Skąd wiesz, że jesteś dobry?

Z pewnością słyszeliście powiedzenie, że Dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane.  A “chęci” z powodzeniem można by zamienić na “uczynki”. Jest to co prawda dość smutne stwierdzenie, biorąc pod uwagę temat dobrych i złych uczynków, którymi jesteśmy karmieni, a właściwie katowani od dzieciństwa i determinację, z którą jedni próbują nam ten rozdział zaszczepić, zachęcając do tych dobrych, a drudzy je wykonać. I po co to wszystko? Skoro

 

Z uczynków zakonu (prawa) nie będzie usprawiedliwiony żaden człowiek (Rz.3,20)

 

 

Rozczarowany? A ja Ci powiem: to najlepsza wiadomość , jaka może być! Człowiek wreszcie ma szansę być sobą. Przyjmując tę prawdę, w końcu możesz przestać udawać, oszukując innych i samego siebie, że wszystko, co robisz, robisz bezinteresownie. I że jako chrześcijanin na przykład, nie liczysz za to na ŻADNĄ nagrodę.

 

 

Czemu ludzie bywają dobrzy?

 

 

Ludzie bywają  dobrzy z przeróżnych powodów:
– mają w tym własny interes
– wybierają mniejsze zło
– zagłuszają swoje poczucie winy
– chcą poczuć się lepiej
– nie chcą by źle o nich mówiono
– chcą zasłużyć na uznanie innych
– chcą zasłużyć na Bożą miłość /przychylność/ zbawienie

 

Zatrzymajmy się na tym ostatnim: czego to ludzie nie robią, by zasłużyć na Niebo ?! Jezusowi najwięcej kłopotu sprawiali ludzie, którzy sądzili, że są dobrzy. Od 2000 lat nic się nie zmieniło.

 

 

„Nikogo nie zabiłem, nie kradnę, staram się żyć dobrze z ludźmi”

 

 

 

Takie mniemanie o sobie ma większość osób, jeśli  ich zapytać >Skąd wiesz, że jesteś dobry?<.
I wiecie, że może być w tym sporo racji. Nie zabić kogoś – to nie jest zbyt trudne. Ile razy człowiekowi zdarzy się zabić wnerwiającego szefa? Może by się i kto zdecydował, ale spędzić z tego powodu 15 lat za kratkami? Szkoda życia. Z cudzołóstwem rzecz ma się podobnie – wielu mężczyzn (i kobiet też!) może by i poszło na boki, ale często przeraża ich myśl o ujawnieniu, rozwodzie, podziale majątku, cała ta szamotanina. Nie warto – myślą sobie – i siedząc za biurkiem w pracy, pielęgnują kosmate fantazje na temat koleżanki z naprzeciwka. I wydaje się im, że są OK. Gdy tymczasem…

Słyszeliście, iż powiedziano: Nie będziesz cudzołożył. A Ja wam powiadam, że każdy kto patrzy na niewiastę i pożąda jej, już popełnił z nią cudzołóstwo w sercu swoim. (Mt 5,27-28).

 

Żeby nie pozostawić wątpliwości: Jak napisano: Nie ma ani jednego sprawiedliwego (Rz.3,10) Gdyż wszyscy zgrzeszyli i brak im chwały Bożej (Rz.3,23)

 

 

No to po co się tak męczyć i starać się być dobrym?!

 

 

Odpowiedzią jest Twoja sprawiedliwość. Twoja własna; jeśli będziesz starać się czynić dobrzeona pomoże Ci żyć bez większych zgrzytów z ludźmi wokół. Może nawet ktoś skorzysta na Twoim pragnieniu czynienia dobra – wierzę, że tak niejednokrotnie będzie. Jeśli jednak chodzi o „pójście do Nieba”, czy przychylność Boga, nawet najwspanialsze z Twoich uczynków Ci tego nie zapewnią. Może zapewnić Ci to tylko sprawiedliwość Kogoś, kto okazał się absolutnie doskonały. Do tego tematu jeszcze dojdziemy, bo jest on bardzo ciekawy i dla Ciebie decyzyjny, póki co….

 

 

No to jakie uczynki zadowolą Boga?

 

 

Żadne. Nie ma takiego uczynku, który miałby moc zbawienia Ciebie, nabiłby Ci w Niebie plusik, który to przeważyłby w TYM decydującym Dniu. Za to jest wiele uczynków, za które przyjdzie Ci słono zapłacić, jeśli zawalisz. A to z kolei jak spacer po linie, bo idąc dalej tropem Biblii:

 

Ktokolwiek bowiem zachowa cały zakon, a uchybi w jednym, stanie się winnym wszystkiego. Bo Ten, który powiedział: Nie cudzołóż, powiedział też: Nie zabijaj; jeżeli więc nie cudzołożysz, ale zabijasz, jesteś przestępcą zakonu. (Jk 2,10-11)

 

Zapytaj Żydów- oni wiedzą najlepiej. Ustanowili prawo tak szczegółowe, że właściwie człowiek rodząc się, dostaje gotową instrukcje obsługi swojego życia.  Ale i oni nie zostali i nie zostaną przez nią zbawieni, bo jest to nadal ich własna sprawiedliwość. A jest to

 

 

Sprawiedliwość człowieka

 

 

Czytałeś kiedyś Stary Testament? Przeraża, prawda? Już nie że wojny, podboje, niewolnictwo, plagi, ale PRAWO; zawarte nie tylko w 10 przykazaniach, lecz w wielu więcej. Prawo dotyczące zarówno osobistych aspektów życia, jak i rytualnych. „Nie rób”, „Nie jedz”, „Nie dotykaj”.  I jeszcze … pamiętaj, aby się tego wszystkiego wystrzegać! Czyli pilnuj się na każdym kroku. jednym słowem: nie miej życia. Płać do jego końca za przewinienie Adama i Ewy.

 

Dziś w ramach tej samo-sprawiedliwości ludzie nie robią różnych rzeczy; nie jedzą określonych potraw, nie piją określonych napojów, noszą odpowiednią długość spódnicy, codziennie przez godzinę czytają Biblię, czy też przynależą do określonego Kościoła.

Jeśli chcesz usilnie spełniać uczynki prawa, przyjmujesz swoją sprawiedliwość jako naczelną. Ale trzeba wiedzieć, że Twoja sprawiedliwość  i Boża sprawiedliwość wzajemnie się wykluczają.

 

 

 

Po co więc zostało ustanowione to prawo?!

 

 

 

Może najpierw Biblia:  Dlatego z uczynków zakonu nie będzie usprawiedliwiony przed nim żaden człowiek, gdyż przez zakon jest poznanie grzechu.(Rz. 3,20)

 

Bóg nie dał nam prawa, by przekazać nam, co mamy robić aby dobrze żyć. Od zawsze miał dla nas zarezerwowaną MIŁOŚĆ. To  coś, co określa Boga. On tym jest. I tylko to dla nas miał; mieliśmy być Jego istotą – istotą Miłości.  Miłość to wolność. A prawo, to nie jest wolność. Prawo jedynie daje Ci wolność od kierowania się miłością.

 

Prawo zostało nadane, aby człowiek NIE MÓGŁ go spełnić. Tak, dobrze piszę: aby NIE BYŁ W STANIE go wykonać. Aby wiedział, w czym NA PEWNO zawali. I aby poczuł się z tym beznadziejnie. I żeby w końcu chciał się od tego uwolnić, szukając prawdziwego, żyjącego, kochającego Boga.

 

 

 

“Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobre wynagradza, a za złe karze”

 

 

 

Takie hasło mi się kiedyś obiło o uszy.  Nie ma jednak z prawdą o Bogu nic wspólnego. Chyba, że spojrzymy na kwestię zbawienia przez uczynkowość. Jeśli CHCESZ być wynagradzany lub karany za to co zrobiłeś lub czego nie zrobiłeś – wybrałeś prawo. Zrezygnowałeś z miłości. Odbierzesz swoją zapłatę. Jednym słowem: polegniesz. Jest dobra wiadomość: Bóg tego dla Ciebie nie chce. Nie chce Cię karać. On chce Cię zbawić w zupełnie inny sposób.  Ale to Ty musisz wybrać.

 

 

Dura lex, sed lex

 

 

Do rzeczy, które wymieniłam nieco powyżej, a które ludzie robią w zakresie samo-sprawiedliwości, mogłabym dodać wiele „ale”!
– Czyta Biblię codziennie przez godzinę.   A czemu nie dwie, albo cztery??
– Nie pije określonych napojów.  Znam takich (sama do nich kiedyś należałam) którzy nie tkną  kawy, bo uważają ją za niezdrowe zło. Ale jednocześnie  Colę  piją litrami starając się „nawrócić” tych co piją kawę.
– Nie je określonych potraw.   Jeśli to ma być prozdrowotne, to mam nadzieję, że mamy tu wszyscy na myśli odrzucenie mięsa. A jeśli i zdroworozsądkowo, to i warzyw, i owoców; dziś już nie można ufać żadnej uprawie.
– nosi odpowiednią długość spódnicy.  Od razu wiadomo, że piję do kobiet. I jaka to jest odpowiednia długość spódnicy? Bo w sumie należy by zebrać opinie mężczyzn, z którymi niewiasta ma do czynienia i zapytać, jaka długość ich podnieca (bo chyba o to chodzi?) oraz innych kobiet: o jaką długość spódnic u innych kobiet są zazdrosne. 

 

……bo znam takich, co……

Widzicie co się dzieje? Prawo oskarża.  Prawo oskarża Ciebie i Ty oskarżasz innych przez prawo. Sprawiedliwość ludzka MUSI polec, bo nigdy nie będzie doskonała, nigdy nie będzie idealna, nigdy nie zaspokoi mojego ani Twojego „ale”. Prawo tworzy religię – a z tym z kolei walczył Jezus. Całym sobą.
O tym w następnym odcinku. Bądźcie. Tymczasem

Bless you all : – )