W pogoni za szczęściem

 

Czy wiesz, że możesz wieść szczęśliwe życie, nawet jeśli nie dostarcza ci ono zbytniej przyjemności?

I że można być szczęśliwym, mając bardzo okrojony wybór?

Zaraz, czym właściwie jest to legendarne szczęście?

Co się stało, że mimo tylu wysiłków, wielu ludzi twierdzi, że nie są szczęśliwi?

Co jeśli szczęście nie jest głównym celem życia, za jaki je uważamy?

 

 

Współczesna kultura zachodnia wtłacza nam do głów, że mamy traktować życie jak projekt do zrealizowania. Uczy się nas wyznaczać cele, robić plany, mierzyć wysoko i określać priorytety, a wszystko w imię maksymalizacji wyników, aby zdobyć Świętego Graala zachodniego stylu życia, którym jest sukces. [1]

 

 

 

Liczne kopie indywidualistów

 

 

 

 

Czy trudno temu zaprzeczyć? Każdy z nas żyje w jakiejś rzeczywistości tak zwanego zachodu, a jeśli duch zachodu jest nadal daleko, to już ten z mediów społecznościowych, wszechobecny. A w nim zgnilizna numer jeden: porównywanie się. A w rezultacie: próba dorównywania.
Bo pop kultura chce, abyśmy dorównywali jej aktualnym, sezonowym kaprysom i stale przeciąga granice. Lobbyści dbają o to, byśmy myśleli dokładnie to samo na tematy, które nam zapodają (kryzys klimatyczny, wojna, szczepionki, prawa kobiet itd.) a koncerny handlowe, byśmy nigdy nie byli nasyceni. Wieczni konsumpcjoniści.

 

 

Czemu ja się czepiam „zachodu”? A temu, bo tam/ tu powstała idea indywidualizmu. I nie, że jest coś złego w myśleniu o sobie niekolektywnie, w przeciwieństwie do społeczeństw azjatyckich (myślenie kolektywne) ale że taki sposób podejścia do siebie samego niesie wiele niebezpieczeństw , znacząco wpływających na jakość życia każdego z nas – indywidualisty.
Jeszcze paradoks jest taki, że według pop kultury i ogólnego przekazu > jesteś wyjątkowa < ale jednocześnie masz się upodobnić do tysięcy innych użytkowniczek portali społecznościowych. Tak,  > jesteś wyjątkowa < i  > masz prawo do własnego zdania < ale spróbuj tylko w grupie zaciętych feministek nie zgodzić się z jakąś jedną tezą , przez nich wysuniętą. Kończy się twój indywidualizm.

 

 

I pop psychologia stale zaś powtarza te same utarte frazesy, ale o nich to jeszcze będzie, bo to temat – rzeka!
W każdym razie my podświadomie te frazesy kodujemy i zaczynamy je również powtarzać, mimo, że większość z nich nie ma sensu. Ba! Są nawet badania naukowe, które je obalają.

Zacznę jednak lajtowo, bo od świetnej książki Franka Martela pt. „Wspaniałe życie”  którą czyta się naprawdę przyjemnie.
Frank jest Finem, a to oznacza, że reprezentuje > najszczęśliwsze społeczeństwo na świecie < . Takie są badania. Czy aby na pewno? Mam znajomą Finkę i ona, mimo, zadowolenia ze swojego życia i ogólnego, pogodnego podejścia, bardzo powątpiewa w to ogólne, społeczne szczęście!

 

Bo czym ono jest? – zapytam ponownie.

 

 

 

Czym jest szczęście?

 

 

 

Widziałam przez szereg lat różne wywiady uliczne, gdy reporter zadawał przechodniom jedno pytanie: Czy jest pan, pani szczęśliwa?

Polacy, często nieco skonfundowani ułamek sekundy wahali się, nim skromnie skinęli głową, zaczynając myśleć na głos: mam co jeść, mam dach nad głową, zdrowie jako tako dopisuje, tak, jestem szczęśliwy.

Byli to przeważnie ludzie starsi, po pięćdziesiątce. Młodsi skupiali się na tu i teraz: za chwilę wakacje, mam plan na studia, na wyjazd zagranicę, tak, jestem szczęśliwy.

 

Kto miał rację? Cóż, według Martela i wielu przed nim, jedni i drudzy. Zbliżamy się zatem do wyjaśnienia czym jest szczęście. Uwaga, zapnijcie pasy, bo pospadacie z krzeseł:

 

 

Pochodzące od staroangielskiego słowa hap oznaczającego „fart” albo „szansę”, określenie happiness, czyli szczęście, początkowo dotyczyło raczej uśmiechu losu i powodzenia w życiu niż dobrostanu wewnętrznego.

W świetle tych historycznych definicji szczęście było rozumiane jako coś bliższego szczęśliwemu zbiegowi okoliczności, w tym sensie, że człowiek nie miał na nie żadnego wpływu. I z czegoś, co dotyczyło pomyślnych okoliczności zewnętrznych, zmieniło się w wewnętrzne uczucie lub stan. [2]

 

 

I dalej

 

 

 

Bycie szczęśliwym stało się normą kulturową i oczywistym celem życia. Chcemy być szczęśliwi, bo kultura, w której żyjemy, wmawia nam, że powinniśmy być szczęśliwi. Wykształciliśmy zatem moralność, zgodnie z którą dobroć człowieka mierzy się tym, jak dobrze on się czuje. Szczęście stało się świętą krową naszej epoki, ideałem, ku któremu wszyscy mamy dążyć. Sęk w tym, że szczęście to tylko uczucie, obfitość pozytywnych emocji lub ogólne poczucie zadowolenia z doświadczeń i warunków życia. I chociaż lepiej jest mieć przyjemne doświadczenia życiowe niż nieprzyjemne, samo szczęście jako takie nie zapewni nam trwałego poczucia sensu, nie jest też sposobem na uniknięcie lęku egzystencjalnego.[3]

 

 

 

Czy to nie daje odetchnąć? Jesteśmy normalni. Wielu z nas jest normalnych, gdy szczęście sprawia mu widok śpiącego kota, zapach wiosennego bzu, wdzierającego się przez okno, słoneczny poranek, nieśpiesznie wypita kawa, zabawa z dzieckiem.

 

 

Sama zaczęłam się zastanawiać nad szczęściem, gdy biorąc pod uwagę wszystkie sytuacje życiowe, odkryłam kilka rzeczy: że spokój i zadowolenie daje mi całokształt mojego obecnego życia, czyli życiowej sytuacji (udany związek, dach nad głową bez kredytu, byt materialny, poprawne zdrowie) oraz największym szczęściem napawają mnie poranki, w których ponownie, po nocy widzę swoje koty, witam się z nimi, oraz wieczory gdy wspólnie, we czwórkę oglądamy film, leżąc na kanapie. I letnie dni, gdy spędzamy nieśpiesznie czas w ogrodzie, niczym w Edenie, czytając książki w hamaku. Zaś z podróży, to najszczęśliwszym momentem jest dla mnie powrót do domu – mam wręcz wrażenie, że głównie po to wyjeżdżam.

Masz podobnie? Czy nadal szukasz szczęścia we wszystkich zakątkach, za każdym zakrętem, pod każdym kamieniem?

A gdyby tak, porzuciwszy wszystko, czym próbuje się nam wypełniać mózgownice, zastosować się do prostej rady Franka?:

 

 

Traktuj życie mniej jako projekt, a bardziej jako opowieść. [4]

 

 

 

 

Czy sądzisz, że szczęście to jakiś twór, projekt, postać na miarę jednorożca? A może wyścig? Podobnie jak Frank, odkryłam, że

 

 

 

Szczęście to po prostu uczucie, i nic ponadto. Produkt uboczny zdobywania czegoś wartościowego, nie wartość sama w sobie.[5]

 

 

 

Mimo, że trudno temu zaufać, to warto. Kiedy tylko to odkryłam, bardzo mnie to uwolniło. 
Takie uznanie definicji szczęścia, daje szereg „samopoczuć”, „stanów” oraz – dla bardziej refleksyjnych, rozwijających swojego wewnętrznego człowieka – głębokie zakorzenienie w dobrym tu i teraz. W świecie, który żyje w nas i który mniej więcej możemy kreować. A jeśli nie możemy? Cóż, też nie ma tragedii – inna droga oznacza inną okazję, inną lekcję, zmianę po prostu.

Jednym z mott mojego życia są proste słowa, które szlifują prawdę o człowieku:

  • Wszystko ma taką wartość, jaką mu nadasz <

 

 

 

Jeśli sam, sama zdecydujesz, że coś ma dla ciebie znaczenie – to będzie je mieć. I na odwrót. Osobiście, kierowana chyba jakąś wewnętrzną intuicją wielokrotnie już zdecydowałam (i robię to nadal), że określone wydarzenia w moim życiu, mogące być uznane przez innych, według jakichś norm psychologicznych, społecznych za negatywne, a nawet druzgocące, nie będą miały dla mnie znaczenia. I nie mają.

 

Zanim rozwinę temat szczęścia bardziej, mogę cię zapewnić, że o ile nie masz wpływu na wszystko wokół, na przykład na to, czy będzie wojna, albo inflacja, albo nagły dobrostan w naszym kraju (czemu mamy przygotowywać się tylko na złe rzeczy?) to masz jedynie wpływ na to, jak to przyjmiesz i przemielisz. Czym to dla ciebie będzie.
I tak, do takiego mentalu jest potrzebne odbycie drogi- tej do wnętrza samego siebie, ale czy życie nie jest fascynujące dlatego, że samo w sobie właśnie jest drogą? Podejmijmy ją wspólnie i każdy z osobna! Wiedz, że jeśli twoje szczęście to rzeczy proste, niewymyślne, to nie jesteś sam, sama w tym szaleństwie. A to dopiero początek! 

 

Podzielcie się w komentarzu, czy znacie tę książkę Franka Martela? Czy ustaliliście, czym jest dla was szczęście i czy w ogóle poszukujecie go jak świętego Graala? Czy warto?
Możecie zostawić też komentarz TUTAJ oraz postawić mi kawę – O, TU.

Pozdrowienia!

 

 

[1] „Wspaniałe życie” – Frank Martela

[2] Tamże

[3] Tamże

[4] Tamże

[5] Tamże