Cztery rodzaje ludzi.

Znasz to uczucie? Na początku fascynacja, motyle w brzuchu, wielkie przysięgi, a po jakimś czasie coś jakby płowieje, coś się rozmywa i myślisz sobie: to chyba był błąd, to nie to. I odchodzisz zniesmaczony.

 

Nie Ciebie pierwszego to spotkało; słowami Boga rozczarowało się już całe mnóstwo ludzi, a wielu odeszło i już z Nim nie chodziło  (Jan 6,66) Można się domyślić, że Jezus stale oglądał plecy tych zawiedzionych, tych, których można nazwać

 

Pierwszy rodzaj ludzi

 

Przychodzili, by słuchać, ale słuchali tylko uszami, nie rozważali słów Boga w swoim sercu. Pierwszy rodzaj ludzi czyta o Bogu, ale nie zadaje sobie trudu poznania Go osobiście, w końcu  mówi „Głupota!” zamyka książkę, uszy, wyłącza stronę na czerwonym krzyżyku  i wraca do swoich spraw.  (Mat.13, 1-9)

 

Drugi rodzaj ludzi

 

Z radością przyjmują słowa Boga; szybko i z przekonaniem, z nadzieją w sercu, bo obiecano im, że teraz będzie już tylko lepiej! Że Bóg przyszedł, aby wszystko naprawić! To wszystko trwa do momentu pierwszej porażki, trudności, ofiary, która nagle stawia pod ścianą i każe wybierać między Bogiem i niebogiem. Ich wiara nie ma korzenia; nie mają głębokiej relacji z Bogiem, który obiecał Swoje trwanie zawsze i wszędzie, bez względu na okoliczności. Drugi rodzaj ludzi przyjmuje słowa o łasce, pokoju, miłości i życiu wiecznym u boku Boga, ale mimo uszu puszcza słowo o trudnościach i prześladowaniach, toteż w końcu gorszy się i odchodzi (Mat.13, 1-9)

 

Trzeci rodzaj ludzi

 

 

Słuchają słowa, łakną tych wszystkich dobroci, o których mówi Bóg, ale nie zmieniają swojego życia, sercem nie szukają bliskości z Bogiem i Jego prawdy sądząc, że Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek to całkiem dobry interes.  „Świat” i jego atrakcje oraz jego troski, za bardzo ich pociągają, zajmują. Wybierają szeroką drogę, bo pozornie wydaje się prostsza. (Mat.13, 1-9)

 

 

Czwarty rodzaj ludzi

 

 

Słuchają słów Boga, dążą do rozumienia ich, z radością je przyjmują; uszami i sercem. Pragną ugruntowania, bo na samym początku dowiedzieli się i przyjęli, że jeśli nie zrozumieją podobieństwa o czterech rodzajach ludzi, nie zrozumieją żadnego innego, czego dowiedzą się kiedykolwiek później. (Mk 4, 13)

 

 

Podobieństwo o czterech rodzajach ludzi

 

jest tak naprawdę podobieństwem o siewcy lub o czworakiej roli. Jezus uznał je za podstawę podstaw, a ja coraz bardziej widzę dlaczego – jeśli nie pojmiemy swojego stanu duchowego i nie zapoznamy się z zagrożeniami dla duchowego rozwoju, wszystko inne o czym przeczytamy  nie ma sensu.  Jedynie serce sfokusowane w stu procentach  na Boga i odkrywanie prawdy o Nim w asyście Ducha Świętego, pomoże dojrzeć duchowo i co za tym idzie, ugruntować się – być tą „żyzną glebą” tym czwartym rodzajem i wydawać owoc – nieważne jaki; dwukrotny, trzydziesto – czy stukrotny, ale piąć się w górę, robić różnicę w świecie.

 

 

Dlaczego istnieją pierwsze trzy rodzaje ludzi?

 

 

Coś, co obserwuję u ludzi to skupienie się na obietnicach dobrobytu, a przymykanie oczu na obietnice prześladowań i trudności, jak gdyby na każdego kto przyjmuje Jezusa przestawało działać prawo grawitacji. Tak, jest nad nami ochronny, Boży parasol, ale przede wszystkim duchowy. Poza nim… deszcz pada zarówno na sprawiedliwego, jak i grzesznika. (Mat. 5:45) Bóg daje pełne wsparcie, obiecuje, że będąc blisko Niego przejdziemy wszystko (1 Koryntian 10:13) i nic ponad to nas nie spotka.
Jeśli Bóg mówi o trudnościach, to ja się na nie po prostu nastawiam; wszystko, co nimi nie jest, przyjmuję jako bonus! Chcę chodzić w Bożej łasce, chcę permanentnego powodzenia, poczucia szczęścia (chyba jak każdy) ale to jest związek na dobre i na złe. Jezus walczył za mnie, za nas wszystkich, każdego z osobna, do samego końca. Wcześniej przez kilka lat powtarzał gdzie tylko mógł, że daje radość, napełnia pokojem, rozbudza miłość, jest wodą, po której się już nie pragnie i drzwiami, za którymi każdy z nas ma swój wieczny dom, ale że jest przewodnikiem prowadzącym wąską drogą. I niewielu ją wybiera.

 

Jak być czwartym rodzajem?

 

Odkąd zaczęłam rozważać podobieństwo o siewcy i obserwować skutki, moją najważniejszą modlitwą jest  Boże , badaj moje serce.  Chcę miłości i wiary Jezusa – i o to już tylko proszę Boga; żeby zamieniał moje serce w Swoje.
ps. Ponadto lubię wąskie, kręte ścieżki – są najciekawsze i nie ma na nich tłumów.

 

Bless you !