Znałam kiedyś bardzo religijną seniorkę, która nigdy nie przyjmowała żadnych prezentów – w geście wewnętrznej skromności. Gdy przynosiliśmy jej absolutnie drobne i minimalne podarunki, na przykład czekoladki, oddawała nam je do rąk. Taka była religijna. Skromność jej na to nie pozwalała. Ta skromność była silniejsza niż zwyczajna – bo całkiem nie musiała być wielka, miłość do bliźniego, a nawet zwykła uprzejmość.
Co roku wielu blogerów oraz vlogerów porusza temat prezentów. Pamiętacie mój post, między innymi na ten temat? Jeśli nie – bo wcale Was o to nie podejrzewam – jest TUTAJ.
I ja chciałabym dziś poruszyć temat prezentów – ale nie dawania, lecz otrzymywania.
No bo tak: kogo nie zapytasz, ten woli dawać prezenty, niż je dostawać. I można pomyśleć, żeśmy narodem filantropów, Świętych Mikołajów.
Myślę, że jeśli zgadzacie się z taką prawdą o nas, przyznacie, iż lubimy obserwować radość na twarzach innych ludzi, gdy odpakowują prezent.
I powiem więcej: prawdopodobnie ci, którzy nas obdarowują, też chcą zobaczyć radość na naszych twarzach! Nie sprawiajmy im przykrości.
W Internecie można znaleźć takie oto sytuacje:
„Jako prezent na święta kupiłam teściowej pościel. Wyglądała na zadowoloną, rozmiar też trafiony aż do dziś.. pościel została mi oddana, a na pytanie dlaczego i czy coś jednak jest nie tak usłyszałam – “bo tak”. Byłam bardzo zmieszana i jest mi z tym dziwnie..”
„ (…) staram się iść w jakieś uniwersalne pomysły typu rękawiczki skórzane / dobre jakościowo noże kuchenne – niestety te prezenty zostały mi zwrócone z informacją „zwróć to, ja tego nie użyję” lub „przecież mam noże”. Nie jest to na pewno złośliwe, ale nie ukrywam że sprawia mi to dużą przykrość. Zwrot tych rzeczy nie zawsze jest możliwy, więc tak naprawdę ja z nimi zostaje.
Pewnej gwiazdki po zwróceniu rękawiczek przez babcię czułam że powinnam kupić coś w zamian. Zauważyłam że piła raz wino z nieodpowiedniego szkła (pije wino bardzo rzadko, ale jak widać jednak się zdarza) więc w zamian za te rękawiczki kupiłam jej kieliszki do wina. Prezent został skwitowany „Ale ja przecież nie pijam wina”.
Jak powinnam reagować na takie słowa? Co odpowiedzieć? Zabrać prezent i tyle? Wcześniej nie miałam styczności z takimi reakcjami nawet w mojej najbliższej rodzinie i kompletnie nie wiem jak się zachować”.
Lub
„Jestem nauczycielką. Dostałyśmy już kolejny raz czekoladki, herbaty od tych samych rodziców przeterminowane. Jak kulturalnie załatwić tą sytuację?”
Co byście zrobili? Obrazili się? Następnym razem już nic nie kupili? Zamiast iść w niepotrzebne i – z pewnością – negatywne emocje i reakcje, wystarczy pokierować się prostą zasadą savoir- vivre:
Przyjąć prezent, podziękować za niego (w końcu ktoś poświęcił swój czas i środki na nas) a potem, już w zaciszu domowym, zrobić z nim, co serce nakazuje; przekazać dalej komuś, sprzedać, zmielić w maszynce do mięsa, wyrzucić. Nie ma nakazu zatrzymywania prezentu, który nam się nie podoba. Tylko tu pojawia się
Problem psychologiczny
A mianowicie często źle interpretujemy czyjeś intencje lub stosunek do nas. Personalizujemy prezent jakby był odbiciem naszej tożsamości, mamy tendencję do traktowania go jako wyraz tego, jak dobrze ta osoba nas zna. Jeśli prezent nie odpowiada naszym oczekiwaniom, odbieramy to jako błąd w ocenie naszej osobowości, gustu i potrzeb. Może to być postrzegane jako „niezrozumienie” nas, a to może urazić nasze ego, ponieważ czujemy, że ktoś nie potrafił trafić w naszą tożsamość czy preferencje.
Często mamy pewne wyobrażenia o tym, jak prezent powinien wyglądać lub co powinniśmy otrzymać oraz ile powinien kosztować.
Kiedy prezent jest niezgodny z naszymi wyobrażeniami (na przykład zbyt tani), problem nie wynika tylko z samego przedmiotu, ale z faktu, że nasza oczekiwana rzeczywistość nie została spełniona, co wpływa na naszą frustrację i niezadowolenie.
W tym przypadku, prezent może symbolizować coś więcej niż tylko materialny przedmiot – może to być postrzegane jako brak uwagi i zaangażowania w relację. Może to wywołać poczucie, że osoba, która nam go wręczyła, nie do końca zrozumiała, czego nam potrzeba lub czego oczekujemy. To może wywołać złość i frustrację, ponieważ czujemy, że nasza relacja z tą osobą nie jest wystarczająco głęboka, albo że tak osoba użyła prezentu by sprawić nam przykrość lub się na nas odegrać.
Dla osób o niskim poczuciu własnej wartości prezent, który nie trafia w ich gust, może stanowić przypomnienie o tym, że nie są dostrzegane lub doceniane. Może to wywołać uczucie smutku, frustracji czy złości, ponieważ taka osoba może odczytać nietrafiony prezent jako oznakę, że nie została zrozumiana lub nie jest warta wysiłku, aby odpowiednio ją obdarować.
A kto nas zawodzi najbardziej? Oczywiście najbliżsi… którzy powinni byli wiedzieć najlepiej, co lubimy, jacy jesteśmy. Przykład: mój mąż. Podarować sztuczną świeczkę mi – osobie, która bardzo zwraca uwagę na to, by wszystko, czym się otacza, było jak najbardziej naturalne do tego stopnia, że sama co roku robi świeczki z wosku sojowego i więzy pszczelej, to jak strzał w kolano. Za prezent grzecznie – a jakże – podziękowałam, a świeczkę nawet wypaliłam, modląc się, by nie skończyło się to rakiem płuc, ale … ja se to zapamiętam!
Być może nawet podaruję mu w tym roku karnet do pijalni soków i wykupię tylko na te z selera naciowego i brokułu!
Czemu tak się z nami dzieje?
Pomijając niskie poczucie własnej wartości, które przeciętny psycholog wymieniłby pewnie w pierwszej kolejności, dodałabym specyfikę charakteru. Są ludzie – i pisałam o nich w poście „Zanim zdecydujecie się na rozwód” dla których prezenty są ważne, bo sami w ten sposób wyrażają miłość i zaangażowanie. I takim osobom nie potrafi pomieścić się w głowie, że ktoś inny może prezenty traktować tak bezpłciowo, beznamiętnie, po prostu nie przykładać do niego zbytniej wagi.
Jak pisałam w poście „Święta, życzenia, prezenty i rodzinne dramaty rozwiązane”, dla niektórych ludzi wybieranie prezentów dla innych (nawet bliskich) to udręka! I szczerze mówiąc, dla mnie czasami też jest męką wybieranie prezentów dla kilku osób z naszej rodziny – bo wydają się mieć absolutnie wszystko, nie mają specjalnych zainteresowań, ogólnych ciągotek, które „normalni ludzie” mają (np. słodycze) i po prostu nigdy nie wiem, co im podarować.
Mało tego! Wspomniałam o świeczce. Jeszcze 3-4 lata temu nie miałam świadomości szkodliwości „sztucznych” świeczek i takie prezenty przyjmowałam z radością. Zatem: nasze gusta mogą się zmienić, nasza życiowa sytuacja może się zmienić (jesteś na diecie, a dostajesz słodycze) a nawet nasze poglądy (ludzie wiedzą, żeś osobą wierzącą, to dostajesz różaniec z Medjugorje. A żeś protestant, to już się nikt nie wywiedział). Skąd ludzie na bieżąco mają to wiedzieć?!
Prezenty to jest dobra lekcja do pracy nad sobą – do wyzbywania się tego niewłaściwego ego. To jest lekcja pokory i warto ją przyjąć – cieszmy się, że potrafi być tak bezbolesna!
Wrzućmy zatem na luz i już teraz dołączmy do grupy > wymiana prezentów świątecznych< Co Wy na to?
Inne posty okołoświąteczne z poprzednich lat:
Święta tworzą ludzie – magia świąt odczarowana
Jak Wy przyjmujecie prezenty?
Do zobaczenia!