Problem ze slow life.

Slow life – „Doceniaj tu i teraz”,  „Uśmiechaj się do siebie”, „Dawaj sobie czas”, „Miej pasję”, „Wybieraj najlepszą jakość wszystkiego”, „Odpoczywaj po wysiłku” itd. Rady czytam na blogu SlowLife by Marzena.  Z kolei Freeleserka zdaje się buntować na te hasła, twierdząc m.in., że niekiedy „nie da się zwolnić” i że  slow life nie da się uprawiać bez pieniędzy:- )

No i gdzie tu złoty środek? A może złotym środkiem jest właśnie….slow life ?
Szczerze mówiąc, nie wiem, czy żyję w rytmie slow. Wielu moich znajomych tak twierdzi, patrząc na moją pracę zawodową, życie osobiste (brak potomstwa)  czy to, na co znajduję czas – a na co oni nie znajdują. Mam też kolegę, który żyje widocznie bardziej slow ode mnie bo sądzi, że ja to się zaharowuję – bo żeby w ciągu CAŁEGO tygodnia roboczego nie znaleźć czasu na wspólny wypad w góry?!
Zatem nie wiem, czy moje życie jest slow. Ale podskórnie czuję, że nie trzeba wyjechać do dżungli amazońskiej, czy siać kiełków i całymi dniami obserwować jak rosną, by wieść slow life.

Dla mnie slow life (o ile takowe uprawiam?) to ustalenie priorytetów. Co jest dla mnie ważne:
– higiena duchowa,
–  moje zdrowie; psychiczne i fizyczne,
– zdrowie moich bliskich,
– więź z kilkoma bliskimi osobami,
– dawanie siebie innym w 100%. Nie w 100% czasu, ale w 100% uwagi.

I chyba od dawna czując, że bez tego wszystkiego nie potrafię żyć w pełni, wybierałam partnera, profesję, pewien rytm dnia. Np. Nie mam ochoty się zaharowywać, jadać na szybko, pić kilku kaw dziennie by jakoś dotrwać do momentu położenia się do łóżka. I tak w kółko. Mogę tak robić przez kilka dni, jeśli jest taka potrzeba, ale nie całe życie- za bardzo je kocham. Wiem też, że żyjąc w taki sposób, niewiele dam z siebie innym; bo niewiele będę miała tego, czego ludzie naprawdę dzisiaj potrzebują; miłości i uwagi.

Dla mnie slow life to życie, które ma czas – zwłaszcza na to, co jest ważne, co naprawdę buduje człowieka, jako człowieka. Znalezienie własnego sposobu na życie i brak zniecierpliwienia, pogoni, brak strachu. Umiejętność czekania. Równowaga. I zaufanie.

A dla Was? Co było dla Was największą zmianą w podejściu slow ?