Stwórz swoją niebieską strefę  – Proste sposoby na zdrowe życie cz.2

 

Idąc dziś do centrum naszego miasteczka, nie mogłam się zdecydować, czy to wrześniowe babie lato jest piękniejsze niż dopiero co kwitnący, rześki czerwiec. Ostatecznie zdecydowałam, że DZIŚ jest najpiękniejszą porą roku, bo jedyną, jaką mam.

 

Kreta

Szłam w promieniach słońca opierającymi się na moich ramionach. Wzrokiem szukałam dalekich krajobrazów, lecz nie znalazłszy takowych, zawieszałam oczy na bliskich, sielskich polach zboża, dawno po żniwach i teraz już w kolorach retro. Była to rozkoszna chwila, podczas której nie rozpamiętywałam tego co było; lata, ale cieszyło mnie tu i teraz, które nie powtórzy się już nigdy.
W jednej chwili przeniosłam się wspomnieniami na jedną, wąską uliczkę zaznaczoną dużymi, szarymi kamieniami, obramowanymi białą farbą. Przede mną: ściana voukamvilii, która posiadała sekretne przejście, przyjmując kolejnych gości. Byłam jednym z nich…

 

 

 

 

Weszłam do tawerny bez ścian, którą zdawały się podtrzymywać jedynie cztery niewielkie łuki i kilka pergoli.
Zajęłam miejsce przy stole, witając się z każdym, kto akurat napotkał mój wzrok. Były to powitania otwarte, jasne, jakbyśmy się znali od zawsze, podczas gdy wszystkie one były dla mnie nowe.
Nikt nie pytał mnie o imię, bo po co? Masz tu dolmades, horiatiki, a Dimitris już niesie suvlaki, weź koniecznie! No i takiej baklavy nigdy nie jadłaś! Popij szklaneczką krasaki, najlepsze na wyspie!

W tle przebijały się dźwięki buzuki, a kolejne talerze z jedzeniem wcale nie przemieszczały się w rytm muzyki – jak w filmach. Przybyli goście nie byli roześmiani od ucha do ucha, ale było w nich zadowolenie. Zadowolenie z własnego życia, miejsca, a nade wszystko, bieżącej chwili. I wiedziałam, że to zadowolenie towarzyszy im każdego poranka, gdy otwierają oczy na nowo, jest z nimi w ciągu całego dnia, mimo wszystkich malak na drodze i daje im dobry sen. A kiedyś, w przyszłości, zarysuje na ich twarzach ostatni uśmiech.

To tam, na Krecie, w małym miasteczku, na sąsiedzkiej, wrześniowej imprezie chyba po raz pierwszy tak naprawdę doświadczyłam tego, czym jest radość z tu i teraz, i że można to tu i teraz nieść przez kolejny dzień, bez cienia obawy, że czar pryśnie, a potem przez kolejny i tak do końca swoich dni, do tego ostatniego, gdy ksiądz robi ostatni znak krzyża nad grobem i wyraża pewność, że teraz spoczywa w spokoju.
I myślę sobie, że można też żyć w spokoju przedtem… czyli teraz.

 

Kreta

 

Pamiętacie, jak opisywałam Wam jedną z najbardziej pozytywnych książek, jakie czytałam? To jest: „IKIGAI. Japoński sekret długiego i szczęśliwego życia” autorstwa Héctora Garcíi i Francesca  Mirallesa?

Otóż mam gratkę: na Netflixie powstał mini serial dokumentalny w oparciu o tę książkę, ale rozbudowany o kolejne….niebieskie strefy.

O co chodzi?
Niebieskie strefy to 5 miejsc na kuli ziemskiej, w których żyje najwięcej dziewięćdziesięcio i stulatków – niezależnie od płci! Pary najczęściej dożywają podobnego wieku i co ciekawe, ludzie są sprawni i samodzielni do końca życia. Właściwie….to większość z nich mnie zawstydziła.

 

Czy kogoś zdziwi to, że jednym z takich miejsc jest grecka wyspa Ikaria?

 

Korfu

 

Dan Buettner, amerykański podróżnik i autor książek, rozpoczyna swoją podróż po kolejnych niebieskich strefach i sprawdza, co przyczynia się do długowieczności ich mieszkańców.
Wyciąga niesamowite i szokująco proste wnioski – dokument jest dostępny na Netflixie i serdecznie go Wam polecam. To film, który jest bardzo budujący i wywołuje efekt call to action (wezwanie do działania).
Pozwólcie, że nieco pospojleruję i ZNÓW podzielę się z wami kilkoma refleksjami na temat dobrego życia.

 

Myślę, że wszyscy chcielibyśmy żyć dobrze. A dobrze to znaczy spójnie; gdy ciało i dusza są zdrowe. Boję się zaryzykować zdanie: Myślę, że wszyscy chcielibyśmy żyć długo. Obawiam się sama tego stwierdzenia! Bo jeśli żyjemy w Polsce, widzimy świat wokół; choroby, zanieczyszczenia środowiska, liczne ludzkie niedomagania, niedołężność, samotność – niechcianą starość.
Sądzę, że tego nikt z nas nie chce. Tylko, na ile mamy wpływ, by o to zadbać dla siebie?

To, co zadziwia najbardziej w „Żyć 100 lat. Tajemnice niebieskich stref” to fakt, że ci ludzie wcale nie zabiegali o to, by dożyć swego sędziwego wieku! Nie katowali się ćwiczeniami, dietami wykluczającymi, suplementami, czy wizytami u lekarzy. Oni po prostu robili swoje.
I to robienie swojego jest tu nazywane w różnych językach – w japońskim to ikigai. Jest to również coś, na co wpadłam po latach zastanawiania się nad tym, jak przeżyć życie szczęśliwie. Naprowadzę Was trochę – KLIK

Ciekawostka – przykładowe klepsydry z greckiej wyspy Korfu – wiek widzicie sami. (ΕΤΩΝ)

 

Na ich długie i szczęśliwe życie składa się szereg małych rzeczy, które my, ludzie zachodu, rozwiniętej cywilizacji staramy się uciszyć, odepchnąć, albo sądzimy, że są poza naszym zasięgiem.
Nie musi tak być. Dan, zainspirowany stylem życia bohaterów swego dokumentu postanowił wdrożyć te same sposoby do wszystkich społeczeństw, począwszy od najcięższego kalibru – USA.
Efekty? Zobaczycie w serialu.


Sama postanowiłam żyć w niebieskiej strefie – tu i teraz. Nie rozpamiętując przeszłości i nie wybiegając zanadto w przyszłość. Wiele osób dziś skupia się na diecie – i dobrze, to jest naprawdę ważne, ale – jak pokazuje netflixowski dokument – nie wystarczy. Martwisz się, że to nie dla Ciebie, bo za dużo pracujesz? Wielu bohaterów serialu też ciężko pracowało i pracuje nadal mimo swoich nierzadko stu lat! Ważne tylko, jak. Jaki masz stosunek do swojej pracy.
Dziś nie będę pisać zbyt wiele – bo gorąco zachęcam Was do seansu. Wróćmy tu po.  

 

Jeśli jeszcze nie oglądaliście, jak sądzicie, jakie czynniki mają największy wpływ na długowieczność człowieka? I to długowieczność pełną zdrowia i radości? Podzielcie się w komentarzach tutaj lub na FB.