Książka miesiąca: Bądź zmianą, którą chcesz ujrzeć w świecie

Północ zdelegalizowała niewolnictwo, ale nie zniosła zaślepienia i rasizmu. Czy pierwsze jest gorsze od drugiego?

 

 

 

Jest połowa XIX wieku, ciepłe, bawełniane południe Stanów Zjednoczonych, na którym każdy znał swoje miejsce; biali i czarni. Ci pierwsi posiadali tych drugich i nikomu nie śniło się zmieniać tego stanu rzeczy.
Gdy poznajemy główną bohaterkę powieści, Caroline Fletcher, jest dzieckiem na modłę swej matki, a za chwilę nastolatką wychowywaną tylko przez ojca i cały orszak murzynów, których traktuje jak rodzinę.
Za całkowicie słuszne uważa również niewolnictwo jednych, by ci drudzy mogli prosperować. Tak jest odkąd pamięta, jak inaczej ona mogłaby normalnie żyć i się rozwijać? Aż do pewnego, sądnego wydarzenia…

 

 

 

Wojna północ – południe

 

 

 

Caroline zostaje wysłana do rodziny na północ Stanów. Tam mieszkają burzyciele boskiego porządku, czyli abolicjoniści, którzy chcą znieść niewolnictwo. Tam codziennie słyszy:

 

− Ja to nie rozumiem w ogóle, jak jedni ludzie mogą być właścicielami innych – oznajmiła Julia. – A tym bardziej sprzedawać ich i kupować jak kapelusze. To bardzo nie w porządku. − Bo wyście się wychowywały przy służbie, nie przy niewolnikach – odparła ciotka.

 

Niewolnictwo odbiera człowiekowi prawo do korzystania z owoców własnej pracy. Ubodzy biali mogą dzięki ciężkiej pracy iść naprzód, imigranci cały czas to robią. A niewolnik, jak ciężko by nie pracował, cały czas stoi w miejscu. Z owoców jego trudu korzystają wyłącznie biali właściciele.

 

 

Caroline zostaje nakarmiona nową, abolicjonistyczną propagandą i już z nowymi poglądami wraca do domu, na południe, gdzie z kolei wybrzmiewają zgoła inne głosy:

Gdybyś nie wiedziała, to uczenie ich czytania i pisania też jest nielegalne.

 

− Bo jeśli Murzyni zaczną się porozumiewać na piśmie, to zaczną planować…. Knuć. Nagle okaże się, że spisali jakieś fałszywe papiery, żeby móc uciec. Gdyby Murzyn nauczył się czytać i pisać, to trzeba byłoby go zabić.

− Na Północy inaczej myślą. Nie mają choćby murzyńskich niań. I źle traktują tych, którzy je mają. Abolicjoniści i wolni Murzyni nakładą jej do głowy głupot o ucieczce.

 

 

Caroline rozumie racje obydwu stron, ale od wizyty w Waszyngtonie jest rozdarta:

 

Chciałam zapomnieć, że ci, których kochałam, byli własnością mojego ojca.

 

Takich, jak Caroline jest na południu coraz więcej – agitatorów, którym za głoszenie przewrotowych poglądów de facto grozi śmierć. Nasza bohaterka prowadzi działalność konspiracyjną, by przekonywać kolejne, białe osoby do słuszności swych racji. Co ciekawe, zarówno jedna jak i druga strona walczy, posługując się fragmentami z Biblii.

 

 

1861

 

 

 

Kojarzycie  z amerykańskich filmów takie obrazki, jak walka dwóch obozów; jeden nosi mundur niebieski i dzierży flagę Stanów, a drugi  ma flagę w postaci dwóch poprzecznych belek z wybitymi na nich gwiazdami? Tak, to wojna secesyjna, wojna domowa, wojna czteroletnia, która zaczęła się w 1861 – prawdopodobnie najbardziej krwawa wojna w historii Ameryki. Ale i najbardziej wyzwalająca – w jej wyniku wolność zyskało 4 miliony czarnoskórych, choć ponad 600,000 osób straciło życie.

 

Towarzyszymy właśnie zakochanej Caroline, gdy wojna się zaczyna, a wojna staje się życiowym egzaminem dla tej młodej damy.
Po pierwsze, zostaje w domu zupełnie sama, w którym zaczyna brakować podstawowych produktów, a niewolnicy mogą się w każdej chwili zbuntować i w najlepszym wypadku, uciec.
Po drugie, jej ukochany staje do wojny po stronie unii – zatem przeciwnej do konfederacji! Wyobrażacie sobie taki rozłam? Caroline kocha miłośnika niewolnictwa, a wkrótce staje przed absolutnie życiowym wyborem, który można nazwać sytuacją pod ścianą.

 

 

Czemu ta książka jest godna polecenia?

 

 

 

 

Nie oczekiwałam takich wniosków, które ostatecznie wyciągnęłam. Chciałam tylko sprawdzić, jak pisze Lynn Austin, a otrzymałam lekcje życia – podobnie jak Caroline.
Obserwujemy, jak główna bohaterka dojrzewa; mentalnie i duchowo. Z dziewczynki, która nie musiała nigdy martwić się o byt, ani nawet zawracać sobie głowy zaplataniem warkoczy, pozostawiona sama sobie, dojrzewa do postaci człowieka właściwego;  pełnego empatii, czynnej miłości, czynnej pomocy, czynnego pocieszania innych. Jej dom staje się otwarty dla każdego potrzebującego, jej majątek służy. Caroline przypomina biblijną Tabitę, a przymiotnik, która chyba najbardziej pasuje do jej działalności to właśnie „czynna” – bo wojna jest czasem próby, podczas której słowa już nie wystarczą.
Jest to sławetne powiedzenie, które zawarłam w tytule tego posta:

Bądź zmianą, którą chcesz ujrzeć w świecie – Mahathmy Gandhi.
Pamiętam, że po raz pierwszy przeczytałam to zdanie jako nastolatka i bardzo je sobie wzięłam do serca, chcąc być zmianą, którą sama chcę ujrzeć na świecie. Caroline zmierzyła się z nim w ekspresowym tempie i zdała egzamin – wzięła te słowa i przeniosła w swoje życie, zmieniając przy tym los wielu.

 

 

I ją wojna  zmienia – ale inaczej. Ona powstaje z popiołów i idzie dalej, dalej w życie.

Jeśli czytelnik nie orientuje się – a chciałby – o co tak właściwie chodziło w wojnie secesyjnej, ta książka mu to da – od początku do końca. To taki dynamiczny, kolorowy (nomen omen) podręcznik do tej wojny, prawdopodobnie dzięki której Martin Luther King mógł zacząć publicznie marzyć[1] a Nina Simone, publicznie śpiewać. Jednak jeszcze wiele, wiele wody musiało upłynąć, zanim tak hołubiona przez Amerykanów konstytucja znalazła odzwierciedlenie w czynach. Wojna domowa w Stanach wybuchła  85 lat po ustanowieniu Deklaracji Niepodległości!

 

 

− Otóż, widzi pani, Deklaracja Niepodległości głosiła wolność dla wszystkich, a mimo to Murzyni nadal są niewolnikami. Mówi, że wszyscy zostali stworzeni jako równi, ale między Murzynami a białymi nie ma tej równości.

 

 

Czy dzisiaj czarni w Stanach nadal to powtarzają, czy mogą roześmiać się na dźwięk tych słów? Nie mnie to oceniać, ale może zerkniecie tutaj?

 

 

Póki co, mogę polecić książkę Lynn Austin pt. „Świeca w ciemności” wydawnictwa Szaron. Dobrze napisana powieść, z naprawdę bardzo dobrym tłumaczeniem; dynamiczna, ale i nakreślająca wszelakie zależności świata przedstawionego. Jest to powieść, która pomaga na nowo ustalić sobie życiowe wartości , priorytety i zachęca do pozostania im wiernym bez względu na okoliczności.
Z niej dowiemy się między innymi:

 

– kto był najlepszym przyjacielem Caroline i co się z nim stało
– kto stał się najlepszym przyjacielem Caroline
– jak wyglądało codzienne życie niewolników; to „zawodowe” i to prywatne
– dlaczego wybuchła wojna secesyjna, jakie towarzyszyły jej nastroje, jak przebiegała i jaki dała rezultat
– jakie argumenty za utrzymaniem i zniesieniem niewolnictwa miały obydwie strony
– o co została oskarżona Caroline i jakie były tego następstwa
– jak potoczyło się jej życie prywatne

 

Was na koniec zostawiam z jej słowami:

 

 

Teraz inaczej patrzę na świat. I nie uważam już życia za pewnik. − Wiem, co masz na myśli – odparłam, gładząc palcem jego podbródek. – W szpitalach widziałam tyle śmierci. Wiem, jak nam do niej blisko w każdej chwili. Jest o jeden oddech od nas i nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy. Nauczyłam się też, że wszyscy jesteśmy w rękach Boga, który maluje niebo swoją chwałą. Jego wola zwycięży, nie nasza.

 

 

 

 

 

 

[1] Nawiązanie do słynnych słów Martina Luthera Kinga „I have a dream…” (Mam  marzenie) wygłoszonych 28 sierpnia 1963 roku podczas marszu na Waszyngton.