„Zacząć uprawiać sport” – to chyba jedno z najczęstszych postanowień noworocznych. Najszybciej też rzucanych. I ja chyba wiem, dlaczego tak się dzieje.
– Proszę pani, proszę mi powiedzieć, czy ja nie wyglądam śmiesznie? – Kilka lat temu zaczepiła mnie starsza kobieta na ścieżce rowerowej. Miała około 60 lat i rolki na nogach.
– Absolutnie nie! Robi pani dla siebie coś dobrego i daje przykład innym! Tak trzymać! – odparłam w stu procentach szczerze, naprawdę ciesząc się widokiem tej pani.
Jeszcze wtedy sama traktowałam sport jako zło koniecznie służące do zrzucenia kilku kilogramów. Na ścieżce rowerowej jeździłam tam i z powrotem na rolkach, ale nie sprawiało mi to większej przyjemności, mimo, że po takiej aktywności czułam się lepiej.
Oczywiście, miałam w swoim życiu wiele sportowych epizodów, ale przez utratę zdrowia, wielu sportów nie mogłam uprawiać, a inne z kolei zupełnie nie były dla mnie!
W końcu dałam sobie spokój, stając się jednym z tysiąca polskich kanapowców.
– Co ty opowiadasz, że nie uprawiasz sportu! Przecież cały rok jeździsz na rowerze! – orzekła moja znajoma.
Rower…. To prawda, ale nie traktuję jazdy rowerem jako sport, raczej…transport! Dopóki nie przesiadłam się na motocykl, faktycznie 12 miesięcy w roku do pracy (zaledwie kilka km) dojeżdżałam na rowerze.
Nie powiem, miałam swoje 5 minut z Ewką Chodakowską, ale i to ostatecznie okazało się klapą.
Mój sport czekał na mnie.
Pewnego dnia, wychodząc po schodach w bloku na czwarte piętro, dostałam zadyszki. Podobnie przy wejściu na Kozią Górkę (raptem 800 m.n.p.m) i to dało mi lekko do myślenia. Wiele zmieniło się wiosną 2017 gdy zdecydowałam się na post Dąbrowskiej KLIK – efektem ubocznym postu było zrzucenie prawie 6 kg – aby tego nie zaprzepaścić, zdecydowałam się na codzienną, jednogodzinną aktywność fizyczną; najczęściej była to już „świadoma” (nie wiem, jak to sklasyfikować) jazda na rowerze, ćwiczenia w domu z taśmą, ale po jakimś czasie przestało mi to wystarczać.
Po prostu mój sport czekał na mnie.
Już jako dziecko miałam dużo siły w rękach i mocne mięśnie brzucha – bez trudu przechodziłam na rękach po drabinkach, nosiłam cięższe rzeczy, umiałam zrobić 10 poprawnych pompek,
a kilka lat później potrafiłam zrobić choćby 5-10 podciągnięć na rurce. Szkoda mi było tych predyspozycji.
Idąc pewnego dnia z koleżanką przez osiedle, wymyśliłam sobie sport .
– Słuchaj, striptizerki w klubach nocnych…. one mogłyby przecież na tych rurkach robić cuda! A tak tylko bezsensownie się wokół nich kręcą! A te rurki mają potencjał!
– Ale że jak to niby widzisz?
– No jako sport! Tylko w jakichś wygodnych, gimnastycznych ciuchach, żeby się nie ślizgać. I można by nawet wykonywać różne figury do muzyki. Wiesz, gdyby zrobić z tego bardziej akrobatykę, potem z połączeniami innych figur, ćwiczyć siłę ciała, to byłaby poezja!
Niecały rok później, idąc przez osiedle zobaczyłam duży baner. Obrazował dokładnie to, o czym mówiłam. Ktoś po prostu wpadł na ten sam pomysł, który wprawił w ruch – dosłownie! Pole dance.
To był mój sport! KLIK
Trenuję pole dance od 2 lat. To długo, jak na mnie – mam wiele zainteresowań i zwykle zmieniam je szybko; ale o pole dance zdecydowałam, że będzie stałym elementem mojego życia. Z prostego powodu: sprawia mi radość. No i z tego, że człowiek potrzebuje aktywności fizycznej! I ta jest moja.
„Ruch jest lekarstwem na zmiany w stanie fizycznym, emocjonalnym i mentalnym”.
-Carol Welch
Kilka miesięcy po tym, jak zaczęłam trenować, odkryłam, że jakoś lepiej śpię i po raz pierwszy od lat nie mam problemu, żeby wstać o 5.30 – i co ciekawe, dotyczy to również okresu jesienno-zimowego, który był zawsze dla mnie najtrudniejszy; rano trudno było mi zwlec się z łóżka, a po południu musiałam zaliczyć obowiązkową drzemkę. Od 2 lat nie mam problemu ani z jednym, ani z drugim.
Gdy zaczynasz uprawiać jakiś sport, nagle zaczynasz zwracać też uwagę na to, jak się odżywiasz. Chcesz po prostu by ten sport „zadziałał” i jesteś w stanie wyeliminować rzeczy, które ci szkodzą. Wsłuchujesz się w swoje ciało i dowiadujesz się, czy służy ci rozciąganie rano, czy wieczorem. Jaka ilość alkoholu jest dla ciebie akceptowalna i kiedy powinieneś, powinnaś zjeść ostatni posiłek.
Sport buduje człowieka
Ale sport tak naprawdę działa dużo, dużo głębiej. Powiedziałabym nawet, że mało co tak bardzo kształtuje charakter, jak sport. Oto dlaczego:
– uczy samodyscypliny. Odkąd uprawiam sport, który lubię, słowo motywacja jest dla mnie zarezerwowana już tylko do złożenia mebli z Ikei. Bo to tak, jakbym potrzebowała się zmotywować, by przytulić ukochaną osobę!
Na samym początku też nie potrzebowałam motywacji – miałam po prostu mnóstwo zapału!
– uczy stale czegoś nowego. Żaden trening, żadna gra nie musi być taka sama. Ja dodatkowo stale uczę się nowych figur i nowych kombinacji; każdy trening przynosi coś nowego.
– uczy szacunku do siebie i innych. W każdym sporcie można nabawić się kontuzji, uszkodzić siebie lub kogoś innego. Jeśli człowiek ma tę świadomość, jest uważniejszy, bardziej empatyczny. Gdy trenowałam krav maga, szacunek do ciała swojego i przeciwnika był sprawą nadrzędną; jesteśmy wytrzymali, wspaniale zbudowani, ale też łatwo nas uszkodzić. W obliczu tej prostej zasady, każde ego musiało zostać za drzwiami.
Moja bratanica trenuje judo od dziecięcia. Mimo, że ma dopiero 11 lat, zna pojęcie niehonorowego zachowania ; jest ono piętnowane zarówno przez trenerów jak i innych judoków.
– pomaga w depresji. Nie wiem, czy istnieje prostszy i bardziej kompleksowy „lek” na depresję. O ile sama choroba bywa sprawą złożoną, o tyle regularne uprawianie sportu działa cuda. Mimo, że osobom chorym na depresję trudno w ogóle się zmobilizować do zajęcia się sportem, warto zrobić ten duży wysiłek. A następnego dnia znowu. I znowu. Sport niweluje stany lękowe, kieruje uwagę na coś innego, podnosi poziom endorfin, a obniża poziom kortyzolu. Sama, gdy lata temu przechodziłam depresję, po sporcie zawsze czułam się lepiej, miałam dużo siły wewnętrznej, rosła nawet moja nadzieja w to, że ”jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie.”
Sport jest bardzo zalecany w różnorakich uzależnieniach. Zresztą….polecam znakomity film na faktach KLIK
Nawet jeśli chodzisz regularnie na psychoterapię, włącz jakąś aktywność fizyczną – niech to będzie twoje miejsce spokoju, celu, nadziei.
– uczy wytrwałości. Do znudzenia powtarza się frazesy o cierpliwości, o tym sukcesie, co nie przychodzi za drugim podejściem, ale jakoś mało kto w to wierzy :- )
Dopiero, gdy robisz coś, na czym naprawdę ci zależy i spotkasz się ze ścianą, wtedy stajesz przed realną decyzją, czy się wycofać, czy brnąć w to dalej.
Jedynie wytrwałość pomoże ci zobaczyć dobre owoce na każdym, kolejnym etapie; za mną zdany egzamin na instruktora, ale przede mną jeszcze dużo wspaniałych figur do odkrycia, siły do wyrobienia!
Gdy zaczęłam trenować pole dance, wiedziałam, że to mój sport! Sądziłam też, że ponieważ już na wstępie jestem pozytywnie nastawiona, mam wyjątkowe silne ręce to reszta pójdzie dość gładko. Cóż ……już pierwszy trening , a właściwie etap rozgrzewki, pokazał mi moje miejsce w szeregu.
Wtedy zrobiłam coś, co robię rzadko: uwierzyłam ludziom. Ludziom, którzy mój etap już przeszli. W ciszy przyjęłam ich słowa. Mieli rację. Dziś ja powtarzam je kolejnym „pokoleniom” ćwiczących :- ) Sama nadal słucham tych, co są „wyżej”.
– uczy koncentracji. Ta chwila – czas sportu, prosi o całą twoją uwagę. I to jest wspaniałe! Dzięki temu możesz poczuć się jak…..ludzie kiedyś, w przeszłości; gdy robili jedną rzecz, to byli w niej na 100%, nic innego się nie liczyło. Każdemu z nas potrzeba takiego czasu. Wspaniale byłoby, gdyby dotyczyło to każdej rzeczy, którą robimy – ale sport, to dobry początek.
– pomaga budować pewność siebie; sport zazwyczaj zmienia sylwetkę na taką, która zaczyna nam się podobać. Po prostu nabierasz przekonania, że wiele zmian jest w twoich rękach, że masz realną kontrolę nad sobą.
Ale prócz tego, sport buduje wewnętrzne przekonanie o tym, że dasz radę! Bo zaczynasz mieć już efekt retrospekcji; widzisz z czasem, ile zakrętów udało ci się przejść, gdzie jesteś dziś, jaki postęp poczyniłeś, poczyniłaś. I to tymi ręcami! / nogami :- )
– uczy rozwiązywać problemy. Nie tylko te związane z nim bezpośrednio, ale i każde inne. Po prostu uczy spojrzenia na problemy z innej, świeższej i dalszej perspektywy. Często po sporcie już wiem, co zrobić z daną sprawą, która mnie nękała od dłuższego czasu.
– uczy twardości. Umówmy się: większość sportów wiąże się z bólem, wyrzeczeniami, zmęczeniem – ale daje wiele w zamian. W dzisiejszej cywilizacji, w której każdy „musi” być szczęśliwy i stale bezpieczny i zadowolony, sport kieruje cię z wytyczonej, wygodnej leśnej ścieżki na przejście trawersem, ale gdy jesteś już na dole, odczuwasz dziką satysfakcję!
– pomaga przesuwać granice w bardzo satysfakcjonujący sposób. Na początku swojej drogi, wiedziałam już, że pewnych figur nie zrobię. Oceniłam je chłodnym okiem, wzięłam siły na zamiary i wiedziałam już, które nie są dla mnie. I te powtarzałam jedynie od czasu do czasu. Aż pewnego dnia, przy kolejnej, niewymuszonej powtórce po prostu je zrobiłam!
– pomaga zejść z ego. Uważam, że zbytnie koncentrowanie się na swoim ego to przyczyna 99% naszych problemów życiowych. Sport pozwala z tym walczyć. Niby skupiasz się na sobie, obserwujesz, wsłuchujesz, analizujesz, notujesz, ale przede wszystkim działasz. Nie ma potrzeby filozofowania przed każdym treningiem, rozważając całe dotychczasowe pasmo porażek i sukcesów. Po prostu należy zająć się sportem, starając się zrobić coś nieco lepiej niż poprzednio.
„Sport pozwala pracować nad naszymi pierwotnymi instynktami w najlepszym znaczeniu tego słowa – z czymś, co na co dzień nie jest nam już potrzebne, ale w nas siedzi; potrzebą ruchu, spostrzegawczości, uważności, koncentracji, koordynacji, dzięki czemu czujemy się bardziej spójni.” (Tomek: 11 lat trenujący krav maga, 2 lata TRX).
Jak zacząć ze sportem?
Mogę podzielić się z Wami tym, co sama sprawdziłam na sobie.
Najważniejsza rada: znajdź swój sport! Ruszanie się mamy zakodowane! To ważniejszy element zdrowia niż zdrowe jedzenie! I dla ciebie jest gdzieś idealny sport! Ja odkryłam, że mam taką wytrzymałość, która jest krótkotrwała i działa na siłę, nie zaś na długotrwałą kondycję (jak na przykład bieganie) dlatego pole dance jest dla mnie idealny: wymaga wpakowania dużo siły, ale intensywnie i w krótkim czasie. Odkryj, jak jest u ciebie.
Polecałabym ci na dobry początek codziennie 15-minutową rozgrzewkę. Nie wiesz jaką? Oto moje propozycje – sama je często robię w domu: rozgrzewka 1 rozgrzewka 2 rozgrzewka 3
Ja często robię rano po prostu 40-50 pajacyków i już po tym czuje się obudzona.
Nie jestem osobą specjalnie zdyscyplinowaną. Okej, jestem mega niezdyscyplinowana! dla takiej osoby jak ja, regularne wyjścia z domu w umówione miejsce , na daną godzinę w celu oddania się aktywności fizycznej to konieczność. Ale mam też inną cechę: zawsze chcę więcej. Jeśli mi na czymś zależy to nie wystarcza mi 100%, które robią inni. Zawsze widzę ten 1 nadprogramowy procent i to w moim przypadku sprawia, że postanowiłam ćwiczyć w domu. Co najmniej 4 dni w tygodniu. Może też masz za sobą nieudane próby ćwiczeń w domu, do których trudno ci się było zabrać :- ) Rozumiem to! Rozumiem, że zanim się za to weźmiesz, wypucujesz wszystkie blaty, poprzesadzasz kwiatki i wydziergasz serwetki na Wielkanoc.
Mam na to najprostszą radę na świecie: bez zbędnych rozważań zrób 2 rzeczy następujące po sobie:
– przebierz się w strój do ćwiczeń
– zacznij robić rozgrzewkę.
Reszta już pójdzie. Tu całkowicie podzielam zdanie PattiSue Plummer:
„Treningi przypominają mycie zębów. Nie myślę o nich, po prostu je robię. Decyzja już została podjęta”.
Moim zdaniem, to noworoczne postanowienie ćwiczeń, kiedy przez pierwsze 2 tygodnie siłownie pękają w szwach nie udaje się, bo
– nie znalazłeś, znalazłaś swojej drugiej połówki: swojego sportu! W ciągu swojego życia, pojedynczego dnia, robisz tyle godzin rzeczy, do których musisz się no właśnie….przymusić. Niech sport stanie się twoim miejscem radości, życiodajnego wysiłku i jednocześnie odpoczynku.
Naprawdę nie wiem, czemu każdemu 1 stycznia do głowy przychodzi siłownia! Jest taka różnorodność zajęć ruchowych jak na przykład taniec, że nie trzeba robić tego, co inni.
Radość sprawi zaangażowanie, a zaangażowanie przyniesie efekty!
– traktujesz sport jako środek do określonego celu na przykład schudnięcia. Jeśli najpierw się dowiesz, a potem wypiszesz sobie, jak sport wpływa na ciebie całego, całą, zobaczysz, że schudnięcie może być miłym elementem – jednym z :- )
– zbytnio filozofujesz i zastanawiasz się. Mówię to jako urodzony filozof :- ) Po prostu zacznij tam, gdzie jesteś. Od rozgrzewki. Daj znać, jak idzie. Powodzenia!
Czy uprawiacie jakiś sport? Jak na Was wpływa? Jakie zmiany obserwujecie u siebie, odkąd ćwiczycie? Jaką radę dalibyście tym, którzy jeszcze nie zaczęli?
Wpis powstał w ramach wyzwania z Mocna Grupa Blogerów: