“Rok 2018” odsłona 3.

 

 

Gdy wreszcie dotarli  na salę weselną i Gosia pokrótce opowiedziała co im się przytrafiło, Patryk został bohaterem dnia. Jak stół długi i szeroki przekazywano sobie wieść, jakoby Patryk znalazł sposób na oszukanie najnowszej technologii i nie zważając na ewentualne zagrożenie, brawurowo opuścił pojazd.

– Ależ to nic innego jak instynkt samozachowawczy! – bronił się Patryk przed nabiciem metki celebryty.  – Każdy człowiek w chwili zagrożenia zrobiłby to samo – nie widział ambarasu.

– No, nie każdy – pokiwał palcem siedzący obok gość. – Pamiętam gdy jechałem do pracy autobusem… tak, tak, autobusem! Samochód rozkraczył mi się już na podjeździe, nie było rady, musiałem jechać CKA[1] i po jakichś pięciu minutach jazdy, autobus nagle stanął w miejscu. Nikt nie wiedział co się dzieje, czy zamach terrorystyczny czy co…. aż wreszcie pomału ruszył. Co się okazało: przez noc nowy wiadukt zbudowali i kierowca nie był pewny czy się pod nim zmieści!

– To nie było podanej wysokości pojazdu? – nie rozumiał Michał.

– Była, ale zostawili ją wykonawcy, to była jakaś chińska jednostka miary i kierowca zgłupiał. Wszystko skończyło się dobrze, pojechaliśmy inną trasą, ale dużo ludzi nie mogło wyjść z tego pierwszego szoku gdy myśleli, że to zamach. CKA załatwiła wszystkim darmową poradę psychologiczną trybem „Fast” więc skorzystaliśmy już po roku – na zakończenie tej opowieści, gość zaznaczył jej koniec palcem wskazującym.

– To rzeczywiście szybko! – zauważyła siedząca obok, bardzo szczupła szatynka obcięta według nowej mody „pépin”[2] – Ja ostatnio miałam spotkanie z moim alergologiem; wreszcie poznaliśmy się osobiście. Przez trzy lata pisaliśmy do siebie e-maile.

– A tego nie opowiadałaś. I jak wypadło spotkanie? – gość, który zakończył swoją opowieść, ożywił się ponownie.

– A! – machnęła ręką szatynka. – Były kwiaty i kieliszek eko czaju, eko czekoladki, wspólne selfie i opowieści na całe pięć minut!

– Matko, ale skrócili te wizyty, traktują ludzi jak przedmioty! – przy ostatnim słowie Patryk zacisnął zęby kiwając głową.

– Wydłużyli, właśnie wydłużyli do godziny! Ale dobre pięćdziesiąt pięć minut to papierologia –wyjaśniła szatynka. – Następne spotkanie za cztery lata, do tego czasu znów muszą wystarczyć tylko e-maile i smsy  – w jej głosie  usłyszeć można było rozczarowanie, ale i pogodzenie z losem.

Gdy przez ułamek sekundy nastąpiło milczenie, wspomniany już gość postanowił spuentować temat, dzięki któremu nieznajomi sobie ludzi nawiązali nić przyjaźni.

– No to oficjalnie zostajesz bohaterem dnia! – mężczyzna wzniósł kieliszek z szampanem puszczając oko do Patryka.

– To naprawdę nic takiego!- bronił się nadal bohater dnia.

– Gdy byłam dzieckiem – pociągnęła szatynka nie uznając tematu za zakończony – ludzie często szukali wyjścia z trudnych sytuacji na własną rękę. Różnie się to kończyło. Adam, mój wujek taką rękę stracił, gdy próbował ratować kolegę na misji w Afganistanie.

– Ile razy Kazik, mój ojciec przeciął się naprawiając coś w domu samemu! A jeden telefon do Centrum Awarii[3] i po kłopocie. Ale wtedy jeszcze Centrum Awarii nie było – skwitował gość z kieliszkiem szampana.

– Do tej pory sam naprawiam cieknący kran, czy wbijam gwoździe do ściany.  To żadna sztuka – skomentował Patryk, który nie widział w tym wszystkim problemu. Żadnego.

– No mówiłem, że bohater ! Wypijmy za niego! – i znów kieliszek szampana poszedł w górę.

 

 

 

 

W tej chwili dostojnym krokiem na sali pojawiła się młoda para. Gdy tylko stanęli na środku, w ich stronę, z generatora mgły poszedł dym, a wraz z nim pierwszy dźwięk piosenki, na którą to Anka i Piotr tylko czekali. Gdy tylko finalistka programu „Anielski głos” na jednym oddechu weszła ze słowami „Strumming my pain with his fingers…”  Anka i Piotr wbili się z gracją w rytm kolejnych dźwięków. I tak wirowali na dębowym parkiecie sali weselnej. Za ich plecami, na jednej ze ścian zmieniała się dekoracja; to pojawiały się fotele kinowe z pełnymi torbami popcornu na siedzeniach, to metalowe wnętrze klubu. Na sali co chwila słychać było „wow”, „masakra”[4] i „amazing” oraz dyskretne brawa. Na zakończenie tego brawurowego występu  młodzi lekko dygnęli dając do zrozumienia, że już można bić brawo. I brawa rozległy się na dobre.            

                                             
Na ścianie, na której jeszcze przed chwilą wyświetlana była dekoracja, pojawiły się adresy WWW osób, które w pocie czoła pracowały nad pierwszym tańcem Anki i Piotra. Pojawiło się między innymi  nazwisko słynnej pary tanecznej jak i producenta pudru rozświetlającego.

Po oklaskach zachwyconych gości nadeszła pora toastu; Piotr i Anka swój związek postanowili uwieńczyć szampanem Brut. W kieliszku każdego z gości znalazła się moneta 1 euro; ostatni weselny krzyk mody, który nie tylko dzięki pomysłowi Anki znalazł się w kieliszkach, ale i na wielu kreacjach; euro na paznokciach, na sukniach, pod kieszeniami spodni zamiast guzików, jako pasek, kolczyki czy spinki do włosów.

– Oj jeszcze udławimy się tym euro! – radośnie acz uszczypliwie zawołał Patryk. – Ale zdrowie młodych!

– Kotku, może jako przyjaciel Nowak-Kowalskich wygłosisz jakąś mowę? Jesteś polonistą – zachęcała Patryka małżonka. Patryk do zbyt wylewnych nie należał, ale z okazji chętnie skorzystał. Zachęcony już przez samą parę Nowak-Kowalskich podszedł do sceny i stanął za głównym mikrofonem na tę chwilę wyciszając mikrofon ear-by[5]. Uwaga gości zwróciła się w jego stronę…

 

 

 

Czytelniku, mam nadzieję, że dobrnąłeś, dobrnęłaś do końca i … że był to taki koniec, po którym oczekujesz niekończącej się opowieści! Daj znać w komentarzu , jak odebrałeś ten fragment!  Już niebawem, za dni kilka, kolejna odsłona książki. A jak powstała ta książka? O tym przeczytasz w tym poście. KLIK
Zostań w roku 2018 :- ) To już ostatnia z odsłon – co następne? Oczekuj książki w pełnym wymiarze! 

 

 

 

[1]                     CKA dawniej: MZK. Centrum Komunikacji Awaryjnej.

 

[2]                     fr. pestka. Przerzedzenie włosów do takiego stopnia by mogły zakrywać skórę głowy, nie tworząc zbytecznej ozdoby. Moda w myśl nurtu minimalistycznego.

 

[3]                     Centrum Awarii – centrum usług wszelakich; od zamówienie hydraulika, drwala, specjalisty od wędzonego mięsa, opiekunki do dzieci po zamówienia konsultantki od wieczornego makijażu czy Estetyki Tortów Dziecięcych.

 

[4]                     Wyrażenie „masakra” pierwotnie miała znaczenie negatywne. Z biegiem czasu, żądni mocnych wrażeń obywatele Europy zaczęli używać go również do wyrażenia pozytywnego wydarzenia. Przestarzałe: cudowne, cudne, piękne, olśniewające, zjawiskowe, boskie, imponujące, wyśmienite, znakomite, mistrzowskie, fenomenalne, jedyne, obłędne  itd.

 

[5]                     Mikrofon ear-by: mały mikrofon nauszny, za pomocą którego ludzie będący w dużej odległości, a chcący się ze sobą porozumieć bez konieczności pokonywania dzielącego dystansu, rozmawiają z wybraną osobą.