Film tygodnia: Kalifat

Dzisiejszy film, a właściwie serial tygodnia musiał dość długo czekać na moją atencję. Widząc tytuł na Netflixie  i krótki opis, stwierdziłam, że to nie będzie nic godnego uwagi. A jednak nadszedł dzień, gdy dałam mu szansę. I nie żałuję.

 

 

„Kalifat” to opowiadana dynamicznie historia kilku bohaterów (w większości bohaterek) żyjących w dwóch skrajnych światach: Syrii i Szwecji.
Kobiecym węzłem łączącym w jakiś sposób wszystkie postacie jest Fatima – Bośniaczka z pochodzenia, a obecnie agentka w szwedzkim wywiadzie SÄPO (Szwedzka Policja Bezpieczeństwa)

Podczas gdy Fatima ściga w Szwecji islamskich radykałów, pewnego dnia odbiera telefon. Kobiecy głos mówi biegle po szwedzku i prosi o pomoc w ucieczce z Syrii.
To Pervin – zaszczuta muzułmańska żona. Zachciało jej się pojechać z rodzimej Szwecji do Rakki, czego szybko pożałowała, ale sprawy się skomplikowały; właśnie została matką, a jej mąż – bojownikiem. Teraz odszukała kontakt do dawnej, szwedzkiej nauczycielki i za jej pośrednictwem skontaktowała się w tajemnicy z Fatimą. W tajemnicy – gdyż nie ma prawa posiadać telefonu komórkowego.

 

Kadr z serialu

 

Jak sądzicie, co się dzieje, gdy Fatima odbiera telefon od Pervin?

 

 

Pervin walczy o każdy dzień w Syrii, żyjąc nadzieją ucieczki, a dwie szwedzkie nastolatki korzystają w tym czasie z uroków państwa opiekuńczego. To Sulle i Lisha – siostry arabskiego pochodzenia, wychowywane w szwedzkim  rygorze. Tak można nazwać podejście ich ojca – imigranta, który zraził się światem muzułmańskim i potępia każdy jego przejaw w swoim szwedzkim domu. A tych niechcianych elementów zaczyna być coraz więcej….. podczas gdy Sulle i Lisha spędzają beztrosko czas, słuchając muzyki, oglądając się za chłopakami i spotykając ze wspólną przyjaciółką, Kerimą, jest w ich otoczeniu ktoś, kto już zarzucił na nie sieci, kto pracuje nad ich przywiązaniem do Islamu….

 

– Nazywają go „Podróżnik” – szepcze nerwowo Pervin do zakazanego telefonu. – Ma dokonać zamachu w Sztokholmie.

– Potrzebuję więcej informacji – raz po raz powtarza Fatima. Jej kontakty z Pervin są bardzo służbowe. Fatima coś tam obiecuje Pervin, która  chwyta się tych wątłych obietnic jak ostatniej deski ratunku, żyje tylko nimi.

 

O „Podróżniku” mówią zarówno Szwedzi jak i Syryjczycy. Ci pierwsi chcą go złapać, ci drudzy pokładają w nim nadzieję, jak w najlepszym, zakamuflowanym bojowniku. A „Podróżnik” robi swoją robotę na szwedzkim gruncie. Z coraz większym sukcesem.

 

 

„Kalifat”

 

 

 

Nie wspomniałam jeszcze o dwójce ciekawych bohaterów – na stronę Islamu przechodzą i dwaj bracia- Szwedzi. Dlaczego?! – zapytacie. Ten serial  to doskonały obraz tego, jak dochodzi do radykalizacji. Krok po kroku poznajemy każdego z bohaterów, grunt, na którym wyrósł, zostajemy wprowadzeni za rękę do jego mieszkania, środowiska rodzinnego, relacji. Obraz ten jest dogłębny, psychologiczny, zaczynamy rozumieć mechanizmy oraz ostateczne decyzje bohaterów.

 

Kadr z serialu

 


Dla mnie najciekawszą postacią jest Pervin. Na początku widzimy ją jako posłuszną żonę, „zakutaną” w hidżab, doznającą przemocy ze strony rozchwianego emocjonalnie męża. Kobietę, która boi się o życie swoje i czteromiesięcznej córki. Kobietę, w której coś pęka i pewnego dnia przegląda na oczy. Od tej chwili żyje już tylko nadzieją wielkiej zmiany – powrotu do Szwecji.
Gdy nawiązuje kontakt z Fatimą, nie wie, że będzie musiała się wysilić, narażając życie, by uzyskać od niej pomoc. Gdy to odkrywa, jest załamana, zawiedziona, przerażona…. Ale jednocześnie pomału obserwujemy, jak rośnie w niej wojowniczka o swoją sprawę. Prócz komórki, chowa do rozległej kieszeni dumę i strach. Zręcznie lawiruje między dwoma światami; tym zastanym, brutalnym i tym wymarzonym, odległym. Z rozwagą i niezwykłym sprytem manipuluje mężem. Kibicowałam Pervin i gdy widziałam ją w sytuacji podbramkowej, drżałam o jej dalsze losy!

 

Serial zrobiony jest bardzo dynamicznie – przejścia między dwoma światami i światami poszczególnych bohaterów są płynne, a ich historie niekoniecznie okażą się happyendem. I moim zdaniem, ten fakt jest tutaj znaczący – jest jednocześnie ostrzeżeniem i podbramkową informacją o „wygranej” zachodniego świata.
Jest to film produkcji szwedzkiej i zastanawiam się, czy w Szwedach coś pękło? Czy ten film to rodzaj niemego krzyku na kryzys imigracyjny, który wymknął im się  spod kontroli?

 

Masz ochotę na podobny film tego typu? KLIK


Jeśli zdecydujecie się na seans, do czego zachęcam, dowiecie się między innymi
– jak zakończy się historia Pervin
– co stanie się z Sulle, Lishą i Kerimą (myślę, że losy tych trzech dziewczyn niejednego zaskoczą)
– jak państwo szwedzkie reaguje na przejawy radykalizmu
– jak wygląda codzienność rodzin bojowników
– kim jest „Podróżnik”

 

Gorąco zachęcam! A może już widzieliście „Kalifat”? Nie wahajcie się podzielić swoimi wrażeniami i opiniami w komentarzu tutaj lub na Fanpage’u!