“Rok 2018” odsłona 1.

ODSŁONA  1.

 

 

– Świadomy praw i obowiązków wynikających z podjęcia kredytu, uroczyście oświadczam, że wstępuję w związek umowny z Anną Nowak i przyrzekam, że uczynię wszystko, aby nasz związek umowny był równy, uczciwy, zgodny i umowny.

– Teraz drugi partner, partnerka.

– Świadoma praw i obowiązków wynikających z podjęcia kredytu, uroczyście oświadczam, że wstępuję w związek umowny z Piotrem Kowalskim i przyrzekam, że uczynię wszystko, aby nasz związek umowny był równy, uczciwy, zgodny i umowny.

– Wobec zgodnego oświadczenia obu stron, złożonego w obecności świadków, oświadczam, że Związek Umowny  Pani, Pana Anny Nowak  i  Pani, Pana Piotra Kowalskiego  został zawarty zgodnie z przepisami. Jako symbol łączącego Państwa związku uruchomcie proszę sygnał czipów w waszych obrączkach. Po zatwierdzeniu sygnału przez bank, zostaniecie Państwo oficjalnie wpisani do rejestru Związków Umownych jako Para Umowna.

 

– Gocha, czy nie powinniśmy wyjść za nimi?!

– Muszę pomóc Ance przebrać się do kościelnego. Złap Kaję, spotkamy się na miejscu.

 

Gocha zniknęła za Anką, jej świeżo poślubioną, dobrą koleżanką z pracy i razem w ferworze napięć tego dnia, niemalże równym krokiem – czyli pośpiesznie, udały się do samochodu, którym przemieściły się do wynajętego w hotelu pokoju, w którym to Anka miała przebrać się do ślubu kościelnego, który to postanowiła wraz z Piotrem zawrzeć pomimo, iż oboje byli zdeklarowanymi ateistami. I zdawało się, że wątpliwości miała tylko Gośka.

 

– Ania, jak ty się czujesz ze złożeniem przysięgi przed Bogiem? – zapytała z troską charakterystyczną dla psychoterapeuty, którym nie była.

– Ale jakim Bogiem? Kto w to jeszcze wierzy?  Jako ateistka nie muszę wymieniać imienia bóstwa. Te czasy się już skończyły. Kościół nic by nie zyskał ciągłym napieraniem i szantażowaniem ludzi do wyznawania jakiegoś boga – wyjaśniła rzeczowo Anka.

– Powiem ci, że ja wstrzymałam oddech jak mowa była o kredycie, a Kajce nawet zaszkliły się oczy, uwierzysz w to?! – zmieniła temat Gosia przypominając sobie nagle o świeżo zawartym związku umownym.

– Przecież to feministka! I to Nieumiarkowana! Szok. – Anka szybko wyraziła swoje nastawienie do łez Kajki, po czym zabrała się do formowania welonu.

– A zobaczysz jakie emocje będą w kościele.  – uprzedziła Gośka pomagając ów welon kształtować tak, by spełnił swą rolę, czyli był długi i przeszkadzający.

 

 

Do kościoła dotarły godzinę po czasie wynajętą, białą limuzyną. Na twarzach gości widać było zmęczenie i podenerwowanie, gdy Anka ustawiła się w progu kościoła czekając na odpowiednią muzykę, ale te nastroje zniknęły, gdy zaczęła iść w rytm „I will always love you” co prawda wykonaną przed laty przez Whitney Houston, teraz śpiewaną równie brawurowo przez księdza. Spóźniła się i tak miało być. Pan młody do końca nie może być pewien, czy jego ukochana się zjawi, czy sam będzie musiał zapłacić za całą imprezę, pokoje dla gości przybyłych z daleka no i co ze wspólnie pokładaną nadzieją kredytową spełniającą marzenie o własnym  M2?

 

Zjawiła się. Zęby lśniące od zeszłotygodniowego wybielania w gabinecie, suknia trzykrotnie wybielana w pralni laserowej i tak długa, że panna młoda wydawała się płynąć, nie iść, podkopując ją stale od dołu. W ręku nieśmiertelna wiązanka kalafiora i brokułu; najnowszy trend ślubów wegetariańskich. Włosy luźno puszczone, polakierowane, pogumowane, powoskowane i po saunie fryzjerskiej, by wyglądały na jak najbardziej naturalne.

 

Dziś nikt nie dorównywał Ance urodą, a wielu gości nawet jej nie rozpoznało. W niczyim cieniu też nie była; ojciec jej do ołtarza nie prowadził. Ostatnio  odeszło się od tej tradycji uznając, w ramach hasła Wyzwolenia Ostatnich Kobiet[1] (do których należała i Kajka) że kobieta jako byt niezależny, nie może być przekazywana z rąk do rąk; czyli z rąk ojca w ręce męża, partnera  czy współkredytobiorcy.

 

 

Na szczęście cała droga do ołtarza przebiegła bezproblemowo i gdy młodzi stanęli obok siebie, zszedł do nich kapłan z mikrofonkiem przy uchu, dyskretnie wręczając im małe mikrofonki.

Gocha nerwowo zwinęła w palcach kawałek sukienki pamiętając, że ten właśnie moment; zapinanie mikrofonków, Anka najbardziej przeżywała przez ostatnie kilka lat. Stresowało ją, czy całą akcję przeprowadzi płynnie, czy Piotr całą akcję przeprowadzi płynnie, czy ostatecznie uda im się je szybko zainstalować, zsynchronizować  i wreszcie, czy zdołają przemówić tak, by ich słyszano.   Już na terapii przedmałżeńskiej konsultantka uczyła techniki oddechowej pomocnej w razie „w” oraz już gotowych przepisów podając wszystkie możliwe scenariusze; wyglądało to tak, że Anka z Piotrem inscenizowali cały ślub. Konsultantka udawała kapłana, a Anka z Piotrem młodą parę, którym kapłan (raz szybkim, zdecydowanym ruchem, innym razem powolnie i niezdarnie) wręcza mikrofonek. Ostatecznie na tych próbach opanowali to do perfekcji, ale teraz, patrząc na nich Gosia mogła sobie tylko wyobrazić jaki stres przeżywa Anka starając się wykonać wszystko tak, jak na terapii.

 

Sprawy techniczne zostały załatwione, nadeszła pora kazania, którego nazwę zmieniono ostatnimi laty na słowo „nauczanie” by nie brzmiało tak wyniośle i wrogo. Bo Kościół nie jest nastawiony wrogo do wyznawców. Chce być ich mentorem, uczestnikiem życia codziennego, które nie nosi żadnych znamion męki, czyli kazań. Nikt nikomu też nic nie każe! Oboje są tu dobrowolnie, właśnie dlatego, że chcą złożyć przysięgę przysięgi małżeńskiej…. poprzedzoną jednak stosownym nauczaniem:

 

 

– Zebraliśmy się tu dzisiaj po to – basem rozpoczął kapłan – by połączyć świętym i co ważniejsze, nierozerwalnym węzłem małżeńskim Annę i Piotra. Jezus pobłogosławił małżeństwo w Kaanie Galilejskiej gdy uczynił cud zamiany wody w wino i my dziś, tutaj obserwujemy cud zamiany  dwoje w jedno! Bo od dziś nie będą dwojgiem odrębnych ciał, ale stopią się w jedno, by…

– To znaczy, że powstanie przysłowiowa Conchita Wurst? – półgębkiem i prześmiewczo szepnął Misiek, brat Gosi, do stojącej obok siostry.

– … Z kolei z tego jednomyślnego, oddychającego tym samym rytmem ciała zostały powołane na świat ciałka ich dzieci! Od początku natchnione świętym ogniem Kościoła Powszechnego i w tym ogniu chowane przez swoich rodziców, przekazując go niczym znicz olimpijski kolejnym i kolejnym pokoleniom!

Stojący obok Gosi mężczyzna parsknął śmiechem pod nosem. To Patryk, jej mąż, nie współkredytobiorca – co stale powtarzał.

Gdy Gośka spojrzała na niego pytająco, szepnął jej do ucha :

– Ciekawe jak to trzydziestodziewięcioletnie ciało ma wydawać na świat kolejne ciałka, hihihi. Na matki chrzestne Kościół powinien brać surogatki.

 

Gosia puściła tę uwagę mimo uszu. Patryk to była stara szkoła. Wszystko ulegało zmianie, ale poglądy jej męża stały uparcie w tym samym miejscu. W miejscu, w którym wychodziło się za mąż w wieku trzydziestu lat, rodziło dziecko siłami natury niedługo po ślubie, określało płeć dziecka jako „kobieta” bądź „mężczyzna” a ludzie przeżywali ze sobą co najmniej siedem lat, zanim zdecydowali się na Świadomy Kryzys[1] po czym współistnieli dalej. Ten sam upór wobec zachodniego wzorca zrównoważonego rozwoju społecznego  sprawił, że Patryk zalazł za skórę świadkom na ślubie, a po części i połowie rodziny, gdy trzeba było spisywać specjalną deklarację w Urzędzie Stanu Cywilnego na przysięgę Passé czyli starą, z deklaracją miłości i wierności podczas gdy wszyscy ich znajomi przysięgali już sobie Novum.
– Patryk – próbował negocjować świadek, czyli Piotr, który właśnie trzymał w kościele za rękę Ankę – czasy się zmieniły. Nie potrzebujemy już starej przysięgi, bo taka przysięga o niczym nie mówi. Nie gwarantuje niczego. Na taką beztroskę mogli sobie pozwolić nasi dziadkowie, ale nie my, nowe pokolenie! To, że ktoś jest gotowy wziąć z tobą kredyt, to już świadczy o jego zaangażowaniu!
Patryk odpowiadał na te uwagi zawsze w jeden sposób: Ja wiążę się z kobietą, zaznaczam to nawet jeśli się to komuś nie podoba: KOBIETĄ dlatego, że chcę z nią być aż do mojego siwego końca.

– To już groźba – zauważył Piotr.

– To już twoja interpretacja. Moi dziadkowie, a także moi rodzice decydowali się na małżeństwo z miłości, na dobre i na złe. I ja też się na takie zdecydowałem.

– Konsultowałeś to już z psychoterapeutą? – pytał zaniepokojony Piotr.

– Nie mam zamiaru rozmawiać z nikim o moich wartościach. Bo to tak jest; idziesz do psychoterapeuty niby na luźną pogawędkę, a dostajesz wykresy Krajów Kontrolingu [2] i wychodzi na to, żeś wariat bo wierzysz w miłość!

– Patryk, nikt nie chce byś przestał wierzyć w miłość, ale to jest wartość zbyt ulotna, by na jej gruncie stawiać fundamenty wspólnego życia. Tylko to  próbuję ci przekazać.

 

 

Ani ten, ani żaden inny przekaz do Patryka nigdy nie trafił. Uparcie nazywał siebie „mężczyzną na sto” [3] a swoją żonę zarówno żoną jak i „kobietą na sto”. Młodsze pokolenie rodziny kiwało głowami, Kajka wręcz wychodziła z siebie by możliwe najdelikatniej ale i najskuteczniej wdrożyć Patryka w nowe realia, ale na nic się to zdało. Patryk wyrósł na opowieściach rodzinnych jak to dziadek wyczekiwał na babcię pod witryną kawiarni, w której pracowała jako kelnerka, by odważyć się zaprosić ją na ciastko i kawę, a babcia drocząc się z nim, odmawiała mu przez dwa lata. Nawet rodzice Patryka mają kilka rzewnych historii, które, jakiekolwiek by nie były tato Patryka kończył zawsze słowami „Nie mieliśmy wiele, ale mieliśmy wszystko. Byliśmy niezwyciężeni, bo mieliśmy siebie”. I tak to w Patryku przez całe trzydzieści jeden lat rosło i jaśniało przekonanie, że świat urządzony był dobrze, ale z czasem przestał takim być. I że jedyna nadzieja jest w ludziach, jednostkach, rodzinach, które gdyby tylko chciały, mogłyby zawalczyć o inny los. Ten prawdziwy. Na placu boju został jednak sam.
Gosia przytakiwała mu za każdym razem, gdy wypowiadał swoje zdanie w tych tematach, ale jednocześnie w głowie jej się nie mogło pomieścić, jak ktoś taki jak jej mąż może na tym świecie przetrwać. I za każdym razem zdawała sobie sprawę z tego, że to, o czym mówi Patryk, nigdy już nie powróci, nigdy się nie odwróci! –jak to on mawiał- i nie zacznie być  inaczej. Życia w świecie według własnego męża nie potrafiła już sobie nawet wyobrazić…

 

 

 

[1]                     Świadomy Kryzys (CCML z ang. Conscious Crisis in Married Life) okres w czasie trwania małżeństwa w którym para decyduje zgodnie, że ma wątpliwości co do słuszności decyzji o małżeństwie, daje sobie pozwolenie na wkroczenie do związku osób trzecich w celu pobudzenia pożycia oraz zawiadamia bank, że od tej pory raty za nieruchomość spłacane będą w obrębie odrębności każdego z partnerów. Wszystko to ma na celu uniknięcie Nieświadomego Kryzysu czyli kryzysu poza kontrolą (BCC z ang. Beyond Control Crisis)

 

[2]                     Kraje Kontrolingu – zachodnie kraje Unii Europejskiej takie jak: Bruksela, Niderlandy, mająca na celu wdrażanie nowych norm społecznych a następnie comiesięcznego kontrolingu z zakresu ich przestrzegania pod karą koniecznego dyscyplinowania perswazyjnego.

 

[3]                     „mężczyzna/kobieta na sto” ten termin pojawił się wraz z oficjalnym terminem płci na zero, na trzydzieści, pięćdziesiąt osiemdziesiąt i dziewięćdziesiąt. To znaczy, że człowiek ma prawo określić w ilu procentach identyfikuje się z płcią, z którą się narodził. Termin „na sto” jest nieoficjalny. Nigdy go nie wprowadzono, by nie urażać grup, które zidentyfikowały się na mniej niż sto, w ramach programu „Większe prawa dla mniejszości”.

 

[1]                     Wyzwolenie Ostatnich Kobiet (WOK) organizacja kobieca promująca wyzwolenie od jarzm nieuświadomionych to jest od wyzwolenia kobiet, które nie wiedzą, że są zniewolone przez mężczyzn. W ten sposób wyzwolono znaną działaczkę WOK, Angelikę Kapciak-Straczewską, swego czasu uwikłaną w odpowiedzialność za gromadzenie domowych rachunków, Renatę Osioł-Kowalewicz rok w rok odpowiedzialną za wymyślanie strojów karnawałowych dla wspólnego dziecka oraz Maję Pośladek-Jagiełło, której współmałżonek nie zgodził się na kupowanie jej w drogerii środków higienicznych w ramach programu „Małżeństwo bez granic”.

 

 

Czytelniku, mam nadzieję, że dobrnąłeś, dobrnęłaś do końca i … że był to taki koniec, po którym oczekujesz niekończącej się opowieści!  Już niebawem, za dni kilka 2. odsłona książki. A jak powstała ta książka? O tym przeczytasz w tym poście. KLIK
Zostań w roku 2018 :- ) Do zobaczenia w kolejnej odsłonie!