Życie oparte na faktach. Czy warto mówić prawdę?

Czy można żyć tak, żeby zawsze mówić prawdę? Czy mówienie prawdy daje szczęście? Jak wyglądają wtedy relacje z otoczeniem? Jednym słowem: czy mówienie prawdy się opłaca?

 

O tym Mark Bellison nigdy nie myślał. Całe życie mówi prawdę, gdyż nie ma innego wyboru! Żyje w alternatywnym społeczeństwie, w którym nikt nie kłamie. Nie ma znaczenia czy człowiek  jest sprzątaczem, nauczycielem, sędzią czy złodziejem – każdy mówi prawdę.  Aż pewnego dnia Mark Bellison wymyśla….kłamstwo. Nie ma na nie słowa, bo nie istnieje.  Jest po prostu nieprawdą. Mark chce podzielić się nowym wynalazkiem z kolegami, ale wygląda to tak:

 

– Słuchajcie chłopaki, nie mam na imię Mike tylko Doug.
– Doug …. Wreszcie poznaję twoje prawdziwe imię! Pasuje do ciebie.
– Jestem czarny.
– Wiedziałem. Widać, choć masz jasną skórę.
– Jestem Eskimosem.
– Super, pierwszy raz widzę czarnego Eskimosa.   (fragment dialogu z filmu „Było sobie kłamstwo”, 2009)

 

I tak dalej. Nasz bohater jest jedyną osobą w społeczności, która dowiedziała się, czym jest kłamstwo i wkrótce robi z tego użytek. Zaczyna życie, o jakim mu się nie śniło! Zdobywa kobietę spoza swojej ligi, fortunę, sławę.  Mało tego, staje się przypadkowym kaznodzieją! Wszystko zaczyna się od jego umierającej w szpitalu mamy. Lekarz oznajmia bezdusznie: Pańska matka umrze wkrótce, to jej ostatnie chwile.  Gdy Mark przysiada obok łóżka staruszki, widzi strach w jej oczach.

– Mark, boję się odchodzenia, boję się tej nicości!

I wtedy Mark opowiada jej o niebie i o Bogu. O tym, że tam dokąd idzie, nie będzie bólu, cierpienia, tylko szczęście i miłość. I że każdy ma willę.
Staruszka umiera ze spokojem wymalowanym na twarzy.  Okazuje się, że tej krótkiej historii słuchał cały personel szpitala. I nagle chcą wiedzieć więcej, bo w ich do szpiku praktycznym życiu pojawia się coś nowego – nadzieja.

 

Następnego dnia Mark staje się głównym bohaterem telewizyjnych wiadomości.  Wkrótce ciągnie za sobą tłumy, które chcą dokładnie wiedzieć, co dzieje się z człowiekiem po śmierci.

 

„Twoja wiedza zmieni ludzkość. To najważniejsze, co mogą usłyszeć” – mówi jego dziewczyna.

 

Zatem Mark wychodzi do tłumu. I zaczyna:

„W niebie mieszka gość, który wszystkiego pilnuje.
– Zaraz, a jak on wygląda? (…)
– (..) po szóste, jeśli będziesz źle postępował, nie trafisz do tego fajnego miejsca.
– To znaczy?
– Gwałty, zabójstwa, pobicia…..
– A jeśli to on zaczął?
– Wtedy nie.
– Spóźnianie się do pracy?(…)
– A jeśli zapomnisz nakarmić psa? (…)
– Jeśli zrobię jedną złą rzecz, trafię do okropnego miejsca?
– Nieee. Masz trzy szanse. Trzy złe uczynki i wylatujesz.
– (uspokojony) jak w baseballu! (…)”

 

Wyjście Mike’a do tłumu ciągnie się godzinami, bo ludzie chcą dokładnie poznać wszystkie okoliczności, które mogą ich skreślić w pójściu do nieba. Obejrzyj ten fragment tutaj
Brzmi znajomo?

 

Co to jest prawda?

 

To pytanie zadał Jezusowi  Poncjusz Piłat (Jan 18:38). Nie wiem, czy było to pytanie retoryczne, sarkazm, czy rzeczywiście chciał usłyszeć coś przełomowego.  Ostatecznie nie znalazł w Nim winy, ale wybór pozostawił  żądnemu krwi tłumowi, który wybrał wolność dla kłamstwa – dla Barabasza, a zapragnął ukrzyżowania Prawdy .

Często sądzimy, że jeśli mówimy to, co myślimy – mówimy prawdę. Tylko, czy prawda jest tym, co rzeczywiście znamy? Czy jeśli wypowiemy tę samą myśl do stu osób, dla każdej będzie to prawdą? Czy podzielenie się swoją wiedzą na jakiś temat zawsze jest prawdą? I czy jest potrzebne?

 

Alternatywna rzeczywistość z filmu „Było sobie kłamstwo” tak naprawdę opierała się na dwóch rzeczach: faktach i własnych odczuciach. Faktem było, że wyniki mamy Marka są kiepskie i lekarz na podstawie wiedzy medycznej mógł przewidzieć rychły zgon, czym się też beznamiętnie podzielił z pacjentką.  Tekst na budynku Domu Starości:  „Ponury dom żałosnych starców” –  przyznajcie, że to nie wygląda jak prawda, tylko jak osobiste odczucia kierownika ośrodka na ten temat. Faktem jest, że w takim domu można spotkać wielu zniedołężniałych, zgarbionych  ludzi, ale nieprawdą jest, że każdy z nich jest ponury – jestem przekonana, a nawet wiem, że wielu z nich ma w sobie prawdziwą radość życia.

 

Efekt  kota i delfina

 

Patrząc na kota ludzie często oceniają: koty są takie ponure, wydają się nie być zadowolone. To samo mówią o delfinach, ale odwrotnie: delfiny stale się uśmiechają!
I jedno i drugie jest nieprawdą; koty mają mniej ruchomą górną część pyszczka, przez co mniej wyraźną „mimikę” niż na przykład psy – co może oczywiście grać na ich niekorzyść, jako wiecznie niezadowolonych, wręcz niedefiniowalnych. Z kolei kąciki pyszczka delfina są stale otwarte zatem sprawia wrażenie wiecznie uśmiechniętego i zadowolonego, co też jest złudzeniem.

 

Pierwszy błąd, jaki popełniali ludzie w świecie Marka była ignorancja wiedzy.  Przedstawiono ich wręcz jako bezmózgie istoty, bazujące tylko na tym, co usłyszą od innych. Zero refleksji, intuicji, zamiast tego – poleganie tylko na suchych faktach, których nikt nie podważa. Zatem zero samorozwoju; rozwijania wrażliwości, refleksyjności, empatii, mądrości – w ich świecie  wystarczył bardzo podstawowy iloraz inteligencji.
Wiedza, nauka mają to do siebie, że stale można je pogłębiać, gdy nasze doświadczenia są coraz większe, mamy więcej powiedzmy bodźców do porównań (bo stale wszystko do siebie porównujemy, starając się rzeczy szufladkować w mózgu) zmienia się nasze położenie (na przykład kobieta, która do tej pory jedynie posiadła pewną wiedzę na temat ciąży, teraz będąc  w ciąży, ma jej większe poznanie, tym razem „praktyczne”).  No i jest pewien pierwiastek, który trudno wyplenić z serca człowieka – to serce właśnie. A co za tym idzie chociażby  tęsknota , nadzieja, empatia – to nie słabość.  Psychopaci charakteryzują się tym, że są wyprani z empatii, dlatego potrzebują stymulacji – gdy robią coś skrajnego, na przykład odbierają komuś życie, czują przez chwilę przypływ emocji – „karmią” te puste a spragnione człowieczeństwa  ośrodki w mózgu. Bo tak zostaliśmy stworzeni.
Nie zaprojektowano nas jako roboty, tylko jako ludzi przeznaczonych do wolności, kochania i życia w prawdzie.

 

Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli

 

 

Ludzie często czują się oszukiwani przez Boga. Że rzekomo On nie mówi nam wszystkiego, nie wtedy kiedy chcemy i nie tak, jak chcemy. O tym można przeczytać TUTAJ 
Jednak to nie jest … prawna o Nim, a jedynie nasze oczekiwania, przemielone przez różne informacje na przełomie lat i własne odczucia, oraz pragnienia naszego ego.  Nie potrzebujemy wiedzieć tego wszystkiego, co wie Bóg, gdyż nie unieślibyśmy tego – On każdemu z nas może i chce objawiać to, co będzie dla nas rozwojowe. I w sposób dla nas dostępny.

 

Warunkiem życia w wolności jest poznanie prawdy. I była to pierwsza rzecz, którą poczułam gdy narodziłam się z ducha – niesamowitą wszechogarniającą, nigdy mi dotąd nieznaną wolność. Wtedy powiedziałam: Tak  Jezu, masz rację! Prawda wyzwala! Prawdziwe to powiedziałeś!

 

Teraz wreszcie mogłam dokonywać wszystkich decyzji w całkowitej wolności! Teraz w końcu okazało się moje prawdziwe przywiązanie do Boga – z własnej woli, a nawet pragnienia!  Teraz prawdziwie mogłam być sobą i mieć prawdziwe wyrzuty sumienia, a nie poczucie winy narzucone przez innego człowieka.
Tym się różni poznanie prawdy Bożej od poznania ogólnych faktów na temat otaczającej rzeczywistości.  Mając fakty, poznając je – twoje poznanie się nie zwiększa. Przyjmujesz dane jak komputer, ale twoje serce pozostaje takie samo.  Trudno tu mówić o tym, że jesteś szczęśliwszy, szczęśliwsza – bo nawet nie wiesz, czym to szczęście jest.

 

Prawda o człowieku

 

I ja bazuję na pewnych faktach na temat ludzi. Jeśli wiem, że ktoś jest alkoholikiem i krętaczem – a to  nieszczęśliwie zawsze idzie ze sobą w parze – nie dam mu pieniędzy bo po pierwsze przepije, a po drugie nie odda. Jednak  teraz wiem jedno:  nie znam prawdy o tym człowieku.  Począwszy od podstaw; dlaczego naprawdę  zaczął pić, kim naprawdę byli jego rodzice, aż po prawdę, którą Bóg ma w Swoim sercu na jego temat i co pragnie z tym człowiekiem zrobić.
Tak jest z każdym z nas.  
Ludzie myślą i mówią o tobie czy o mnie różne rzeczy – ale przyznaj, nie znają cię tak naprawdę. Ba! Ty sam, sama tego nie wiesz tak zupełnie.  Jeśli będziemy bazować na tych opiniach, albo na powtarzanych słowach np. przez rodziców, nie poznamy pełni prawdy. A tylko pełnia prawdy uwalnia. Daje właściwą perspektywę na wszystko i wszystkich wokół. Taką prawdę-która-uwalnia ma Bóg. Chcesz dowiedzieć się, kim jesteś naprawdę? Zgłoś się do Niego.  Zapytaj Go kim jesteś według Niego. Dowiesz się wtedy, kim naprawdę jesteś.

 

 

Czytaj też:  Życie po śmierci istnieje
Twoja nowa data urodzenia.