Blondynka rozwiązuje problemy ludzkości

 

Codziennie w moje oczy wpadają nowe doniesienia z kraju i ze świata – niektóre znikają równie szybko, co się pojawiły, inne trapią ludzkość lub po prostu ograniczmy się: polskie społeczeńsko tygodniami, miesiącami, a bywa że i latami. A rozwiązania nie widać.  
No to jestem! Mam rozwiązanie na co najmniej kilka problemów trawiących Waszą rzeczywistość!

 

 

Zacznijmy od szkoły,  jako że edukacja jest tą dziedziną, której kaganek pomagam nieść i ja.
Od dawna boksujemy się z kwestią edukacji seksualnej – jedni, że nieeeeee, bo nikt nam nie będzie uczył dziecka trzymać rąk pod kołderką, jak to od pokoleń bywało i się sprawdzało (tylko jeszcze nie wiem jak?)  – zdanie to podtrzymywane jest nowo pojawiającymi się w sieci filmikami, na których to niemieckie 9 – latki bez skrępowania wypowiadają słowa penis i pochwa – polskie dzieci przynosi bocian i basta! Niech tak pozostanie. Edukacja należy do rodziców!

 

No to ja właśnie w związku z rodzicami – czy szkoły nie mogłyby wprowadzić edukacji seksualnej dla rodziców? To, że raz czy dwa spełnili prokreacyjny przywilej, nie znaczy, że chętnie rozmawiają z dziećmi na temat ich seksualności i że w ogóle tak do końca zdają sobie sprawę z tego, skąd się te ich dzieci wzięły. Nie żartuję.
Znam osobę, 27-letnią, planującą właśnie potomstwo, która sądzi (podobnie jak jej partner) że kobieta jest płodna 30 dni w miesiącu (a jak przestępny to 31) a termin cykl oznacza dokładnie to samo co miesiąc.  I niechże ona sobie tak uważa! Kocha dzieci więc jak będzie sprowadzać na świat kolejne, krzywda im się prawdopodobnie nie stanie, no ale to tak jakby…. W wieku 27 lat nie wiedzieć jakie miasto jest stolicą Polski.
Zatem jestem ZA edukacją seksualną dla opiekunów małoletnich – nie będzie tu zagrożenia sześciokolorową propagandą gdyż dorośli sami sobie już przez mózgi przefiltrują zgodność informacji z własnym systemem wartości lub po prostu logiki i będą mieli podkładkę do tych wszystkich strasznych rozmów o seksie – a nuż widelec dowiedzą się czegoś nowego!

 

Druga kwestia też dotyczy szkoły – powiedzcie mi, po co te tony papierowych książek, przez które giną lasy -i to w XXI wieku, te przeładowane plecaki i to w dobie, gdy do specjalisty od skoliozy dzieciak będzie czekać do pełnoletności, skoro można iść z duchem postępu i jak rząd obiecuje wyprawkę każdemu dziecięciu szkolnemu, tak niech każdemu da po tablecie albo laptopie – papierowe książki zostawmy na upojne wieczory z odczytem tomiku poezji!

 

 

Kolejny temat jest nieco kontrowersyjny, drażliwy bo znowuż dotyczy najmłodszych, a chodzi o to, że pewna azjatycka firma wypuściła na rynek seks – lalki , które doskonale oddają wygląd dziecka – w wieku 1- 7 lat (mniej więcej).  Twórca lalek mówi, że dzięki temu, iż osoby ze skłonnościami pedofilskimi , mogą owe skłonności zaspokajać z lalką, nie będą popełniali przestępstw seksualnych. A zadowoleni klienci tylko temu przytakują. Jakkolwiek by to nie był produkt kontrowersyjny, może przydać się do śledzenia potencjalnych pedofili – wystarczy rejestrować każdą osobę, która taką lalkę nabędzie i sprawdzić od czasu do czasu, czy swoją „działalność” ogranicza jedynie do zabawki. Czyż nie?

 

 

Rząd zapowiedział podniesienie zasiłku dla bezrobotnych. To moim zdaniem oznacza tylko jedno- że grono osób bezrobotnych – z -wyboru poszerzy się, bo komu będzie się chciało pracować, kiedy  za zasiłek będą mogli żyć tak samo jak za minimalną stawkę, gdyby podjęli się pracy, a przy tym nie przegapić kolejnego odcinka ulubionego serialu? Co ciekawe, Polska ściąga obcokrajowców bo nie ma komu pracować, a jednocześnie chce więcej płacić za nicnierobienie…. Ja bym go wręcz w tej sytuacji obniżyła o połowę co najmniej – by ludzie, którym się nie chce pracować, odczuli taką niewygodę egzystencji żeby się do tej pracy ruszyli. Jak wiadomo, człowiek nie – bezrobotny to też mniejszy alkoholizm, wandalizm, przestępczość – a tu działanie tak bezcelowe jak ograniczanie osób na weselach ze 150 do 50….

 

No właśnie, co się tyczy wesel. Ja wiem, że wielu osobom pandemia i związane z nią zakazy nieco pokrzyżowały plany – ale i tu mam rozwiązanie. Papierowe.
Wziąć ślub można – to niczemu nie wadzi – młodzi się przecież podczas składania przysięgi całować nie muszą, to nie Ameryka. Ksiądz może nawet ślubu udzielać z ambony, a wesele można zrobić w pierwszą, papierową rocznicę ślubu – ba, to nawet jest bardziej wiarygodne niż takie wesele od razu! Rok przeżyty razem to już jednak – w obecnej dobie rozwodów – coś. To znaczy, że takim ludziom już spokojnie można podarować mikser z mniejszą obawą, że za rok będą o niego rzucane losy na sali sądowej.

 

Pozostańmy przy tych nowożeńcach – pamiętam, jak lata temu młodzi czekali latami na wesele, no bo sala! Te terminy były niczym wyścig do wynajmu mieszkania w TelAvivie POLECAM

 

Ja swoim postępowaniem dałam przykład, biorąc ślub w piątek – nawet nie wiecie, jacy goście byli zadowoleni, że znienacka nie nastał poniedziałek! I muszę przyznać, że od tamtego czasu – a to już 10 lat – ludzie jakby zmienili swoje myślenie! Naprawdę coraz więcej osób bierze ślub w inne dni tygodnia i wesela odbywają się już w inne dni tygodnia! Po żydowsku!

 

 

Może dalecy jesteśmy kulturowo, od takiego pompatycznego wydawania młodych w dorosłe życie, jak Turcy, gdy na nowożeńców czeka już umeblowane lokum; kupione bądź wynajęte przez rodzinę > na dobry początek < a panna młoda często dostaje w prezencie złoty pas za – bagatelka – 20 tysięcy złotych , ale i tu znalazłam rozwiązanie na polski grunt, tak by się każdy wzbogacił. Może i trochę to potrwa , ale jest niezwykle skuteczne. Otóż coś na miarę loterii – do wspólnej puli każdy dokłada się 1 złotówką na miesiąc i w ten oto sposób co miesiąc losuje się osobę, która zgarnia wszystkie złotówki! Czyli spokojnie z 20 milionów PLN. W ten sposób kiedyś kolejka dojdzie i do mnie, i do Ciebie.
A gdyby tak robić losowanie nie raz w miesiącu co raz w tygodniu? Wtedy kolejka szła by o 4 razy szybciej! Wiecie co….. mnie by to sprawiało wielką radość, wiedząc, że za głupie 4 złote na miesiąc sprawiłam radość i prawdopodobnie bardzo ułatwiłam życie tak wielu osobom!
Ile biznesów by ruszyło! Ile marzeń by się spełniło! Ile nowych darczyńców powstałoby! Ile kredytów zostałoby spłaconych! Same plusy!

 

 

No dobrze, koniec dzielenia się patentami na życie. Macie jakieś własne? Podzielcie się!
 Co sądzicie o moich?