Ten film to mistrzostwo świata!

Gdy zasiadłam w kinowym fotelu nie wiedziałam czego się spodziewać.  Wiedziałam tylko, że obejrzę film oparty na faktach, ale zupełnie nie znałam historii Jerzego Górskiego. To, co opowiadali mi koledzy wydawało mi się aż przesadzone . I dobrze! Bo lubię niespodzianki :- )

Zdziwiłam się już na początku, widząc Jakuba Gierszała w długich włosach- a to był dopiero początek moich zdziwień :- ) Sceny mijały; gdy Jurek będący zawodowym narkomanem  raz po raz ląduje w szpitalu, mówię sobie: Nie, tym razem to będzie koniec. – poza granicami rozsądku trzymała mnie tylko ta mała wiedza, że Jurek jednak przeżyje – gdyż o narkomanie, który zaćpał się na śmierć nie robi się filmów. Musiałby być muzykiem.  Odchodzą kolejne bliskie osoby Jurka, a tymczasem on ląduje w Monarze, który staje się dla niego ostatnią szansą. Tak go postrzega, choć wiele rzeczy mu tam nie pasuje. Pozostaje buntownikiem, ale tam znajduje pasję, która pochłania go do reszty – sport. Zaczyna od biegania – gdy dostaje pracę na basenie, pływa po godzinach i to pływanie przyciąga uwagę potencjalnych sponsorów.

Jeśli ktoś sądzi, że od tej chwili wszystko idzie gładko, że Jurek zostaje zauważony jako młody talent i wysłany na zawody w celu odniesienia sukcesu – grubo się myli :- ) Ale niech się z tego cieszy, bo to oznacza jeszcze więcej zaskoczenia! To, co dzieje się z chwilą, gdy Jurek rzuca narkotyki i postanawia iść w zupełnie przeciwną stronę, jest – moim zdaniem – totalnym prowadzeniem Bożym bo przypomina historię walki Dawida z Goliatem.  Przypomina też grę w Jengę; gdy ci się wydaje że to już ostatni ruch, że niczego się już nie da zrobić, to okazuje się, że się da. I jeszcze raz. I jeszcze i jeszcze jeden. I jeszcze pięć :- )
Oglądając tę historię, raz po raz zastanawiałam się jaki stosunek do Boga ma Jerzy Górski – czy widział w tym wszystkim Jego działanie (ja tak!!) ? I dosznupałam się jego wypowiedzi:

   “Zawsze to powtarzam: Bóg jest moim przyjacielem i to on mnie prowadzi. Ja nie muszę się do niego modlić 20 razy dziennie. Gdyby nie Bóg, to dawno by mnie tu nie było. I wydaje mi się, a nawet jestem pewien, że on zaplanował to wszystko.Gdyby nie złe momenty, to nie byłoby tych dobrych.”

 

Chciałabym Wam napisać tu wszystko  co się dalej wydarzyło – ale nie chcę. Chcę aby każdy z Was, kto zdecyduje się na seans „Najlepszego” doznawał tych samych zaskoczeń i pozostał po seansie wepchnięty w fotel z tym samym „wow” na ustach co ja :- )

„Nie mogę odpuścić choćby na milimetr, bo to wszystko wróci i mnie znów pochłonie!” (Jerzy Górski)

Czego można spodziewać się po tym filmie?

– inspiracji. Motywacji, o której nie trzeba pisać książek, tylko wprowadzić od razu w czyn.
– samych problemów i przeszkód.
– prawdziwej historii, która jeszcze się nie skończyła.
– nadziei, że nawet człowiek na totalnym dnie, może się od niego nie tylko odbić, ale i wyskoczyć ponad powierzchnię wody!
– świetnych zdjęć i takiej też muzyki tworzącej tamten niepowtarzalny klimat lat 80. I 90.
– historii wielu strat i wielu zysków.

Moja rada: jeśli nie znasz historii Jerzego Górskiego, nie czytaj jej przed seansem :- )

Oglądaliście już „Najlepszego”? Co wyłuskaliście dla siebie z tego filmu?