Recenzja książki „Rok 2030”

 

Hen, w nieodległej przyszłości żyje sobie trzydziestoletnie małżeństwo, uparcie trzymające się schematów rodem z zamierzchłej przeszłości; bez cienia wątpliwości, brawurowo określają swoją płeć i tworzą związek małżeński zamiast umownego – czyli takiego, który scala kredyt w banku.

 

Gosia i Patryk, mimo, że kochają się miłością bezkredytowną, mają nieco inny odbiór rzeczywistości roku 2030. Podczas gdy ona stara się nadążyć za pędzącą realitą, on co rusz wspomina „stare dobre czasy” i podkreśla wszechobecną degrengoladę.
Dla wielu swoich znajomych Patryk (poczciwy polonista) jest dziwakiem i wywrotowcem, zbyt pewnym swego!

 

Bo oto przez świat tych dwoje przewijają się kolejne osoby reprezentujące tak różne podejście do życia, jak to tylko możliwe. A jest co reprezentować! Polska dotrwała do 2030, wlokąc za sobą łańcuchy kolejnych transformacji;

– wybijające się feministki, z WOK-iem[1] na czele,

– płeć bardziej niż płynną,

– nową walutę,

– modyfikację małżeństwa i kościoła

– kolejne, wątpliwe rewelacje Uoświaty[2]

– kontrolling życia swoich obywateli, kierowany rzecz jasna czystą troską

– wiele innych, w tym międzynarodowych aspektów.

 

Książka nie składa się z rozdziałów, a odsłon – posiada zatem bardziej teatralny charakter, który pozwala nieco głębiej, bardziej kameralnie zajrzeć za kulisy wszystkich, przedstawionych wydarzeń, wniknąć do świata mentalnego bohaterów.

„Rok 2030” zabiera czytelnika również w sentymentalną podróż po czasach minionych,  zestawiając je z nieubłaganą ewolucją społeczną.
A prawdziwa rewolucja wisi w powietrzu!

 

 

– Jak często rozmawiacie z matką?

– Właściwie… – Gosia rozłożyła ręce i spojrzała na Michała – codziennie.

– O czym dorośli ludzie mogą codziennie rozmawiać z rodzicem? – Kamil spojrzał na rodzeństwo, które nagle poczuło się małe i dziecinne.

– Gosh … nie wiem – poddała się Gosia. – O pogodzie, o zakupach, o przepisach kulinarnych, roślinach, kosmetykach, naprawach… – Szukała w głowie tematów.

– Czy to nie jest tak, że wasz żeński rodzic niejako wymusza na was te rozmowy, podświadomie pragnąc uwagi lub wymuszenia na was poczucia winy z powodu niespełnionych obowiązków?

– Nie, mama by nigdy tak nie postąpiła! Ma swoje życie, swoje zainteresowania – zaprzeczyła Gosia.

– Dorosła kobieta i mówi do żeńskiego rodzica „mama”? – Kamil przybrał pytający wyraz twarzy, pragnąc, by zarówno Gosia, jak i Michał odkryli w końcu, że nie wszystko jest takie kolorowe, jak się im wydaje. Ponieważ to nie nastąpiło, Kamil cierpliwie pociągnął temat dalej. – Wśród moich klientów zdarzają się dorośli ludzie, którzy mówią jeszcze do rodzica per „mama” czy „tata”, ale tutaj zawsze proponuję im terapię wyzwalającą.[3]

 

 

Świat przedstawiony

 

 

Chociaż  głównymi bohaterami są Gosia i Patryk Rudzikowie, którzy żyją sobie w małym miasteczku (kto zgadnie jakim?) na południu Polski, to nieustannie towarzyszą im członkowie rodziny; pomysłowy, nieco lekkoduszny Misiek – brat Gosi oraz ich – śląskiego ducha – matka Grażyna. Ponadto, do granic możliwości sfeminizowana i poza wszelkie granice wyzwolona Kajka – przyjaciółka rodziny, Teresa – rodzicielka Patryka, oraz inni współtowarzysze, pojawiający się na chwilę lub na … trochę dłużej, by zamieszać w kotle niepewnego losu,  bowiem w przyszłości wszystko pędzi galopem, od czasu do czasu robiąc solidny przytup.

 

 

 

Czym zajmuje się WOK i Kraje Kontrollingu?
Jak wygląda Europa w roku 2030?
Jakim językiem mówią ludzie i czy jeszcze w ogóle się rozumieją?
Jaką przemianę przejdzie kilkoro bohaterów książki?
To, jak i wiele innych wynalazków przyszłości, odnajdziecie w „Roku 2030” raz po raz wpadając w zadumę, jak bardzo mały krok dzieli nas od przyszłości!

 

Książka jest zabawna, w sposób humorystyczny ukazująca absurdy społeczeństw zachodnich, które wydają się być uwięzione w samozaciskającej się pętli, a którą to poluźniać starają się nasi bohaterowie.

 

Bohaterowie “Roku 2030” w oryginalnej odsłonie.

 

Autorka miała co prawda wiele sympatii do każdej grupy społecznej, którą tworzyła, oraz do poglądów jednostki, ale nie miała litości, zatem na próżno szukać poprawności politycznej.
Czego zatem szukać? Humoru, opadających masek, rozbrajanych „prawd”, śmiechu przez łzy, a nade wszystko: dystansu do tego, co przecież stale płynie.

 

 

Komu spodoba się “Rok 2030”? 
– Fanom Simsów, chrześcijanom, nauczycielom, tradycjonalistom, ludziom z poczuciem humoru.
Komu nie spodoba się “Rok 2030”?
– Tradycjonalistom, chrześcijanom, feministkom, Grekom, ludziom bez poczucia humoru.

 

 

 

 

Ciekawostki o „Roku 2030”

 

 

 

Książka miała być początkowo wierszem o sarkastycznym zabarwieniu, ale gdy nadszedł styczeń 2014 roku i z wiadomości telewizyjnych sączyła się kolejna banialuka o zbyt krzywych ogórkach, a może zbyt prostych bananach, autorka nie wytrzymała i tak się rozpisała, że po 3 miesiącach postawiła kropkę na 236. stronie książki, która pierwotnie nosiła tytuł „Rok 2018”.

 

O niuansach, symbolice zawartej w książce, oraz niemałych samospełniających się przepowiedniach, przeczytajcie może już sami? Każdego chętnego odsyłam na tę stronę, gdzie można ją nabyć!
Zaś na tej stronie możecie (prze) czytać co nieco o twórczyni oraz jej świecie przedstawionym. To jak, przeczytacie?
Między namyślunkiem, a odpowiedzią, możecie postawić kawę autorce. TU.  

 

O czym jest “Rok 2030”? O tym. Historia w ujęciach.

 

[1] Wyzwolenie Ostatnich Kobiet (WOK) organizacja kobieca promująca wyzwolenie od jarzm nieuświadomionych, to jest wyzwolenie kobiet, które nie wiedzą, że są zniewolone przez mężczyzn. W ten sposób wyzwolono znaną działaczkę WOK, Angelikę Kapciak-Straczewską, swego czasu uwikłaną w odpowiedzialność za gromadzenie domowych rachunków, Renatę Osioł-Kowalewicz rok w rok odpowiedzialną za wymyślanie strojów karnawałowych dla wspólnego dziecka oraz Maję Pośladek-Jagiełło, której współmałżonek nie zgodził się na kupowanie jej w drogerii środków higienicznych w ramach programu „Małżeństwo bez granic”.

 

[2] – od 2016 roku połączenie dwóch słów: unia oraz oświata. Nowa nazwa jest wyrazem pomocy finansowej, dydaktycznej i patronackiej, jaką zaproponowała Unia Europejska w zamian za bezwzględne dostosowanie się do swoich dyrektyw.

[3] Fragment książki „Rok 2030” wyd. 1, 2023 autor: Iwona Srokol