Wegańskie kosmetyki – MANU NATU

 

Gdy w moje łapki wpadły kosmetyki Manu Natu, wiedziałam, że pierwszą w kolejce do ich współtestowania będzie mój człowiek – Ala. To dzięki niej zaczęłam jakiś czas temu zwracać uwagę na nie tylko skład kosmetyków, ale i sposób ich wytwarzania, i uważam, że aby zaspokoić moje kosmetyczne potrzeby, żadne zwierzę nie musi cierpieć, będąc obiektem badań laboratoryjnych. A badania te często nie wnoszą niczego wartościowego w naszą pielęgnację. Jak to?

 

 

 Nie dalej jak kilka dni temu rozmawiałam z moją kosmetyczką, która z własnej inicjatywy zaaplikowała mi najpierw wegański lakier do paznokci, a potem takową hennę na brwi.
Tak zaczęła się nasza rozmowa na temat składu popularnych (czytaj: drogeryjnych) kosmetyków, podczas której raz na zawsze odechciało mi się sięgania po nie – składników (chemicznych) całe mnóstwo, a tych aktywnych, niemal zero – bo często jest to 1 procent ; czyli mnóstwo pieniędzy wydawanych przez nas – klientki na puste obietnice, powielane bajońsko drogimi reklamami w mediach.

 

 

Ale ja już od dawna jestem mądra i na kolorowe pudełka, nęcące mnie wieczną młodością, już nie patrzę. Ja drążę. Mnie interesuje to, co kosmetyk robi najpierw we wnętrzu, jak działa pielęgnacyjnie – bo pielęgnacja to dla mnie podstawa, a potem ewentualne upiększanie,  no i zależy mi – powtórzę – by żadne zwierzę nie cierpiało dla mojego wyglądu.

I tak dużymi krokami wypielęgnowanych stóp zbliżam się do dzisiejszej propozycji kosmetycznej, czyli firmy MANU NATU. Już wchodząc na ich stronę internetową, można poczuć się zrelaksowanym; jest po prostu bardzo ładna. Warto przeczytać założenia i cele  firmy, które świadomością idą naprawdę głęboko – podczas, gdy wokół karmi się nas uspokajającymi opowieściami o butelkach PET, Manu Natu piszą, że i oni w fazie produkcji zmagali się z brakiem dostępności opakowań, które zastąpiłyby butelki PET, a były w pełni bio degradowalne.

 

 

A dalej jest tylko lepiej. Bo czy nie zastanawiało Was nigdy, dlaczego tak popularna roślina jak konopia, które rośnie szybko, ma niskie wymagania glebowe, nie potrzebuje zatem pestycydów, jest niesamowicie wytrzymała (ubrania z niej mają wieloletnią gwarancję i są hypoalergiczne) jest całkowicie biodegradowalna – czyli przyjazna dla środowiska nawet w procesie rozkładu, dobra dla całego ekosystemu, włączając człowieka, jest wciąż tak mało popularna?
Manu Natu postawiła na konopię właśnie i dzięki jej za to!

 

Dlaczego? Bo te rośliny dają bardzo wiele możliwości – z ich włókna można stworzyć bioplastik, który w całości produkowany z surowców roślinnych. Manu Natu chce przyczynić się do rozwoju tej technologii, przekazując 10% zysku ze sprzedaży – będzie to pierwsze przedsięwzięcie tego typu na terenie naszego kraju. Bioplastik wygrywa ze zwykłym plastikiem  pod każdym względem – ulega szybko biodegradacji, jest lekki i jednocześnie bardzo wytrzymały, nietoksyczny, podobnie jak jego produkcja. 

 

 

Pierwszym kosmetykiem, który z Alą testowałyśmy, był naturalny krem do twarzy z olejem konopnym. Moje pierwsze wrażenie? Ładnie pachnie, jest niezwykle delikatny, przyjemny, odżywczy, a skóra po nim pozostaje nawilżona w sposób idealny; nadaje się i na wieczór i pod poranny makijaż – dobrze współgra z naturalnym kolorytem oraz kosmetykami kolorowymi.
Ala z kolei mówi o nim tak:

 

Krem zamknięty jest w pojemniczku z dozownikiem, co sprawia, że jest wygodny w używaniu.  Zapach jest bardzo orzeźwiający, przyjemny, naturalny. Krem bardzo dobrze się rozsmarowuje i wchłania. Jest lekki, a zarazem skuteczny. Pozostawia skórę  nawilżoną, odżywioną, wygładzoną, poprawia jej koloryt. Krem jest idealny dla każdego rodzaju skóry, a na pewno bardzo dobrze sprawdzi się przy cerze  wrażliwej i suchej. Ogromny plus za wydajność oraz skład.

 

Ciekawym wyzwaniem był również żel pod prysznic z olejem konopnym.
Ala:

 

Żel bardzo dobrze się pieni, jest wydajny. Jest delikatny dla skóry: odświeża ją i nawilża, a nie podrażnia jej ani nie przesusza.  Skóra po nim jest świeża i miła w dotyku. Zapach jest bardzo przyjemny, naturalny, i delikatny. Bardzo dobry produkt z naturalnym składem.

 

Ja dodam, iż jest to duży plus zwłaszcza teraz, w okresie zimowym, gdy nasza skóra często jest zbyt przesuszona, nieodżywiona, po prostu bardziej wymagająca. Ten żel jest niczym….balsam na nią, a o balsamie też śpieszę opowiedzieć !

 

Naturalny balsam do ciała o zapachu arbuza

 

Mnie osobiście zaskoczył, bo muszę się do czegoś przyznać – nie znoszę balsamów do ciała. Używanie ich jest dla mnie męką i po prostu tego nie robię, ale ponieważ miałam za cel przetestowanie kosmetyków Manu Natu, podjęłam się tego wyzwania i…. smarując ciało, z moich ust wydobyło się lekkie „wow”! Bo ten balsam naprawdę może robić efekt wow. Dla kogoś, kto nie lubi wsmarowywać różnych specyfików w skórę, ten balsam jest bardzo….pomocny – smaruje się właściwie sam, nie trzeba wkładać dużo siły w tę czynność, szybko wnika w skórę i jak mówię, jest bardzo współpracujący. Przy czym przyjemnie pachnie; nie nachalnie, lecz wyraźnie i naturalnie. Zaraz, zapomniałam o Ali…

 

 

Balsam ma bardzo przyjemną konsystencję – nie jest ani za gęsty ani zbyt wodnisty. Bardzo dobrze się go nakłada, i naprawdę szybko wnika w skórę, pozostawiając ją nawilżoną i miękką, bez żadnych tłustych filtrów. Nadaje się do skóry przesuszonej i wrażliwej.  Jest delikatny, a zarazem skuteczny w nawilżaniu i odżywianiu skóry. Zapach jest orzeźwiający, naturalny i długo utrzymuje się na skórze.

 

 

W mojej kabinie prysznicowej stoi sobie cały czas żel pod prysznic o zapachu arbuza – stoi sobie cały czas to dobre określenie, gdyż mam go od kilku tygodni, jest używany przez dwie osoby co najmniej raz dziennie, a jest go jeszcze całkiem sporo! Dzięki dozownikowi – pompce (który mój mąż – inżynier uznał jako pierwszą zaletę owego żelu, jeszcze przed użyciem żelu!) można kontrolować ilość kosmetyku no i powiem Wam, że naprawdę niewielka ilość jest tak wydajna, że można nią spokojnie umyć całe ciało.

O ile nigdy wcześniej nie przywiązywałam zbyt wielkiej wagi do żelu pod prysznic, kupując co mi się nawinie (lecz cruelty free) to ten żel z Manu Natu….no robi różnicę. Pierwszą, jaką zauważyłam, to ta:
Jesienią, zimą w przesuszonych pomieszczeniach często w ciągu dnia swędziała mnie skóra nóg zwłaszcza. Podczas używania żelu „arbuzowego” nie mam tego efektu. Nul. Czary jakie, czy co?

 

Manu Natu robi coś właściwie na miarę czarów – bo niełatwo jest się przebić ze swoją, pieczołowicie komponowaną ofertą na dzisiejszy, jakże komercyjny rynek. Ja natomiast zapamiętałam słowa mojej kosmetyczki, która mówi: warto zwrócić uwagę na niszowe firmy wegańskie, które nie mają jeszcze tak dużej siły przebicia jak wielkie koncerny, bo to one prawdziwie dobrze robią naszej skórze.
Firmy wegańskie stosują najważniejsze – zasadę Hipokratesa: Primum non nocere („Po pierwsze nie szkodzić”). Większość dużych firm kosmetycznych lekko obchodzi tę zasadę, zarówno w stosunku do zwierząt jak i potem nas – użytkowników, być może dlatego, że wymagania produkcyjne są już dla nich zbyt duże, obciążające? Tym bardziej doceniajmy manufaktury, firmy, które nieśpiesznie i z uważnością tworzą dla nas, a których kosmetyki i mówię to z całą odpowiedzialnością, są warte swojej ceny.

 

Manu Natu o sobie:
Czemu kosmetyki waszej firmy są wyjątkowe?

 

 

Ponieważ każdy składnik jest pochodzenia w pełni naturalnego. Kosmetyki w składzie maja olej konopny z polskich certyfikowanych upraw. Zawartość oleju niesie za sobą szereg korzyści w zależności od kosmetyku. Ale jest to składnik który posiada najwyższe spektrum działania z wszystkich naturalnych składników. Nie znam dokładnych wartości ale dodajemy go dużo a nie jak kosmetyki z drogerii w śladowych marketingowych ilościach. Kosmetyki nie uczulają , są idealne dla osób z skóra atopową i problematyczna. Dbamy o każdy możliwy aspekt – zamykamy produkty w opakowaniach do których nie dostają się kurz czy zanieczyszczenia z palców (jak w otwartych słoiczkach) dodatkowo każde opakowanie jest do ponownego przetworzenia czyli nadaje się do recyklingu.

 

Podsumowując: gdyby ktoś nie miał pomysłu na prezent gwiazdkowy dla mnie….a także dla swojej żony, dziewczyny, siostry, mamy, babci i tak dalej… warto zapoznać się z szeroką ofertą sklepu Manu Natu – jestem niemal pewna, iż każda generacja kobiet będzie zadowolona.

 

 

 

Czy znacie firmę MANU NATU? Podzielcie się opiniami o produktach.