Znajomość podstawowych zasad savoir – vivre bywa w życiu przydatna, podobnie jak umiejętność tańca; wystarczy opanować podstawy, by na parkiecie poruszać się zgrabniej i aby taniec był prawdziwą przyjemnością dla nas oraz dla osób, z którymi się bawimy. W przeciwnym razie pozostawimy nieprzyjemne wrażenie.
Etykietę, bo tym jest savoir – vivre chętnie włączyłabym do puli szkolnych przedmiotów…gdybym miała wpływ na program nauczania. Czemu? Bo uczy ogłady, pomaga człowiekowi dojrzeć i zauważyć, że świat niekoniecznie musi się kręcić wokół niego, że może pozostać w cieniu, że mniej znaczy więcej.
Dziś chciałabym poruszyć kwestię ślubów, wesela – gdyż jest to tak naprawdę jedna z o ile nie największa uroczystość rodzinna, lub w ogóle: towarzyska. To taki dzień, w którym mamy do czynienia z wieloma, również obcymi ludźmi, chcemy wypaść dobrze, a para młoda marzy, by wszystko przebiegło bez zakłóceń.
Napiszę poniżej o rzeczach, o których być może nie wiedzieliście, a które mogą zadziwić.
Prezenty ślubne – co i jak dawać?
Na pierwszy rzut trochę o młodej parze. W dzisiejszych czasach, aby uniknąć 10 mikserów w prezencie lub 7 paterek na ciasto, gości weselni dają w prezencie najczęściej gotówkę . Ile tej gotówki dać i czy w złym tonie będzie przynieść inny prezent?
Już się rozprawimy z kilkoma mitami, natomiast, z pewnością ci z Was, którzy już organizowali swoje własne przyjęcia weselne, mają też za sobą kwestię zaproszeń oraz…informacji na tych zaproszeniach. Jak i kwestię ich wręczania. Sama takowe przygotowywałam, popełniłam wówczas pewien błąd, który powielają kolejne pary. Jaki to błąd?
Sugerowanie gościom, co mają wręczyć „młodym” przy składaniu życzeń.
Te sugestie często mają formę piktogramów i wyglądają tak:
Według savoir – vivre jest to niegrzeczna forma informowania gości o swoich prezentowych gustach. A co jest? Otóż NIC. Jako organizujący wesele nie powinniśmy sugerować gościom NICZEGO, pozostawiając wolną wolę zaproszonym – nawet, jeśli w ogóle nie dadzą nam żadnego prezentu! Tak, takie jest prawo gościa – z niepisanej zasady, zapraszamy ludzi dla ich obecności, nie prezentów.
Zatem nie istnieją żadne „właściwe” kwoty czy prezenty.
Tak, nawet jeśli oznacza to, że wesele się nie zwróci, a nasz dom utonie w ciętych kwiatach, które zwiędną zaraz po nocy poślubnej!
„Zapraszamy ludzi, a nie prezenty” – mówi Aleksandra Pakuła z Instytutu Etykiety [1]
Na ostatnim weselu, mimo, iż „młodzi” również mieli swoje prośby wyrażone piktogramami, nie wręczyłam im żadnego prezentu „dodatkowego” jedynie ten właściwy, czyli gotówkę no i kartkę z życzeniami!
Jeśli zaś wręczamy butelkę z alkoholem (tak popularne dziś wino) nie powinna być w żadnej, nawet najpiękniejszej torebce – na weselu zauważyłam, że goście jednak dawali alkohol w torebkach, nic dziwnego, torebka jest poręczna, ALE kilka osób dało butelkę przewiązaną niewielką wstążką – co jest jak najbardziej elegancką formą.
Ta sama zasada dotyczy wręczania alkoholu w ogóle – np. idąc w gości. Dajemy butelkę nieuwikłaną w torebkę.
Zaproszenia – jak zapraszać na wesele?
Jest w naszym kręgu kulturowym taka męcząca tradycja objeżdżania kraju w celu wręczania osobiście zaproszeń na wesele. Przyznaję, zawsze mnie to denerwowało i nie rozumiałam, po co to robić, zamiast wysłać zaproszenie pocztą?
Otóż okazuje się, że miałam rację, gdyż takie pielgrzymki po rodzinie bliskiej, dalszej i całkiem odległej są zupełnie niepotrzebne – jasne, jest to powód, by się z wujkiem, który ostatnio był u nas na komunii, spotkać, ale jak to spotkanie wygląda? Młodzi zwykle wpadają na 5 minut, informują o weselu, wręczają zaproszenie i znikają udając się w dalsze tournée – co nie jest w dobrym tonie. Zatem lepiej, a nawet bardziej wytwornie jest zaproszenie wysłać pocztą.
Do nas jako gości należy, by dostosować się do prośby zawartej na zaproszeniu i potwierdzić naszą obecność najszybciej, jak możemy.
Gdy zaproszenie konstruujemy, pamiętajmy, iż w języku polskim nazwiska się odmieniają. Przyznaję, nie jestem tego wielką fanką! Ale tak po prostu jest. zatem, jeśli zapraszamy Szanownego (etykieta podpowiada, by już ominąć zwrot pan/pani) Michała Motak, to powinniśmy napisać: Michała Motaka.
Nieco problemów może dostarczyć nam też osoba towarzysząca. To pojęcie szerokie i dające mnóstwo możliwości! No bo może ciotka Jadzia nie ma ochoty iść na wesele ze swoim mężem, a kuzyn Tadek ma kolejną, „nową” dziewczynę? Co zrobić? W takich wypadkach, jeśli wiemy, że jest to para, która nie jest w związku małżeńskim, ale są ze sobą od dłuższego już czasu, zapraszamy ją razem, np. Zapraszamy Piotra Nowaka i Annę Kowalską. Po prostu dowiedzmy się, kto z kim aktualnie jest (zawsze to przyczynek do odświeżenia kontaktu z gościem) i potraktujmy osobę towarzyszącą jak kogoś o konkretnej tożsamości.
To tyle na dziś! Napiszcie, czy wiedzieliście o tym zasadach i czy w ogóle zwracacie na nie uwagę? A może spotkaliście się z jakimiś innymi, nietypowymi rozwiązaniami?
Nie mam żadnego piktogramu na kawę – ale jeśli doceniasz treści, które tworzę, możesz mnie wesprzeć stawiając mi ją TUTAJ . Dzięki!