Ludzie nie z tego świata.

Nie gromadźcie sobie lajków, nie otwierajcie kolejnych lokat,  nie martwcie się zmianą klimatu, ani tym, co będzie modne jesienią – to wszystko przeminie.

 

Czy można żyć w tym świecie i jednocześnie nie należeć do niego? A jeśli tak, to czy można cieszyć się życiem w pełni?
Wielu ludzi szuka dziś alternatywy do pędzącego życia o miałkiej streści. Slow life, mindfulness, zero waste, powrót do natury, ziołolecznictwo, bardziej być niż mieć. Zauważyli, że coś jest nie tak z tym światem, coś nie gra – ich dusza nie współgra z jego rytmem. A jednak i to jeszcze nie przyniesie pełni.

 

Był rok 2006. Szłam nocą deptakiem do jednego z greckich, wyspiarskich portów. Przedzierałam się przez tłum bawiących się ludzi – wylegli z pobliskiej dyskoteki na ulice i kontynuowali zabawę; pijani, inni pod wpływem narkotyków, kobiety namiętnie całujące inne kobiety i faceci łapiący za krocze innych facetów. Kobiety raz po raz podnosiły bluzki i prezentowały się topless. A wśród nich kilka małych, zabłąkanych dziewczynek – zauważyłam je dlatego, że miały na nadgarstkach neonowe, migoczące bransoletki. Wtopiły się w tłum i tańczyły po swojemu.
– Boże. – przystanęłam i raz jeszcze spojrzałam na to wszystko. – To jest Sodoma i Gomora. – powiedziałam do mojego towarzysza.
– Iwona, co ty chcesz?!  Przecież ludzie normalnie się bawią! – odparł beztrosko nie rozumiejąc , w czym widzę problem.

 

A później uświadomiłam sobie, że w sumie miał rację. To była normalna zabawa ludzi ze świata.  Dla mnie nie było już w nim miejsca. I sama tak wybrałam.  Tak się we mnie porobiło z chwilą, gdy Bóg dał mi nową tożsamość – Jego.

 

 

Głupstwo dla świata

 

 

Jeśli jesteś niewierzący (albo nie potrafisz się jeszcze zdefiniować) pewnie nie raz zachodziłeś, zachodziłaś w głowę co ci chrześcijanie sobie ubzdurali i tak ostro się tego trzymają?!  Jeśli zaś jesteś narodzonym z ducha chrześcijaninem, pewnie nie raz czułeś się niezrozumiany, osamotniony w swoich poglądach czy stylu życia. Nie dziwcie się – jedna i druga strono: człowiek duchowy nigdy nie zrozumie się z człowiekiem cielesnym.  Paweł miał rację, mówiąc:

 

Nauka bowiem krzyża głupstwem jest dla tych, co idą na zatracenie. (1 Kor 1,17-25)

 

Ja też nie rozumiałam ludzi, którzy widzą sens w czytaniu Biblii, niechodzeniu na dyskoteki, odmawianiu sobie tylu przyjemności i jeszcze byli tacy, którym w ogóle nie było tego żal! I którzy niczym się za bardzo nie martwili! A jak sięgnąć głębiej i wziąć ich na stronę, to okazało się nie raz, że a i owszem, korzystali z wszelakich dobrodziejstw tego świata, przedtem*.
Mieli też problemy typowe dla ludzkości; choroby, problemy rodzinne, finansowe, bytowe – ale nie martwili się o nie tak, jak przedtem* i nie rozwiązywali ich tak, jak przedtem*
Przedtem – czyli wtedy gdy nie znali  Yeshua Hamashiach. Przedtem byli ludźmi ze świata, żyjącymi według światowych standardów.

Tacy są zwykle wyśmiewani, nie ma się co czarować. Uznawani za niedzisiejszych, naiwnych, żyjących baśnią. Kto w 21. wieku wierzy w to, że Jezus go uzdrowi?! Albo, że pomoże mu kupić nowy samochód, albo poprowadzić spotkanie biznesowe? Albo, że On w ogóle istnieje?!
Dobrze – mówią – ja to szanuję! (bądź sobie już tym nieszkodliwym, samobiczującym się  chrześcijaninem, ale zrób miejsce dla tych, co naprawdę mają coś do powiedzenia).
Ja natomiast poznałam Boga, który doskonale zna realia, w których wszyscy żyjemy i odpowiada po swojemu:

Nie posłał mnie Chrystus, abym chrzcił, lecz abym głosił Ewangelię, i to nie w mądrości słowa, by nie zniweczyć Chrystusowego krzyża. Nauka bowiem krzyża głupstwem jest dla tych, co idą na zatracenie, mocą Bożą zaś dla nas, którzy dostępujemy zbawienia. Napisane jest bowiem: Wytracę mądrość mędrców, a przebiegłość przebiegłych zniweczę. Gdzie jest mędrzec? Gdzie uczony? Gdzie badacz tego, co doczesne? Czyż nie uczynił Bóg głupstwem mądrości świata? Skoro bowiem świat przez mądrość nie poznał Boga w mądrości Bożej, spodobało się Bogu przez głupstwo głoszenia słowa zbawić wierzących. Tak więc, gdy Żydzi żądają znaków, a Grecy szukają mądrości, my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan, dla tych zaś, którzy są powołani, tak spośród Żydów, jak i spośród Greków, Chrystusem, mocą Bożą i mądrością Bożą. To bowiem, co jest głupstwem u Boga, przewyższa mądrością ludzi, a co jest słabe u Boga, przewyższa mocą ludzi. (1 Kor 1,17-25)

 

No i dalej

„Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe.” (Rz 12:2)

 

I dla mnie wszystkie atrakcje, które oferuje ten świat zgasły, wyblakły, przestały mieć jakiekolwiek znaczenie.

Żałosne?

Ani trochę. Jako urodzona hedonistka, pragnąca spróbować wszystkiego, sięgająca  po tyle rzeczy, tyle chwil, wrażeń, pewnego dnia przyjęłam do serca prostą prawdę:  Przemija postać tego świata. (1 Koryntian 7, 31)
Narodziłam się na nowo, patrzę na wszystko innymi oczami. A co się zobaczyło, to się nie odzobaczy.
Z tego też powodu nie czytam popularnych czasopism, bo brakuje mi tam ducha Bożego i czuję niedosyt.
Nie pójdę do „zwykłego” psychologa – bo się nie zrozumiemy.  Wybrałabym psychologa według Bożego serca, bo tylko taki zrozumiałby o czym naprawdę mówię. 
Nie biorę wykładów mówców motywacyjnych do siebie, bo gdy oni mówią o zagrożeniach kryzysem ekonomicznym, pokładając nadzieję w lokatach bankowych, wiem, że Bóg będzie mnie prowadził jak do tej pory i w swoim czasie da mi znać, co robimy.
Ogólnie lubię słuchać różnych wykładów, ale te  typu Jak być szczęśliwym  zupełnie nie współgrają ani z moją duszą, ani duchem.  To są różne mowy dla ludzi ze świata, pragnących się ogrzać kawałkiem nadziei, którą przekują w jakiś osobisty plan. Ale to nie jest nauka dla mnie.
Bo ja znam odpowiedź na to pytanie od 2005 roku.

 

O czym mówił Yeshua gdy mówił swoim uczniom „Nie bądźcie z tego świata” ?
To proste.

 

„Nie miłujcie świata ani tych rzeczy, które są na świecie. Jeśli kto miłuje świat, nie ma w nim miłości Ojca. Bo wszystko, co jest na świecie, pożądliwość ciała i pożądliwość oczu, i pycha życia, nie jest z Ojca, ale ze świata. I świat przemija wraz z pożądliwością swoją; ale kto pełni wolę Bożą, trwa na wieki”.  ( 1 Jana 2, 15-17)

 

Niełatwo jest takiemu człowiekowi, co odrzuca świat. – powie ktoś.
No i to zależy, bo jeśli tych ludzi jest więcej, razem tworzą coś lepszego – sprowadzają rzeczywistość Bożą na ziemię.  Bać się odrzucenia? Nie boję się i nigdy się nie bałam, bo wiedziałam, że Bóg chce dla mnie życia przepełnionego treścią, wartością, prawdziwością. I połączy mnie z podobnymi  ludźmi.

 

 „Jeżeli was świat  nienawidzi, wiedzcie, że Mnie pierwej znienawidził.  Gdybyście byli ze świata, świat by was kochał jako swoją własność. Ale ponieważ nie jesteście ze świata, bo Ja was wybrałem sobie ze świata, dlatego was świat nienawidzi.”  (Jana 15, 18-19)

 

Jak nie być z tego świata?

 

To przychodzi naturalnie. Z chwilą, gdy Bóg zaczyna żyć w tobie, a ty w Nim, zyskujesz nowe serce i nowe oczy. Z czasem odnawia się twój umysł. To działanie holistyczne.  Gdy Bóg udziela ci Swojego Ducha, nic nie pozostaje w tobie takie samo.  Pewne rzeczy dzieją się natychmiast, inne są procesem, ale to Duch Boga staje się twoim nowym drogowskazem.  Bo odkąd przyjąłeś, przyjęłaś Yeshua na swojego Pana i zbawiciela, zyskałaś, zyskałeś nową tożsamość – dziecka Bożego, dziedzica Jego królestwa. Jest dla ciebie przeznaczone miejsce po Jego prawicy i twoje serce to wie.  

Yeshua też nie jest z tego świata, co oznajmił:

 

 „Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby królestwo moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś królestwo moje nie jest stąd” (Jana 18:36)

 

Każdy kto Go przyjmuje zaczyna należeć do Jego świata. Ba! Do Jego królestwa!  To zmienia postać rzeczy. Ubiera człowieka w godność – taką, której nie znał przedtem. Gdy w człowieku zamieszkuje Bóg, ten człowiek zaczyna należeć do innej,  duchowej rzeczywistości.  I już nigdy nie jest sam.

 

„Nie zostawię was sierotami, przyjdę do was. Jeszcze tylko krótki czas i świat mnie oglądać nie będzie; lecz wy oglądać mnie będziecie, bo Ja żyję i wy żyć będziecie. Owego dnia poznacie, że jestem w Ojcu moim i wy we mnie, a Ja w was”. (Jana 14,18-20)

 

 

Jaki jest  nie – ten – świat ?

 

Taki, że wszystko jest w nim na odwrót! Jeśli tu mówią o zemście, w Jego świecie mówią o miłości (Mt. 5, 38-42). Jeśli ludzie boją się i drżą, Jezus mówi: macie się nie bać! ( 2 Tymoteusza 1, 6-7 i na przykład Mt. 8, 23-46). Wystarczy przeczytać pierwsze 10 rozdziałów ewangelii Mateusza i zapoznać się ze standardami świata według Boga.  
I ja w pierwszych słowach użyłam parafrazy słów w Mateusza, która w oryginale brzmi:

 

„Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie je mól i rdza niszczą i gdzie złodzieje podkopują i kradną; Ale gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą i gdzie złodzieje nie podkopują i nie kradną.” (Mateusz 6, 19-20)

 

…. ale jak bardzo jest aktualna dziś! Powiedziałabym nawet, że przybiera na sile. Mnóstwo ludzi żyje w lęku o coś; zdrowie, dzieci, przyszłość.  Ludzie chcą mieć więcej, by zabezpieczyć swój byt, mieć choćby namiastkę poczucia bezpieczeństwa. Pokazać innym, że coś znaczą, że sobie radzą, mieć autorytet. Mieć kontrolę. Przeżywać wiele, wiele doświadczać, mieć wiele wspomnień, być oczytanym, być w czymś dobrym, być na czasie. Nie wypaść z tej karuzeli. Dla chomika.
Jezus daje alternatywę – zostaw to, uwolnij się, można inaczej. Poza krawędzią tego świata jest prawdziwe życie.  Ale wybierają je nieliczni.

 

„Wchodźcie przez ciasną bramę; albowiem szeroka jest brama i przestronna droga, która wiedzie na zatracenie, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. A ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do żywota; i niewielu jest tych, którzy ją znajdują.”  ( Mat.7, 13-14)

 

 Po co to wszystko? I czy to jest prawda?

 

Cóż, ten świat – niezależnie od tego jaki styl życia się wybierze – i tak czeka tylko jeden los:

 

„Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą. A o tym dniu i godzinie nikt nie wie; ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko sam Ojciec. Albowiem jak było za dni Noego, takie będzie przyjście Syna Człowieczego. Bo jak w dniach owych przed potopem jedli i pili, żenili się i za mąż wydawali, aż do tego dnia, gdy Noe wszedł do arki, I nie spostrzegli się, że nastał potop i zmiótł wszystkich, tak będzie i z przyjściem Syna Człowieczego (…)Dlatego i wy bądźcie gotowi, gdyż Syn Człowieczy przyjdzie o godzinie, której się nie domyślacie.” (Mt. 24, 35-44)

 

Muszę przyznać, że czekam na zakończenie losów tego świata.  Z jednej strony  tak wiele rzeczy mi się podoba; wschody słońca, las o świcie, zwierzęta, zapach drewnianych domów, serdeczność ludzi, smak kawy podczas pracowitego dnia, film oglądany wieczorem z mężem i kotami na kanapie.  Ale nie przywiązuję się do tego. Wiem, że będzie coś innego, coś znacznie więcej.

 

Czego oko nie widziało i ucho nie słyszało, i co do serca ludzkiego nie wstąpiło, to przygotował Bóg tym, którzy go miłują.  (1 Koryntian 2:9)

 

I na to czekam z radością. Na tą resztę – bo wiele z tego Bóg wypełnił w moim życiu już teraz, tutaj. Stale doświadczam czegoś nowego, co wykracza poza moje dotychczasowe poznanie i porównanie. I ja świadomie wybrałam wąską drogę. Jest mi na niej dobrze – bo nie ma tłumów! (chociaż pragnęłabym ich) W końcu:

 

„ Cóż pomoże człowiekowi, choćby cały świat pozyskał, a na duszy swej szkodę poniósł?” (Mk 8, 36)

 

Cóż mi po przeżyciu kilkudziesięciu lat, bez poznania prawdziwej miłości? Bez Boga w sercu. Bez Jego prowadzenia nowymi drogami  poznawania Jego miejsc, ludzi, zapachów, zupełnie nowych uczuć w sercu, Jego prawdy, którą chętnie objawia każdemu, kto wchodzi do Jego królestwa?

 

Jest takie powiedzenie : zamienić się w słup soli. Dotyczy ono biblijnej historii, a w słup soli zamieniła się żona Lota (Księga Rodzaju 19:26) która zlekceważyła nakaz Boga by uciec z miasta i nie oglądać się za siebie. Za nią była Sodoma i Gomora, na którą raz jeszcze spojrzała.  Zbyt surowa kara? Człowiek, który jeszcze nie skonfrontował się z sercem Boga, często źle ocenia sprawy.

 

„I powiedział im: Wy jesteście tymi, którzy chcą uchodzić w oczach ludzi za sprawiedliwych, lecz Bóg zna serca wasze. Gdyż to, co u ludzi jest wyniosłe, obrzydliwością jest przed Bogiem.”(Łk.16:15)

Bóg mówi tak:

 

 „Wy zaś bądźcie podobni do ludzi oczekujących pana swego, aby mu zaraz otworzyć, kiedy powróci z wesela, przyjdzie i zapuka. Błogosławieni owi słudzy, których pan, gdy przyjdzie, zastanie czuwających. Zaprawdę powiadam wam, iż się przepasze i posadzi ich przy stole, i przystąpiwszy, będzie im usługiwał. Czy przyjdzie o drugiej, czy o trzeciej straży, a zastanie ich tak, błogosławieni oni!”  (Łk.12:36-38)

Są takie słowa w Biblii, które uwielbiam.  Ilekroć je czytam, próbuję sobie wyobrazić tę scenę, gdy Faryzeusze (ci nieprzychylni Jezusowi) mówią:  Nic nie wskóracie, gdyż

 

 „Cały świat poszedł za Nim!” ( Jan 12:19)

 

Jaka moc! Gdy świat idzie za jednym człowiekiem, a nie człowiek wraz z tym światem! Yeshua tego chce dla każdego  z nas – żebyśmy nie byli z tego świata, ale byli jego światłością! Pochodnią w mroku, solą ziemi, miastem na wzgórzu – to daleko więcej niż jedna z gwiazd na firmamencie, która poświeci i zgaśnie. Dlatego wybrałam wąską drogę – kogo z Was na niej spotkam?