Jak zrobić niebo na ziemi, cz. 7

Poprzedni tydzień był dla mnie wyjątkowo ciężki w pracy. W piątek padłam na twarz gdy tylko przekroczyłam próg domu.  Ale wcześniej…

– Człowiek otworzył dla mnie drzwi, gdy wchodziłam do firmy i przytrzymał dla mnie kolejne,

– A gdy wychodziłam, inny Człowiek otworzył dla mnie te same drzwi :- )

– Gdy zagapiłam się czekając „na zielone” , Człowiek podszedł do mnie i powiedział „Jest zielone”

– Chciałam przejść przez główną ulicę, w miejscu, gdzie nie ma pasów. Zwykle czekam dość długo, aż przejadą wszystkie samochody. I tym razem też tak było, gdy kierowca DHL’u zatrzymał samochód dokładnie w tym miejscu – bez pasów TYLKO po to, bym mogła przejść. A ja myślałam, że drogę zgubił :- ) Oczywiście szeroko się do niego uśmiechnęłam w podzięce i pomachałam.

– Motocyklista, który jechał główną drogą i zobaczył nas: mnie i męża na motorach (zatrzymaliśmy się na chwilę, bo była to pierwsza przebieżka męża, motocyklem) zatrąbił i pomachał do nas. Odwdzięczyliśmy się tym samym :- )

– Nieznajoma dziewczynka uśmiechnęła się do mnie i powiedziała Dzień dobry

Dzięki tym wszystkim małym gestom, tamten tydzień był naprawdę znośniejszy – jakby Niebo wiedziało, że jest mi ciężko i postanowiło mi ocieplić myśli.

Sprowadzanie  Nieba na ziemię to naprawdę nic skomplikowanego. Żadne wielkie rzeczy. To suma małych spraw, na których można się podeprzeć przez cały dzień i uśmiechać na samą myśl o nich. I chcieć się odwdzięczać, bo

Dobro musi być przekazywane dalej.

Tylko taki świat ma sens :- )