„Środa minie tydzień zginie” jak to mówi polskie…powiedzenie klasy robotniczej oraz tłumaczenie na polski tekstu Wednesday’s child is full of woe rzuconego przez Morticię Addams w serialu….no właśnie, serialu, którym zachwyca się każdy mój nastoletni uczeń, czyli „Wednesday”. Też oglądacie?
To znaczy ja tu może wyjaśnię to „TEŻ” – na potrzeby zajęć obejrzałam w pełni i z namaszczeniem (czytaj: notatnikiem) pierwszy odcinek i wyciągnęłam swoje wnioski, które znalazły jednego tylko akolitę wśród rozentuzjazmowanej młodzieży, dziewcząt konkretnie.
Co je tak zachwyca, mówiąc o Wednesday? Już tłumaczę:
Mrok. Ale nie jest to mrok zapadły – jest to mrok, w głębinach którego kryje się dusza kreatywna i inteligentna, bystra, przenikliwa, niosąca tajemnicę, dowcipna, samoświadoma, wszechstronnie uzdolniona, samodzielna, zdyscyplinowana, niezależna, a przez to wszystko tak pociągająca!
Mój dorosły komentarz?
Mrok. Ale nie jest to mrok zapadły – jest to mrok, w głębinach którego kryje się dusza zagubiona i zraniona, wycofana, zimna, podejrzliwa, cyniczna, kontrolująca, maniakalna, brutalna, wrażliwa, egotyczna, samotna, a przez to wszystko tak odpychająca!
Tylko jedna fanka serialu nie chciałaby być jak Wednesday, a jej brat na pytanie, czy chciałby mieć taką dziewczynę, bez mrugnięcia okiem odparł „Nie!”.
Co ciekawe, to , co pociąga dziewczyny, niekoniecznie pociąga chłopców. Wiedzieliście?! Niewiarygodnym jest, że faceci (w różnym wieku!) pytani o atrakcyjność postaci serialowych, jednoznacznie wskazali Enid jako osobę, z którą chętnie wypiliby kawę i „normalnie” porozmawiali. Jaka jest Enid? Cóż, wystarczy rzec, że jest całkowitym przeciwieństwem Wednesday i tyle. No i okazuje się, nie po raz pierwszy, że mężczyzn tak na dłuższą metę (co za powiedzenie?!) pociągają kobiety miłe. Po prostu miłe i pozytywne. Aczkolwiek wyjątkiem jest tutaj jak zawsze mój mąż. Mimo, że też prędzej umówiłby się z Enid, postać Wednesday bardzo lubi i rozumie, a nawet zaczął mi tłumaczyć złożoność jej charakteru. Hm…. To by z kolei tłumaczyło, dlaczego jest ze mną. No i od razu nasuwa się pytanie – czy i mnie tłumaczy w ten sposób przed innymi ludźmi?
Tak czy owak, powrócił kolejny sezon jednego z moich ukochanych seriali czyli „Faudy” o której już pisałam TUTAJ.
Matko, jaki to jest dobry serial! A największy plus za to, że aktorzy mówią w oryginalnych językach, czyli hebrajskim i arabskim. Dzięki Ci Boże za to, że nikt w przypływie słabości nie wpadł na to, by cały Mosad i Hezbollah mówiły po angielsku!
Ale i nasze miasto nadal wygląda jak plan zdjęciowy! Taki do dokumentu o Mariupolu. Mój mąż stwierdził, że nawet jak Ruscy zaatakują Polskę, to ominą Czechowice, bo jak popatrzą na te dziury w drogach i drogi do połowy powycinane, to powiedzą : Nasi tu już byli, jedziemy dalej!
Na serio tak to wygląda, a ja nie wiem, czy stan mojego kręgosłupa nie pogorszył się przez te drogi – odkąd byłam zmuszona jeździć po nich motocyklem, jakoś nie mogę się obyć bez fizjoterapeuty raz w tygodniu! Zaraz burmistrzowi wystawię rachunek – i za podwozie samochodu i za eksploatację motocykla i za moje kręgi.
Oczywiście nie ma tego złego, co by nie wyszło na dobre – iluż ja się ciekawych fizjoterapeutycznych rzeczy dowiedziałam przez ostatnie pół roku! Mam już taką wiedzę, że spokojnie mogłabym pracować w gabinecie fizjo jako pomocnik i pompować piłki do ćwiczeń!
Powiem tylko tyle: jeśli stoicie przed wyborem studiów albo zmianą profesji, idźcie w fizjoterapię! Tutaj roboty nigdy nie zabraknie, a wręcz przeciwnie! Ta gałąź dopiero się rozkręca! Zakres usług fizjo bardzo się poszerza, a z wizyt korzysta już całe mnóstwo dzieci. Skolioza? A zaskoczę Was: coraz częściej bruksizm. Tak, tym też się wprawny fizjo zajmuje, choć tak szczerze, nie wiem z jakim skutkiem. Bruksizm to kwestia psychiki, a temu może zaradzić tylko mądry rodzic – a tych albo nie ma (są niemądrzy) albo są 4 dni w miesiącu (ach te równe prawa matek i ojców po rozwodzie…) albo siedzą w poczekalni na krzesełku obok dzieciątka z bruksizmem, czekając na własną wizytę, z powodu syndromu SMS-owej szyi ; to nie żart, ten termin i słusznie zresztą, wszedł już do fizjo terminologii.
W sobotę gratka – wybieram się na Marcina Zielińskiego. Będzie za miedzą, to jest w Bielsku. Jak do tego doszło? No ja raczej otwarta dusza jestem i z chęcią słucham różnych ludzi – a nuż ktoś ma jakąś mądrość w zanadrzu? Czy tylko protestanci są najmądrzejsi? Po latach słuchania to katolickich duchownych, to Dalajlamy, stwierdzam, że Bóg to nikomu nie poskąpił Swojego podobieństwa przy stwarzaniu, każdy człowiek może nieść choćby cząstkę mądrości a nawet mocy, by świat szedł do przodu. Ten duchowy oczywiście, bo materialny wiadomix; zagłada, mór, robactwo, bruksizm, armaggedon.
Choć ja trochę nadziei w tej technologii upatruję jednak – może stworzą nam (oby nie na NFZ) tytanowe szyje i kręgosłupy, co się nie będą wyginać – zwłaszcza te moralne, no ale to by już oznaczało, że jesteśmy w postapokalipsie…