Film tygodnia: Czekając na sobotę.

Pamiętam, że gdy ten film się pojawił, od razu zrobił furorę w moim otoczeniu i wśród internautów. Kto go obejrzał, nie mógł uwierzyć, że tak można żyć.
Bo kiedy oglądasz ten film, nie możesz uwierzyć, że ludzie mogą myśleć w TAKI sposób o swoim życiu i otaczającym ich świecie. Cytowaliśmy ze śmiechem niepowtarzalne, absolutnie autorskie teksty „bohaterów” filmu, a ostatecznie każdy z nas stwierdził, że ten film jak i ich życie jest dramatem.  Tym większym, że film jest dokumentem, nie fikcją. Dzisiaj, po prawie 6 latach od premiery „Czekając na sobotę” mam jeszcze inne przemyślenia.

„Jak się nie ma co robić, to z nudów się wszystko robi”

Ale od początku; sobota wieczór, podwarszawska dyskoteka Nokaut. Setki  wygłodniałych mieszkańców okolicznych  wsi szykuje się od południa na TEN WIECZÓR, który tak naprawdę nie będzie niczym różnił się od każdej poprzedniej i każdej następnej soboty w Nokaucie; będzie alkohol, narkotyki i nagie tancerki, którym można bezkarnie wkładać ręce między nogi, a i jeszcze filmik komórką nakręcić.  Będzie tak jak zawsze, ale przynajmniej zapomni się o tej przeklętej nudzie!

„Nie chciało mi się chodzić do szkoły, bo w weekendy były domówki”

… „więc pracuję w dyskotece, gdzie każdy może mnie obmacywać” – można dokończyć.
Poznajemy parę dziewczyn, w tym tancerkę erotyczną ze Śląska, która wierzy w to, że jest profesjonalną, poważaną  tancerką, której mąż wie, że rozkłada towar w magazynie. No…. rozkłada towar, nie sposób zaprzeczyć!

Ciężko ogląda mi się sceny z „tancerkami” w dyskotece, gdy one są tylko zabawką, którą  każdy może mieć i robić z nią, co chce. Ale jeszcze ciężej słucha się takich wypowiedzi  jak ta;
(z dumą)
„Kiedyś ja obserwowałam te dziewczyny, a teraz jestem po drugiej stronie. I cieszę się, że się spełniłam, a nie czekałam, żeby później narzekać, że ; Boże czemu ja tego nie zrobiłam?!”

Dobrze, że z naszych parafian się nikt na dyskotece nie rozbierał!

Dowiadujesz się, że najbardziej wyzwoloną dziewczyną na wsi  jest A., która nie zaszła w ciążę w gimnazjum czyli zwyczajowo i nie ma ochoty rozbierać się w dyskotece. A że w ogóle sam Nokaut, o którym po krótkim czasie zaczynasz myśleć : Sodoma i Gomora, to według matki jedenaściorga bezrobotnych dzieci, raj na ziemi, bo po dyskotece można pozbierać śmieci i butelki, to jest zarobić.

Aż tak się nie nudzi, by czytać książki!

 

Oglądasz dalej i minuta za minutą zastanawiasz się, czemu oni wszyscy tkwią na tej wsi, na której można spokojnie położyć się w rowie i przekimać?
Mnie obraz „Czekając na sobotę” przywodzi na myśl szybko ten z książki Herlinga-Grudzińskiego „Inny świat” gdzie ludzie uwięzieni w getcie obserwują jak na zewnątrz toczy się normalne życie.
Tutaj, w „Czekając na sobotę” sytuacja jest podobna, ale tych ludzi nie trzyma nikt. Nie są uwięzieni, mają dwie ręce, dwie nogi, a do Warszawy godzinę  drogi samochodem.  Jeżdżą tam rzadko, bo autobusem czy pociągiem zajęłoby pół dnia. Autem znacznie mniej, ale kierowca musiałby zrezygnować z piwa, więc co to za zabawa w stolicy?!
Są  więźniami swojej mentalności. To przez nią są odizolowani od tego normalnego, wręcz godnego życia.

Mam dobre dzieci. Piją tylko wtedy, gdy mają na to pieniądze

 

Podczas oglądania filmu, zauważasz, że alkohol jest poważnym problemem mieszkańców wioski. Już nie to, że piją młodzi o każdej porze dnia gdzie popadnie, ale że to koło zamknięte; piją, bo nie mają pracy, a nie znajdą pracy bo…piją. Bo przywykli do pewnego sposobu myślenia: jeśli praca sama do nich nie przyjdzie, to oni za nią nigdzie  nie podążą.

Uderzający jest obraz starszych facetów stojących na ulicy z jabcokami; wracasz myślami do tych młodych i wiesz, że podzielą ich los, a ci starzy byli kiedyś jak ci młodzi.

Szczęście jest wtedy, gdy mama się uśmiecha, gdy rodzice są szczęśliwi. 

 

W miarę oglądania poznajesz osobliwe historie bohaterów; wypływają na wierzch ich zranienia, rodzinne krzywdy i tragedie. Jeśli jesteś osobą wrażliwą, empatyczną, poskładasz sobie te kilka rzeczy w jedną całość i będziesz w stanie zrozumieć, co ich przywiodło do tego miejsca, w którym są. Nie musisz od razu rozumieć, dlaczego nie chcą lub nie mogą go opuścić.


Nie wiem, jak dzisiaj wygląda życie bohaterów reportażu, czy  widząc siebie po drugiej stronie ekranu, zobaczyli , że to życie można rozegrać inaczej, póki jest czas? Na pewno zrobiliby wielki krok, gdyby obudzili się pewnego dnia i zdecydowali: nie chcę myśleć w ten sposób!  A jak było?

„Dzisiaj mi humor nie dopisuje. Za dużo radości jak na jeden dzień…”

„Ryczałam nad ich losem ni jeden raz, przy montażu czy jak z nimi rozmawiałam. Jest mi przykro po prostu. ale to jest ich świat i my nie możemy udawać, że go nie ma, bo wtedy możemy im krzywdę zrobić” (twórcy filmu)

Bardzo polecam.