Witam w kolejnej części Nieba na Ziemi :- ) Jeśli tu zajrzałaś/eś to znaczy, że dajesz lajka pozytywnej stronie życia. Ba! Że nie chcesz żyć inną opcją! Tak, jak ja.
Dzisiaj o tym, co każdy ma swoje, podobnie jak cztery litery ; racji.
Bo wiesz, że powiedzenie głosi, że „Racja jest jak dupa, każdy ma swoją”. Nic bardziej prawdziwego.
Na racjoholizm cierpiało wielu, jeśli spojrzeć w krwawe karty historii. Krwawe, bo racjoholizm każe bronić swej racji po trupach. Dzisiaj rację nieznoszącą sprzeciwu ma dość liczna grupa w postaci ekstremalnych islamistów. I ta racja też wymaga krwawych ofiar, bo już nawet nie próbuje się jej ustalać, jedynie egzekwuje.
W mniejszym i –wydawałoby się – mniej szkodliwym wymiarze, racja nadal nabija na pale tych po przeciwnej stronie; wszystkich, którzy albo się wahają z przyznaniem racji, albo sprzeciwiają się. Czyja racja? Ano Pana, Pani….
Zwykle, pisząc post, używam sformułowań „my”: „Nie dorośliśmy jeszcze do…”, „Nie chcemy”, „Nie lubimy” itd., ale dzisiaj celowo zwrócę się do Ciebie. Bo racja jest sprawą tak intymną, tak osobliwą, że nie ma sensu ukrywać jej pod płaszczykiem ogółu. O to nietrudno – można użyć wyrażenia „Wiadomym jest, że”, „Wszyscy wiedzą, że”, „Każdy się zgodzi…” . O nie! Zrezygnujmy tu z tej wygodnej manipulacji. Zachowaj na czas tego posta, swoją rację dla siebie. Potem zdecydujesz, co z nią zrobisz. Ale przyjrzyjmy się jej najpierw : – )
Na miejscu Greków
Ostatnimi czasy mnóstwo Internautów stało się specjalistami od spraw kryzysu w Grecji. Z jednej strony Kpiący z obrazem stereotypowego, greckiego lekkoducha tańczącego syrtaki całymi dniami, z drugiej Broniący, którzy próbują rzucić na sprawę szerszą perspektywę, obejmującą również rządy greckie i politykę całej Unii, nie tylko doraźne decyzje ludu.
Kiedy ten konflikt rozpętał się na dobre, byłam chyba w obu grupach; raz w jednej, potem w drugiej. Obecnie jestem w każdej po trochu i zarazem w żadnej; pozostało mi współczucie wobec Greków oraz nadzieja, że wykaraskają się z tego trudnego czasu i ostatecznie wyciągną lekcje, zaczynając coś nowego.
„Za a nawet przeciw”
Lubię słuchać programu Kuby Strzyczkowskiego „Za a nawet przeciw”; ścierają się tam zwykle dwa stanowiska: jedni są ZA w jakiejś sprawie społecznej, a drudzy naturalnie PRZECIW. To, co ich różni, to argumenty. Wiele razy, słuchając tej audycji w duchu przyznawałam rację którejś ze stron. Pod koniec audycji najczęściej moja pewność co do słuszności, rozmywała się. I to mi się nie podobało! Wolałam, by audycja zakończyła się z akcentem na słuszność mojego zdania. Tymczasem jako człowiek otwarty, wysłuchiwałam argumentów każdej ze stron i zrozumiałam, jak różny jest punkt widzenia ludzi. Każdy patrzy na sprawę ze swojego punktu widzenia, czyli swojego położenia. Homoseksualiści nie chcą chodzić tunelami, chcą być częścią społeczeństwa – tak samo płacą podatki, więc chcą takich samych praw (np. możliwości legalizacji związku) Z kolei heteroseksualnych brzydzi widok dwóch całujących się na ulicy mężczyzn (kobiet o dziwo, nie) i kierując się swoją estetyką, nie chcą takiej swawoli obyczajów w naszym kraju. Przy okazji boją się, jak wyjaśnią to dziecku, do czego jeszcze dojdzie w tym kraju, skoro dochodzi do takiego nadwerężenia morale? Rozumiem i jedną stronę, i drugą. Nie oceniam, bo od mojego „tak”, albo „nie” niewiele zależy; nikt nie stanie się heteroseksualny tylko dlatego, że pokręcę z dezaprobatą nosem, nikt też z tego powodu nie będzie wieszał tęczowej flagi przed domem.
„Za a nawet przeciw’ to świetna audycja, bo jeden słuchacz nie może drugiemu wchodzić w słowo. To jest niespotykane w naszym kraju. Ludzie przekazują swoją rację jako dogmat. Mało kto pyta. Mało kto chce się czegoś dowiedzieć. Mało kto chce się czegoś nauczyć.
Wady racji
Tam, gdzie jest pragnienie przeforsowania racji, nie ma mowy o komunikacji. Nie liczy się drugi człowiek. To niebezpieczne zarówno w pracy jak i małżeństwie, w którym z czasem możesz odkryć, że nie chodzi o to, by mieć rację, ale o to, by uzupełniać się w codziennych zmaganiach, współpracując.
Nie ma też dystansu do siebie, akceptacji faktu, że nie jesteśmy – i nie musimy być- specjalistami w tych wszystkich dziedzinach. Zwłaszcza życiu społecznym, bo tutaj racja toczy najzacieklejsze boje. Astrofizyka, dermatologia, instalacja urządzeń elektrycznych (zaryzykuję) literatura litewska – to jeszcze można odpuścić. Nie trzeba wiedzieć o tym wszystkim, chociaż –co zabawne- Polacy są specjalistami od wszystkiego :- ) Jechałam ostatnio z zawodowym kierowcą, który powiedział, że nie cierpi jeździć z wycieczkami, bo nagle za kierownicą siada on, a za nim 50 kierowców, którzy zawsze wiedzą lepiej jak powinien kierować autobusem.
„Zawsze racja” prowadzi do impasu. Jeśli za wszelką cenę chcesz przeforsować swój pomysł w pracy, mimo, że czyjś jest po prostu na chwilę obecną i w danej sytuacji lepszy, to dojdzie albo do impasu, albo do porażki.
Człowiek posiadający „zawsze rację” nigdy nie dojrzeje, nie rozwinie się wewnętrznie, bo nie skonfrontuje się z innością, nie pozwoli sobie na ryzyko, bojąc się wyśmiania i utraty autorytetu, którym – w swoim mniemaniu – jest, mając „zawsze rację”.
I ja znam człowieka, który ma „zawsze rację”. Obecnie ma około 70 lat, a swoją wszechwiedzą i pierwszą prawdą terroryzuje całą rodzinę, która przytakuje mu dla świętego spokoju. Przy czym nie jest dla niej autorytetem. Wszyscy są zmęczeni jego „zawsze racją” a on od lat pławi się w poczuciu jej posiadania, nie zdając sobie sprawy, że ani nie jest za to poważany, ani mądrzejszy.
Dopadła Cię „zawsze racja” ?
Bo mnie kiedyś tak. Kiedyś sądziłam, że w każdym sporze (również na forach internetowych) mam tylko jeden cel: wygrać. Bo po co toczyć dyskusję, skoro mam wyjść z niej bez twarzy? Niema? Tak myślałam. Któregoś dnia doznałam eureki. Odpuściłam. Zaczęłam dążyć do prawdy, zamiast do racji. W prawdzie jest miejsce na > nie wiem < .
Gdybym zawsze musiała mieć rację, nigdy nie dałabym życiu lajka. Nie zostałabym optymistką. Nie wprowadziłabym pozytywnych zmian i nie zachęcałabym do nich innych ludzi. Jednak okazało się, że nie miałam racji: świat nie okazał się doszczętnie zły, a ja osobą, która jest tego wszystkiego świadoma, która wszystko kontroluje i ma dystans do tego wszystkiego. Okazało się też, że mam wiele rzeczy do przepracowania (a byłam pewna, że nie mam) i że nie zawsze wyrażanie własnego zdania jest konieczne i pożyteczne. Dziś to wiem: jestem wolna od „zawsze racji”.
Jak uwolnić się od „zawsze racji” ?
Zastanów się, czy ważna jest dla Ciebie wolność wyboru drugiego człowieka. Poprzez różne „subtelne” (lub mniej subtelne) sugestie, wysyłasz sygnał „Powinieneś się zmienić”, „To jest złe i należy to zmienić”. Racja jest zwykle agresywną próbą wtargnięcia w obszary czyjegoś życia. Sposób jej przekazywania wiele mówi o Tobie i Twoich problemach np. niedostatecznej uwadze ze strony rodziców.
Zacząć można całkiem subtelnie! Jeśli jesteś osobą dorosłą, pewnie nie masz zbyt wielkiego problemu by dać wygrać dziecku; w warcaby, karty, ping-ponga. Jako dojrzali dorośli robimy to dlatego, żeby wzmocnić w dzieciach poczucie pewności siebie, sprawić frajdę z wygrywania. Dziecko nie jest dla nas przeciwnikiem przed którym musielibyśmy coś udowadniać.
Kolejny krok: Spróbuj podzielić swoją naglącą potrzebę posiadania racji na słowa i czyny i zajmij się tym drugim. Powiedzieć można wszystko, napisać można wszystko – ale czy to czyni Cię wiarygodnym? Zrób, udowodnij, że masz słuszność i że Twoja słuszność jest do zastosowania dla większej grupy osób. Że nie jest tylko racją dla Ciebie, w warunkach, w których jesteś, że skorzystać na niej mogą wszyscy lub grupa ludzi, do której to kierujesz.
Pamiętasz akapit z dzieckiem? Tak samo można podejść do dorosłego człowieka; bliźni nie musi stanowić zagrożenia dla naszego ego. Ani być rywalem na argumenty, które przecież i tak prowadzą donikąd bo w relacjach, które składają się na życie całego społeczeństwa liczy się i tak tylko miłość i szacunek. Tylko to może popchnąć świat do przodu, przynieść realne zmiany na lepsze.
Na pewno zawsze będzie miał rację ten, kto kocha. I kto wybacza. Zawsze. decydując się na to, ZAWSZE będziesz mieć rację.
Inne części Nieba na Ziemi: