Zanim zdecydujecie się na rozwód.

Spędzałam  którąś minutę, próbując dogadać się z Egipcjaninem. Oboje mówiliśmy po angielsku, ale on zupełnie nie rozumiał, o co mi chodzi. W końcu odkryłam, że jeśli mamy się porozumieć, muszę mówić inaczej. Gdy w końcu zaczęłam wypowiadać zdania w tonie:  Aj andeRstand łot ju aR tokinG tu mi – na twarzy mojego rozmówcy pojawiła się ulga i uśmiech.  Zaczęłam mówić jego językiem.

 

Czy nie macie wrażenia, że tak samo działa czasem Wasze małżeństwo?  Mówicie, dajecie do zrozumienia, a z drugiej strony jakby brak odzewu? Albo taki, jakiego się nie spodziewaliście? A tak naprawdę te odwieczne problemy typu: zapominanie o rocznicach, niewystarczająca częstotliwość mówienia kocham cię i wręczania kwiatów, zaskakiwania po wielu latach związku, a nawet niezakręcanie pasty do zębów bierze się najprawdopodobniej z tego, że nie znamy…  języka naszej połowy!  I jeśli naprawdę chcemy się porozumieć, budować więź i być  nią usatysfakcjonowani, nie mamy innego wyboru jak nauka języka obcego – tego, którym mówi ta druga osoba.  Jak to wygląda w praktyce?

– Nigdy nie mówisz  mi kocham cię!
– Powiedziałem 20 lat temu gdy się pobieraliśmy i do tej pory nie zmieniłem zdania.

 

Brzmi stary kawał. Chociaż…. Czy na pewno taki stary? Wyobraźcie sobie, że jesteście psychoterapeutą, w którego gabinecie trwa potyczka na argumenty małżeństwa, które jest krok od rozwodu. Kto tu ma rację? Czy to ona przesadza, czy to on rzeczywiście jest takim gburasem, na jakiego wygląda?
Ja dziś powiedziałabym, że sprawa jest następująca:  on powinien wiedzieć jak jej okazywać miłość, a ona odkryć, jak on jej okazuje, że ją kocha. O ile ją kocha!

 

Inna wersja tej batalii brzmi tak:

– Nigdy nie mówisz  mi kocham cię!
– Jak to nie?! Pracuję, żeby ci niczego nie brakowało, zajmuję się naszymi finansami, pięć razy w tygodniu wożę dzieci na trening, kupiłem dla nas większy samochód, a ty mówisz, że cię nie kocham?!

 

Jakże prostsze i wartościowsze byłoby życie tej pary gdyby wiedzieli, że dla niej ważne są Słowa, a on okazuje miłość przez Robienie. I żadna z tych dróg nie jest gorsza. Tym się różnią, ale mogą się spotkać na skrzyżowaniu i iść dalej razem.

 

 

Nie mów do mnie teraz

 

 

Język to nie tylko słowa. Sama znam kilka języków, ale czasem żeby się dogadać z drugim człowiekiem, potrzebuję albo wyciągnąć coś z każdego z nich i zrobić swoiste esperanto, albo bazować na gestach, mimice twarzy, kalamburach wręcz! Tym jest język. I więź z drugim człowiekiem buduje się w dużej mierze właśnie za pomocą języka bez słów, a za pomocą dotyku, opieki (z niemowlakiem) pomagania, uśmiechu, działania, prezentów.

 

Mój mąż często mówi mi, że mnie kocha, ale gdyby robił to rzadziej, nie miałabym pretensji.  Pamiętam dzień, w którym poczułam się wyjątkowo kochana. To było wtedy, kiedy tak zupełnie od siebie umył mój motocykl.  Śmieszne, nie?  Nie wiedziałam jeszcze wtedy o sobie kilku rzeczy.

 

 

Według ekspertów w dziedzinie komunikacji interpersonalnej, małżeństwa Freda i Anny Kendall, każdy z nas operuje aż siedmioma różnymi  językami miłości.   Podobno dominującymi są jeden, dwa, a Kendallowie nawet je nazwali.  Stąd odkryłam, który jest u mnie dominujący, a jakie inne są w moim życiu równie czynne.  W całej tej historii z motocyklem zdumiało mnie to, że mój mąż zrobił to zupełnie bezinteresownie – co w małżeństwie zawsze budzi podejrzenie!  ….bo moim dominującym językiem komunikacji jest język Movera (ang. move – ruszać się) – nie tylko działanie się dla mnie liczy, ale przede wszystkim motywy tego działania. Samo umycie motocykla było dla mnie wspaniałym prezentem (w ogóle lubię swój motor, ale nie znoszę go myć) gdyż moim drugim językiem jest język Producera (ang. produkować) a Producer lubi zupełnie bezinteresownie dawać prezenty jak i je – zupełnie bezinteresownie – otrzymywać, ale muszą być personalne, przemyślane.  

 

 

Jak Mover z Kontemplatorem

 

– I co, dobry jest ten obiad?
– Jest okej.  – Nie ma gorszego stwierdzenia dla osobnika typu Mover z elementami Doera!(ang. do – robić) i Producera! – za to dla wyważonego Kontemplatora, który siedzi w moim mężu , taki komentarz jest zupełnie na miejscu!  Doer robi i potrzebuje aprobaty, szczerej pochwały – wtedy robi jeszcze lepiej.  Jeśli macie partnera – Kontemplatora, to nie dziwcie się, że możecie siedzieć w tym samym pokoju przez trzy godziny i nie odezwać się do siebie ani słowem. Podczas gdy Mover w końcu się czymś z nudów zajmie lub zacznie zadawać pytania, wiercić dziurę w duszy człowieka, Kontemplator właśnie spędza wspaniały czas ze swoją drugą połową! Nie musi przy tym wypowiadać ani słowa – wystarczy, że jest blisko. Tak okazuje miłość.

 

Gdybym wcześniej to wiedziała co wiem teraz, nie byłabym tak często rozczarowana prezentami, które nie korespondują z moimi upodobaniami. I w końcu znałabym odpowiedź na pytanie dlaczego tak drążę temat? A gdy wszyscy zachwycają się wspaniałomyślnością sąsiada, ja chcę wiedzieć  DLACZEGO, co nim kierowało. Z tego samego powodu denerwuje mnie robienie czegoś na pokaz i sprzecznego z tym, co się głosi i nikt nie powinien mieć do mnie pretensji, że ja wymyślam, a wykonuje ktoś inny!

 

Co ciekawe, jakim język miłości ty mówisz = używasz go w stosunku do innych, takiego samego języka miłości oczekujesz od innych w stosunku do siebie. I tu jest zgrzyt.
Jeśli jestem osobą, dla której liczą się słowa, zapewnienia i trafię na kogoś, kto mało mówi, a miłość wyraża przez robienie zwyczajnych rzeczy, możemy się nie spotkać ; ja będę mieć żal, on pozostanie niedoceniony.

 

 

Jak się dogadać?

 

Znajomość tego, jacy jesteśmy pomaga na wielu płaszczyznach ; w ten sposób można rozgryźć szefa, teściową, rodzeństwo, dziecko, ale ta nieznajomość  niestety zbiera żniwo w małżeństwach. Czasem dwoje ludzi dochodzi do wniosku, że tyle robią dla drugiej osoby, tak się poświęcają, a napotykają ścianę. Inni czują się nierozumiani czy lekceważeni. Po jakimś czasie okazuje się, że nie mają sobie już niczego….do powiedzenia. 

 

Ale sama znajomość tego, jakim językiem mówi bliska osoba nie wystarczy – jeśli się ją naprawdę kocha, trzeba się jej języka nauczyć, „wskoczyć” w  jej sposób odbierania świata i tak właśnie odpowiadać = w ten sposób ją kochać.  To wydaje się być najtrudniejszą częścią tego wszystkiego. Chętnie dowiemy się jakim typem jesteśmy;  co nas cieszy, uszczęśliwia, denerwuje, jak NAM dogodzić. Ale już nie chce się wkładać wysiłku w poznanie chociażby swojego współmałżonka – a to jest niezła frajda!  Gdy tylko w moim mężu odkryłam Kontemplatora, od razu – jak to Mover – chciałam ruszyć do działania i okazywać mu miłość. No i okazało się, że aby okazać miłość Kontemplatorowi należy go…po prostu zostawić w spokoju, nie przeszkadzać.  Czy to nie wspaniała wiadomość?!

 

 

Prawdziwa miłość mówi w uniwersalnym języku zrozumiałym dla wszystkich. (Arnold Toynbee)

 

 

Żaden z języków nie jest gorszy od innego, a ich znajomość nie służy do manipulowania ludźmi czy krytykowania ich – przeciwnie!  Wszystkie języki miłości, którymi operujemy są potrzebne, bo…. budują więzi, przekazują miłość i uwalniają nas do jeszcze większej miłości w stosunku do bliskich nam ludzi!

 

5 minut do rozwodu

 

„Ty zawsze, ty nigdy”, „Tyle dla ciebie robię”, „Ona mnie nie rozumie”, „Już lepiej nic nie mówić” – te oskarżenia nie mają końca. W końcu pada decyzja: pora się rozwieść. Powód? Niezgodność charakterów.  Nie musi tak być.  

 

Ludzie mówią, że małżeństwo z czasem powszednieje (no ale jak ma nie być powszednie, w końcu to miesiąc miodowy nie trwa nawet miesiąca!) i jest z biegiem lat coraz gorsze. Jak to możliwe, że ja widzę w swoim (9 lat) coś odwrotnego? Można jakoś dociągnąć i odbierać za tę wspólną egzystencję bez treści medal od prezydenta na złote gody, można wziąć sprawy w swoje wspólne ręce, tak zadecydować, że chce się to życie  wypełnić treścią, prawdziwie je przeżyć. Do tego tak naprawdę i na szybko potrzebna jest jedna decyzja:  schodzenie z ego, przestawienie głównego reflektora na wspólne działania, mające na celu wzrost, budowanie związku, stale poznając siebie nawzajem  i wsłuchując się w siebie i siebie nawzajem.

 

Ponieważ ostatnio spadają na mnie same informacje o kolejnych rozwodach, będę drążyć temat związków  od kuchni – od duszy strony, psychologii,  a tajemnicze, obcobrzmiące nazwy języków miłości będą sukcesywnie wyjaśniane :- )

 

Czy potraficie rozpoznać u siebie i innych, jakimi językami miłości mówicie? Czy to u Was działa?