Czego człowiek potrzebuje, by dobrze żyć

Pytasz mnie, jak dobrze żyć …  – tym zdaniem zaczęłam jeden z moich zeszłorocznych wierszy. Pamiętam, że pewnego ranka, zaraz po przebudzeniu, przysiadłam na skraju łóżka, spojrzałam za listopadowe okno na ostatnie liście na drzewach – a oczami wyobraźni widziałam je soczyście zielone. Wtedy uświadomiłam sobie, że to moje serce widzi rzeczy w ten sposób. I napisałam ten wiersz.
Chwilę potem prawdopodobnie zainspirowały mnie poszukiwania wielu ludzi, które można w Internecie spłycić do takich fraz jak : Jak znaleźć szczęście? Jak się zmotywować? Jak skutecznie się zrelaksować.

 

Wolisz posłuchać? KLIK

 

Człowiek potrzebuje do przeżycia wody, tlenu, ciepła  i jedzenia. A do życia?
Wielu rzeczy, ale niczego nie potrzebuje tak bardzo, jak  piękna.

 

 

Słuchałam ostatnio wykładu Łysiejącego Katolika   na temat sztuki współczesnej, a następnie cały wieczór spędziłam z moim mężem na kanapie, przy świecach, z kieliszkiem brandy ….. dyskutując, czym jest sztuka? Co można nazwać sztuką? Ach, co to była za noc!

 

 

 

Co można nazwać sztuką?

 

 

 

Czy Samołykowy przykład czyli banan przyklejony taśmą do ściany, jest sztuką? A fontanna Di Trevi?
Czy sztuka zawsze jest zamierzona? Czy powinna być zawsze interpretowana dowolnie, czy przez autora?
Czy sztuką jest nabazgrać plamę na ścianie, czy  namalować Panoramę Racławicką?
Nawet jeśli większość z nas nie studiowała historii sztuki, nie ma pojęcia o architekturze, jesteśmy wyposażeni w czujnik piękna. Po prostu potrafimy zachwycić się czymś, nie posiadając zupełnie wiedzy na ten temat.

Czasami to właśnie czyjaś  interpretacja jest w stanie nas przekonać do jakiegoś „dzieła” – nawet do banana na ścianie. Przychodzi taki autor i mówi, że całe życie czuł się jak ten banan; ograniczony ze wszystkich stron, z toporną skórką, ale jakże miękki w środku! – i już żeśmy kupieni. I już ten banan wraz ze ścianą idzie za dwa miliony zielonych!

 

W każdym momencie zapraszam Cię do dyskusji – tutaj pod postem lub TU

 

Obecnie wokół mamy sztukę użytkową – z nostalgią oglądam piękne, rzeźbione fasady starych kamienic, którym ktoś poświęcił czas – komuś chciało się przeznaczyć czas i środki, by balkon podtrzymywały rzeźbione syreny! Albo wchodzących do budynku witały dwie żaby.
Zastanawiam się, patrząc na budynki, które powstają dziś – jakie wrażenie estetyczne zostanie przyszłym pokoleniom? Co powie dany budynek o stylu życia, które toczyło się w nim przed laty?

Nic dziwnego.  Sami jesteśmy uczeni, żeby być przede wszystkim przydatnymi, żeby można było zrobić z nas użytek.
Żyjemy w świecie produkowania kolejnych rzeczy (celowo nie użyłam tu słowa dóbr) i w tym świecie ci, którzy studiują robotykę, informatykę, automatykę są wysoko cenieni, a w rezultacie dobrze zarabiają = wygrali.  Studenci kierunków humanistycznych, artystycznych kojarzą się raczej z ulicznymi grajkami, próbującymi zapewnić sobie podstawowy byt.  Z kimś, kim rynek pracy gardzi, a oni z uporem maniaka idą za porywem duszy. I tak tworzy się przekonanie, że życie wygrywają ci, którzy są przede wszystkim sprytni, praktyczni, elastyczni, konkretni.  Zatem rodzi się pytanie: Jakie życie wygrywają? I jakie życie ma sens?

 

Ja jednak nie chcę dywagować nad sztuką – mimo, że ją doceniam. Tak samo, jak doceniam wysiłki tych z automatyki i robotyki. Ale teraz chcę się skupić na Pięknie.

Sądzę, że jako ludzie stale szukamy, czegoś, co nas nasyci. Co sprawi, że poczujemy się dobrze, co odpręża. I szukamy tego w niewłaściwy sposób. Pozwólcie, że zacytuję Samołyka:

 

 

„(…) Człowiek wreszcie odkrył, że przez całe życie karmił się, a nie mógł się najeść. (…) karmił się nowym serialem, nową znajomością, nowym seksem, nowym filmem pornograficznym, a wciąż nie jest najedzony (…) dlatego choćbyś zjadł dziesięć kotletów, przeszedł Netflixa dziesięć razy, nigdy się tym nie nasycisz”.

 

 

Czy to, co oglądasz, czego szukasz w Internecie, gazetach, książkach, telewizji – daje Ci prawdziwy pokarm? Wiecie co….. ja miałam ostatnio taki efekt po przeczytaniu Maryli –  gdy zobaczyłam słowo KONIEC, czułam się najedzona. Pozostałam tak, siedząc w altance – bo tam dopadł mnie kres książki – i było mi tak dobrze! Nie chciałam żadnych zmian w tamtej chwili. Ta książka mnie nasyciła, pozostawiła pole do wyobraźni i kontemplacji życia. I zaprowadziła dalej, poza Avonlea. O wiele dalej!
W moim sercu wyrosło wtedy coś pięknego, co przypomina mi o sobie właściwie każdego dnia. To było coś wielkiego w swej prostocie. I paradoksalnie ponownie przywołam tu  cytat autorki książki:

 

 

Wielkość można odnaleźć wszędzie. Ona nie potrzebuje wzniosłości czy dostojeństwa. Jest w rzeczach zwykłych, w naszym zupełnie przeciętnym otoczeniu. (Sarah McCoy)

 

 

Jak często przeglądasz zmęczonymi oczami Internet, ale ten nadmiar informacji nie koi Cię, nie przynosi relaksu? Następnego dnia robisz to samo, i tak przez tydzień, miesiąc, rok, dziesięć następnych – a niczego nie doświadczasz, nie czujesz, że właśnie jesteś uczestnikiem prawdziwego, tętniącego życia?  Szukaj piękna.  To najtańsze i najskuteczniejsze rozwiązanie na Twoją  bolączkę – głód.

 

 

 

Oszałamiające piękno

 

 

 

Być może, przed poszukiwaniem piękna w życiu powstrzymuje niejednego człowieka obawa przed tym, że nie będzie na bieżąco ze wszystkim, co się dzieje w Internecie. Pisałam o tym TU.
Może uważa, że za stara, stary na takie bzdety. Albo, że nie ma już piękna na świecie. Lub, że piękno jest nudne, nieżyciowe i raczej dla bab, mięczaków, romantyków, marzycieli, studentów akademii sztuk pięknych i innych, tym podobnie oderwanych od rzeczywistości jednostek. Że piękno zaprzecza hasłom dzisiejszych czasów: produktywności i skuteczności. I woli dwudziesty raz w ciągu doby otworzyć Instagram albo YouTube’a, żeby czegoś-tam, bliżej nieokreślonego poszukać. I żeby to coś, coś-tam sprawiło.

 

Mam całkiem dobrą wiadomość – nie musisz iść do opery, na wernisaż czy na kurs haftowania. Idź w góry. Mieszkam blisko gór i doradzam to każdemu – jeśli chcesz zyskać nową perspektywę, znaleźć piękno, a jednocześnie siłę, ciszę, doświadczyć majestatu – idź w góry z otwartym sercem. Dlaczego?

 

 

Piękno karmi. Piękno przynosi ulgę. Inspiruje. Piękno jest transcendentne. Przyciąga nas do Boga.
– Stasi Eldredge

 

 

 

Bo to jest piękno, które koi. Nie musisz go analizować – wystarczy cicha kontemplacja, przyjmowanie. Prawdziwego piękna nie trzeba interpretować – kojące piękno jest kojące dlatego, że człowiek je chłonie bez wysiłku  i jest nakarmiony, wypełniony po brzegi. Staje się harmonijny i czuje się jego częścią – nie jest oddzielony jak odbiorca obrazu od jego twórcy i jego mentalności.

 

 

 

Obrazek, który widać na górze postu spodobał mi się, bo pokazuje człowieka z uniesionymi, rozpostartymi ramionami – zauważyliście, że zdjęcia przedstawiające ludzi w górach pokazują ich najczęściej w takiej “dziękczynnej” głęboko wyrażającej pozie? Jak gdyby człowiek w obliczu piękna, które znalazł, nie potrafił wyrazić się bardziej!
Miałam taki efekt stojąc na górze miasteczka Fira na wyspie Santorini – ile ja widziałam wcześniej obrazków tego miejsca! Ile filmów! W ogóle tam nie chciałam jechać właśnie ze względu na jego popularność! Ale dopiero gdy stanęłam osobiście tam, przy murku na górze, spojrzałam w dół widząc pod sobą kaskadę białych ścian i schodków wpadających posłusznie wprost w szafir morza, dech mi zaparło. Nie dziwiłam się już, czego szuka na Santorini tylu ludzi! Piękna! Spójrzcie tylko:

 

Samego piękna tego, które uchwyciły moje oczy i dusza, nie odda żadna fotografia. Nakreślam tylko mniej więcej malutką część:

Jednak to ilekroć jestem wśród natury, czuję się jej nieodłączoną częścią – wiem w tej chwili, że wszystko jest na właściwym miejscu; i ja, i moje sprawy, i że nade wszystko jest nadzieja.
Zanim zacznę podejmować kolejne decyzje, pracować, tworzyć, muszę się znaleźć w miejscu harmonii – i piękno mi to zapewnia.

Piękno przyrody, jako coś niestworzonego tym razem przez człowieka, jest doskonałe. Piękno to zaprzeczenie zgiełku.  Ono daje Ci siebie bez reszty, a jest jedynie drogą prowadzącą do czegoś jeszcze większego. Od razu przychodzą mi na myśl te słowa :

 

 

Gdy patrzę na Twe niebo,

Dzieło palców Twoich,

Na Księżyc i na gwiazdy,

Któreś Ty utwierdził,

Czymże jest człowiek,

Że o nim pamiętasz?

– Psalm 8

 

 

Chyba nie bez powodu mówi się obcować z pięknem. Obcować = wejść w bliską, osobistą relację, z uważnością, chłonąć piękno, stać się jego częścią , zaprosić je do życia. Na piękno trzeba się zdecydować, poświęcić mu czas, przyjąć bez wysiłku, ale świadomie.

 

 

 

Piękno budzi wdzięczność.  Człowiek wdzięczny jest jednocześnie szczęśliwy. I masz receptę na szczęście: szukaj piękna i znajduj je.
Brak Ci harmonii w myślach, życiu (potocznie zastępowanym: zorganizowaniem)? Nie szukaj kolejnych sposobów – szukaj piękna.
Brak Ci zachwytu? Szukaj piękna – ono budzi – lub pielęgnuje – wrażliwość, dzięki której przeżywa się więcej. I więcej się kocha. I więcej rozumie.

 

Najlepszą rzeczą w pięknie jest to, że ono jest skrojone specjalnie na Ciebie – musisz sam, sama podjąć się poszukiwań, a Twoje znalezisko będzie zupełnie inne niż każdej innej osoby. Dlatego piękno będzie niezawodne w Twoim życiu – niepiękno Cię po prostu nie zachwyci.

 

 

Sztuka  sztuki

 

 

Byłam w życiu tylko na jednym wernisażu – mojej koleżanki. Ale lubię niektórych malarzy – moim ulubionym jest Mark Rothko. Gdy gapię się na jego obrazy ….. czuję najmniejszą dysharmonię z gapienia się na wszystkie inne „dzieła”. Lubię też muzykę i wyjątkowo koi mnie kreteńska muzyka ludowa z laouto na czele.
Twory ludzkie nie są złe – sama mam bardzo kreatywną duszę, która wyraża się przez poezję – warto natomiast zadać sobie pewne pytania dotyczące tego, czym się zachwycamy:

 

– CO powoduje we mnie ta sztuka?
– Czy wiedzie mnie do piękna? = Czy wiedzie mnie do dobra? Bo po hebrajsku pięknie, znaczy dobrze.

 

 

Najwspanialej jest, gdy sztuka jest drogą, sposobem, który nie zatrzymuje się na samym sobie, nie hołubi człowieka;

 

 

Piękno świata jest niemalże jedyną drogą, jaką pozwalamy Bogu wnikać w nasze wnętrze. Piękno urzeka zmysły, by uzyskać pozwolenie na dotarcie bezpośrednio do duszy. Skłonność duszy do kochania piękna jest pułapką, którą Bóg często zastawia, by zwyciężyć.
– Simone Weil

 

 

Potrzebujemy czegoś większego od nas samych, czegoś, czego nie możemy kontrolować i nie jest nam  z tym źle. Czegoś, co nas pozytywnie przytłoczy, zgniecie, by po prostu nas skruszyć.

 

 

Szukaj piękna, a znajdziesz cały przepis na pełne życie.

 

 

 

Pytasz mnie, jak dobrze żyć. Odpowiem
może po hebrajsku – że dobrze, znaczy pięknie.

Że pięknie jest dopuszczać do głosu duszę.
I pięknie jest myśleć o innych dobrze – a siebie
całować.

Empatią nie gardzić,
mówić niespiesznie – a przedtem
 rozsmakować się w refleksji.

Dać się poezji prowadzić za rękę –
odczytywać świat między wierszami.

 

                                                                     16.11.2019