecie napoić mnie kawą w podzięce za ten post, chodźcie TU. Więcej zdjęć Lukaša również na moim fanpage’u.Kliknij.