Singielka (nie) gotuje

Bycie singielką, singlem ma wiele wad, to niezaprzeczalne. Ale ma też wiele zalet. I z moich obserwacji wynika, że szczególnie jedna jest wielce zaniedbywana. Gotowanie.

 

Ostatnio doszły mnie słuchy o wymienianiu się newsami o najnowszych … obiadowych promocjach w Żabce. Tą podekscytowaną grupą były singielki. Dreszcz mnie przeszedł.
Ej, chyba nie chcecie zaburzać statystyk, według których mężczyźni w Polsce żyją średnio 72 lata, a kobiety 80?!

 

Tak w ogóle to nie dziwi mnie, dlaczego – według wieloletnich badań – niezamężni mężczyźni żyją krócej – po prostu nie ma kto o nich należycie zadbać i z pewnością codziennie do końca życia żywią się parówkami, chipsami i piwem!
Ale teraz o kobietach.

 

To znaczy tak: można siedzieć i czekać na Tego Jedynego; przerywać to czasem pracą zawodową, wypadem do siłowni, zumbo-klubu i oglądaniem seriali, które robią sieczkę z mózgu. I zajadać przy tym krokieta z Żabki. Można.
Ale można też inaczej. Bo czas singielstwa /singlostwa (?) to …. jak wakacje! To po prostu dobry czas na naukę gotowania, wypróbowywanie nowych przepisów, by – gdy się Ten Jedyny pojawi, mieć mu czym zaimponić. I NIE, NIE MA SENSU tutaj przewracać oczami i już mieć na końcu języka: Pfffff! Mam więcej do zaoferowania niż schabowe z kapustą! Patriarchat się skończył!
Oczywiście, wierzę, że masz. Ale prawdą starą jak świat jest: chłop lubi dobrze zjeść. I basta.
Chłopu, nawet Temu Jedynemu naprawdę niewiele do szczęścia potrzeba – a na pewno mniej, niż się wielu kobietom wydaje.
Nie, nie mówię, że schabowy z kapustą, który jako przykład wjeżdża zawsze jako naczelny produkt polskiej kuchni, jest dobry i zdrowy. Przyznaję, że z tego zestawu spożywam jedynie tę drugą część – kapustę. No ale masz pole do popisu! Gotowanie, pieczenie, a nawet poszłabym krok dalej; wekowanie, peklowanie, kiszenie itede – będziesz oczekiwać, że facet wymieni ci olej w aucie? Że wie, jak działa w domu elektryka? No a on gdzieś pierwotnie będzie oczekiwał, że nie dasz wam umrzeć z głodu, nawet gdy masło będzie 30 zeta za kostkę, że dasz mu jedzenie, które doda mu sił na zmaganie się z – czasem – brutalną codziennością! To są naturalne oczekiwania.

 

 

Zanim jednak nastąpi związek, zadbaj o siebie. Jeśli chcesz schudnąć, przyjrzyj się temu, co jesz; najgorsze dla naszego zdrowia są dania gotowe i kupowane półprodukty; zawierają zwykle dużo polepszaczy smaku, konserwantów i tłuszczów trans.

To, co jemy wpływa nie tylko na nasz wygląd zewnętrzny, ale i na samopoczucie, dodaje nam energii lub ją odbiera.

 

 

 

Moja historia

 

 

 

Singielką byłam przez 4 lata. Był to czas, gdy często zmieniałam lokum, o czym pisałam TUTAJ i nie zawsze miałam super warunki do gotowania. Pomijając już kwestię finansową – jestem z wykształcenia humanistką, a to zobowiązuje.
 Jednakże lubię jeść. W jedzeniu upatruję przyjemności, jakiegoś poczucia bezpieczeństwa oraz wspólnoty – gdy jem w towarzystwie.
W moim singielskim życiu gotowałam najczęściej potrawy jednogarnkowe – bo też często…miałam tylko 1 garnek. Ale gotowałam! Ba! Wypróbowałam nawet kilkanaście nowych przepisów (wiele z nich znajdziecie w sekcji ZDROWIEJ). Należałam wówczas do denominacji chrześcijańskiej, która kładła duży nacisk na zdrowsze odżywianie i teraz mogę uczciwie powiedzieć, że tylko na tym skorzystałam; pewne nawyki zostały mi do dziś.

 

 

Był to czas, gdy zamieszkałam sama i tak naprawdę musiałam nauczyć się ….żywić samą siebie. Moim pierwszym daniem – nieco szumnie nazwanym prawdopodobnie – były parówki. Nie śmiejcie się! To powstało na uczczenie przeprowadzki!
Niektórym jednak parówki wchodzą w krew. Jednym z moich kolejnych mieszkań, było to współdzielone z jego właścicielką- Beatą. Świetna dziewczyna! Mieszkało mi się z nią rewelacyjnie! I dzięki niej zobaczyłam, w ilu odsłonach można jeść parówki oraz, że można je jeść….właściwie całą dobę. Singielka.
Jednak i Beata miała potrawę popisową wykraczającą daleko poza parówki: sałatka z makaronu z zupek chińskich z kurczakiem i groszkiem. Powiem Wam…. niezła.  Jakby jeszcze nie było badań laboratoryjnych z krwi, mogłabym to jeść co kilka dni!

 

Jednak zawsze wiedziałam, że będę gotować dla mnie i mojego partnera i…tak jest. Jestem mężatką od 12 lat, gotuję obiady od 12 lat. Codziennie. Na śniadaniach się rozmijamy, kolację traktujemy po macoszemu, ale obiady najczęściej jadamy wspólnie, a ja je po prostu lubię gotować.
Pisząc ten tekst czekam aż w sąsiednim pokoju wyrosną chleby – robię dziś > dzień pieczenia chleba < to znaczy raz na tydzień, dwa piekę dla nas kilka chlebów.

Powiecie i będziecie mieć rację, że dziś mało która para gotuje – bo jada posiłki w miejscu pracy.
Popatrzcie, tak swoją drogą, jaki paradoks- ludzie budując dom, tak wielką wagę przywiązują do kuchni! Blaty robocze coraz większe, szafki na wymiar i z różnymi bajerami, a ostatecznie najmniej używane pomieszczenie w domu.

No i ja mówię: jasne, można. Ale jeśli zależy Ci na zdrowiu swoim i partnera, zwłaszcza w tak trudnych, wymagających psycho – fizycznie czasach jak obecne, warto wiedzieć, co się je każdego dnia. Jeśli unikasz np. margaryny, sama byś jej nie używała w kuchni, to wiedz, że gdy żywisz się w tak zwanej przemysłówce, spożywasz ją każdego dnia. Albo kiepskiej jakości olej.
Czas singielstwa to czas na znalezienie optymalnych patentów. No, chyba, że nie masz nic przeciwko, by szybko zostać wdową – w końcu faceci i tak umierają szybciej!

 

 

Jeśli nie wiesz, jak zacząć

 

 

Zacznij od weekendów. W każdym razie od czasu, w którym masz wolne, nie pracujesz. Zrób sobie dobre, pożywne śniadanie. Np. naleśniki – czemu nie? Gotowanie zajmuje trochę czasu, ale jest to czas, w którym można się odprężyć, uwolnić się z natłoku myśli.

Prosty przepis na naleśniki (8 sztuk)

– 1 jajko
– 2 szkl.mleka
– 2 szklanki dowolnej mąki (ja dziś zrobiłam pół na pół; mąkę zwykłą pszenną i jaglaną)
– trochę oliwy do smarowania patelni

Weź miskę, wlej mleko, wrzuć jajko. Wymieszaj dobrze.
Wsyp mąkę, połącz składniki.
Rozgrzej patelnię, wlej lub rozsmaruj na niej (specjalnym pędzelkiem) trochę oleju. Smaż naleśniki. Możesz do nich dodać co tylko chcesz! Jeszcze na etapie mieszania składników, możesz dodać rodzynki, żurawinę, nasiona chia, starte jabłko (polecam) niech prowadzi Cię wyobraźnia!
ps. Tak, to prawda, często pierwszy naleśnik się nie udaje. Możesz spróbować złamać tę regułę!

 

 

Jak się odżywiacie lub odżywiałyście się jako singielki? Czy coś się zmieniło, gdy założyłyście rodzinę? Chciałabym o to samo zapytać singli – mężczyzn, ale domyślam się, że w tej kwestii dzielą los mojej byłej współlokatorki – wielbicielki parówek! :- ) Podzielcie się poniżej lub TU.