Polecam książkę.

Wielkość można odnaleźć wszędzie. Ona nie potrzebuje wzniosłości czy dostojeństwa. Jest w rzeczach zwykłych, w naszym zupełnie przeciętnym otoczeniu. (Sarah McCoy)

 

 

Pamiętacie Anię Shirley? Ta jedenastolatka może nie miała misji zdobycia magicznego kamienia, nie przeżywała też spotkań z tajemniczymi istotami, ale  jej codzienność była pełna przygód. Codziennych, można powiedzieć: zwyczajnych – a jednocześnie takich, które miały wpływ na jej życiowe decyzje oraz jakość przeżywanego tu i teraz. Ania nawiązywała nowe przyjaźnie, zyskiwała i traciła reputację, zdobywała kolejne stopnie wykształcenia i mam wrażenie, że codziennie żyła wdzięcznością.
Jej los odmienił się najpierw za sprawą pomyłki, a potem – za sprawą serca, które się dla niej otworzyło i otwierało coraz szerzej – Maryli.

 

Jan Blythe był miłym chłopakiem. Stanowiliśmy parę dobrych przyjaciół. Ludzie mówili, że to mój narzeczony. Ania popatrzyła na Marylę z zainteresowaniem. – Och, Marylo, co się stało? 

 

 

W serii o Ani z Zielonego Wzgórza nie dowiadujemy się o życiu Maryli zbyt wiele – jest tak pragmatyczna, że człowiekowi nawet nie przyjdzie na myśl, iż mogłaby mieć za sobą jakąś tajemniczą przeszłość. A jednak – Sarah McCoy podjęła się tego wyzwania i po ponad roku spędzonym na Wyspie Księcia Edwarda, na niezliczonych rozmowach z potomkami  L. Maud Montgomery wydała na świat dzieło godne autorki Ani.

 

 

„Maryla z Zielonego Wzgórza” – to opowieść o opiekunce Ani Shirley. Co ciekawe, wprowadza nas do swojego świata jako jedenastolatka.  Tak! Maryla też była kiedyś dzieckiem! Miała kochających rodziców i brata, którego uwielbiała.
W pewnym momencie, jej nastoletnie życie przeszyło rodzinne nieszczęście, które miało większy wpływ na jej życiowe decyzje, niż mogłoby się wydawać.
Ponieważ znałam głównych bohaterów „Ani…”  z wielką przyjemnością „poznawałam” ich jako nastolatków czy dzieci. Ten moment, kiedy Maryla poznaje Małgorzatę ….

 

 

Małgorzata była jedynaczką, a Maryla wiedziała, że wyobraźnia osoby samotnej, pozostawionej samej sobie, może ją wywieść na manowce, ku niegodnym postępkom. [1]

 

 

Jest jednak w błędzie ten, kto sądzi, że całe życie Maryli upływało na hasaniu z jednego zielonego pagórka na drugi. Maryla była społecznikiem, a w książce poruszane są problemy społeczne tamtych czasów –

 

Czarni Kanadyjczycy są obecnie Kanadyjczykami z prawem do głosowania”. – Myślałam, że teraz wszyscy mogą głosować. – Nie w tym rzecz – zaczął wyjaśniać Mateusz. – To coś bardzo dobrego. Wy, kobiety, następne dostaniecie prawo głosu. – A jeszcze nie mamy?! To była dla niej niespodzianka. Nie dlatego, że myślała, że mają. Po prostu nie przyszło jej do głowy, że mogłyby nie mieć.[2]

 

Czy

 

Konserwatyści są tak samo przeciwni niewolnictwu jak i liberałowie. W tej akurat kwestii całkowicie się zgadzamy. Dlaczego każda rozmowa z tobą, Janku, musi zejść na politykę? Gdzieś dalej jest cały świat, który tyle dba o torysów czy reformatorów co o zeszłoroczny śnieg. Wszyscy jesteśmy dziećmi bożymi. [3]

 

 

Janek

 

 

Tak, dobrze się domyślacie – spolszczony Janek, rozmówca Maryli to legendarny John Blythe, którego konkury Maryla – jak wiemy – ostatecznie odrzuciła.  Ale zanim to nastąpiło, Maryla zobaczyła Johna po raz pierwszy. Właśnie tak:

 

 

Maryla musiała spuścić wzrok. Jego spojrzenie paliło ją żywym ogniem. Czuła się tak, jakby patrzyła prosto w słońce. [4]

 

 

A gdy już raz spojrzała w to „słońce” …..

 

 

Wszystko, co wiedziała o miłości, było nim. [5]

 

 

Czytając „Anię…” raz po raz umierałam ze śmiechu – przy „Maryli…” wcale nie jest inaczej! Książka napisana jest bardzo humorystycznie, mimo wielu śnieżnych zamieci nie sposób raz po raz się nie uśmiechnąć

 

 

Doktor Spencer mówi, że powinnam zacząć nosić szkła do czytania, ale ja nigdy jeszcze nie widziałam nikogo w naszym wieku w okularach. O niebiosa!!! Nie, nie i jeszcze raz nie! Takie coś wkładają na nos chyba tylko stare pokojówki. [6]

 

Rzecz jasna opowieść nie kręci się jedynie wokół Maryli Cuthbert! Dowiadujemy się także co -nieco o jakże spokojnym, wyważonym Mateuszu.

 

 

Nie upatrzyłeś sobie jeszcze jakiejś panny, Mateuszu? Tylko mów prawdę! Podrzucą ci w piekle dodatkowych szczap pod kocioł za kłamstwa w tych sprawach. – Izzy mrugnęła do niego porozumiewawczo. – Nie musisz się krępować. Jesteśmy rodziną. [7]

 

 

W tak prostych powieściach jak ta, jest wiele prostych i jakże ponadczasowych prawd. Zawsze zwracam na nie uwagę, gdyż są …. Skuteczne:

 

 

Lepiej skupiać się na celu niż na przeszkodach. [8]

 

 

Jeśli komuś bliski sercu jest minimalizm, prostota, relacje z ludźmi – ta książka jest dla niego. W sposób równie rozkoszny co cykl o Ani, opowiada o codziennym życiu mieszkańców Wyspy Księcia Edwarda, a niezachwiane wartości według których oni żyją, porządkuje ich codzienność, której wcale nie mniej jest ekscytacji!
Czytając „Marylę…” uświadomiłam sobie, ze dziś człowiek musi podjąć kolejną, jeszcze dalszą niż ostatnim razem podróż, spróbować jeszcze bardziej ekstremalnego sportu, mieć jeszcze szybszy samochód by COŚ przeżyć. A i tak mu mało. I tak to wszystko go w końcu wypala. W świecie Maryli takim wydarzeniem był sezonowy jarmark lub bal – ileż potrafiło się relacji zawiązać podczas takich wydarzeń! Iloma informacjami wymienić! Ile serce złamać, ile nowych zaproszeń spłynąć! I ile akcji społecznych wyniknąć!

 

 

Branie od życia jedynie tego, co ci daje, bez głębszego zastanowienia, czy to na pewno to, czego pragniesz, jest zwykłym wygodnictwem. [9]

 

 

Maryla kochała Zielone Wzgórze i nie wyobrażała sobie życia gdziekolwiek indziej.

 

Maryla czuła, że znajduje się dokładnie w tym miejscu, gdzie zawsze pragnęła być, tam gdzie było jej przeznaczone. W domu nazwanym Zielonym Wzgórzem.[10]

 

 

Może udacie się w podróż na Wyspę Księcia Edwarda? Z książki dowiecie się między innymi:

 

 

– Kim była ciotka Izzy i jaką role odegrała w życiu Maryli
– Dlaczego Maryla nie poślubiła Johna Blythe’a
– Czy Mateusz kiedykolwiek, komukolwiek się oświadczył
– Co najbardziej haniebnego w swoim życiu zrobił Mateusz
– Jakim dzieckiem była Małgorzata (Linde) i jakie miała aspiracje?
– Kto nadał nazwę Zielonemu Wzgórzu
– Jak naprawdę nazywało się Avonlea  i dlaczego
– i wiele, wiele innych

 

 

 

[1] „Maryla z Zielonego Wzgórza” – Sarah McCoy

[2] Tamże

[3] Tamże

[4] Tamże

[5] Tamże

[6] Tamże (Nastoletnia Małgorzata)

[7] Tamże (ciotka Izzy do Mateusza)

[8] Tamże

[9] Tamże

[10] Tamże