Laserowa korekcja wzroku – moje doświadczenie

Tydzień temu rankiem otworzyłam dwa piękne prezenty – moje oczy :- )

 

ZAKAZ – jakie piękne słowo!
8 dni temu zobaczyłam je bez ograniczeń, bez szkieł kontaktowych, bez okularów. Zaledwie kilka minut po zejściu ze stołu operacyjnego. I po raz pierwszy w życiu uśmiechnęłam się na jego widok. Nie pamiętam już czego dotyczył zakaz w sali „pooperacyjnej” ale ucieszyłam się, że je widzę.

 

Osiem dni temu miałam laserową korekcję wzroku. I mimo, że codziennie, otwierając oczy czuję, że otwieram dwa prezenty, od ponad tygodnia są to prezenty doskonałe – bez  wady wzroku, która towarzyszyła mi…. długo.  Zaczęłam gorzej widzieć w wieku nastoletnim, a w wieku 20 lat jak ubrałam soczewki kontaktowe o mocy -3 i -2.5 tak nie ściągnęłam ich….przez kolejne 20 lat. Aż do lutego 2022.

 

Nie będę opowiadać całej historii mojego życia, powiem tylko tyle: zdecydowałam się z dnia na dzień na korekcję wzroku. Jak to wszystko przebiegało? już piszę, na wypadek, gdyby ktoś z Was również rozważał ten zabieg.

 

Najpierw trochę poczytałam, poszperałam w Internecie.
Potem  wybrałam centrum okulistyki, w którym chce mieć zabieg, zadzwoniłam i umówiłam się na wizytę kwalifikującą do zabiegu w ciągu 2 tygodni – już wtedy wiedziałam, że do tego czasu muszę zrezygnować ze szkieł kontaktowych (2 tyg. – szkła miękkie, 1 miesiąc – twarde).

Wizyta kwalifikująca poprzedzona była szczegółowym formularzem online, w którym trzeba było zaznaczyć ewentualne choroby, przyjmowane leki itd.
Z tymi informacjami zaczęła się moja ścieżka zdrowia – czyli od aparatu do aparatu, od badania do badania. Całość trwała 3 godziny – 30 minut zajmował czas między trzema zakraplaniami oczu atropiną.

Po tych wszystkich badaniach padł werdykt: kwalifikuję się do zabiegu, a moja wada jest „wyjątkowo wdzięczna” do usunięcia.
Zostałam umówiona na czwartek 10 marca, a w mojej łapce wylądowała kartka z kilkoma wytycznymi: żadnych soczewek, a dobę przed zabiegiem nie pić kawy ani alkoholu. Na dzień zabiegu konieczny jest kierowca.

 

Obudziłam się w czwartkowy poranek i poprosiłam Boga o jakieś słowo od Niego na ten dzień. Wiecie co otworzyłam? Ewangelię Mateusza 20 : 34
Czy mogło być lepsze słowo na dzień operacji oczu?

 

Uprzedzono mnie, że chociaż sam zabieg trwa około 15 – 20 minut, przygotowania do niego nieco dłużej. W  poczekalni pogawędziłam sobie z dwójką innych pacjentów czekających na korekcję, aż nadeszła moja kolej.
W pokoju przygotowań, dano mi ketonal i jakiś syrop do wypicia, ubrano jak chirurga i zaprowadzono na salę operacyjną.

Gdy położyłam się na leżance, pani doktor tłumaczyła mi krok po kroku, co będzie ze mną robić, a zaczęło się od odkażania skóry wokół oczu i samych oczu, zapodania znieczulenia na gałkę oczną i wielokrotnego kropienia oczu. Następnie włożono mi do oka okular, który zdejmował „miarę” dla lasera. Potem jeszcze wielokrotne śledzenie wzrokiem różnokolorowych światełek i hasło „teraz laser”.

– To już ??!! – nie mogłam uwierzyć, gdy dosłownie po kilku sekundach działania lasera pani doktor zaczęła opatrywać moje oko.

– Tak! Przechodzimy do drugiego!

 

Szok. Gdy nie krótkotrwały swąd palonego mięsa, nie zorientowałabym się, że moje prawe oko jest już zrobione.  Czas działania lasera na oko oceniłabym na około 6 sekund. Całe to 15 minut zajęło przygotowanie.

Gdy moje drugie oko zostało skorygowano, mogłam usiąść na łóżku i już wtedy …. wiedziałam, że widzę!  Mimo, że obraz był spowity przez mgłę, widziałam za nią ostrość wszystkiego wokół.

W pokoju przygotowań spędziłam około 20 minut, gdy zostałam raz jeszcze przebadana przez lekarkę i wypisana….z kolejną kartką zakazów. A to słowo, które zobaczyłam już z pewnej odległości, słowo ZAKAZ, wisiało na szafie w tamtym pokoju.

Uprzedzono mnie, że mogę widzieć przez mgłę jeszcze przez kilka dni – w rezultacie już zupełnie świetnie widziałam po 6 godzinach po zabiegu.

A czego nie wolno było mi robić?

Przede wszystkim musiałam założyć okulary z filtrem UV, wychodząc na zewnątrz.
I moje oczy nie mogły mieć kontaktu z wodą przez tydzień (nadal nie mają, za kilka dni się przełamię).
I najbardziej dotkliwy dla mnie – zakaz pływania przez 3 miesiące.
No i konieczna wizyta następnego dnia.
I jeszcze kilka innych zakazów,

Ale to nic.
Najwspanialsze jest to, że WIDZĘ. Bez ograniczeń. Spoglądam w dal i widzę każdą wiewiórkę na drzewie, widzę jak trzęsie się pod nią cienka gałązka, nim wykona skok. Cudownie jest widzieć jak…. w soczewkach, a bez nich :- )

 

 

Co musiałam po zabiegu?

 

 

Przez kilka dni od zabiegu musiałam ograniczyć pracę na komputerze – by nie męczyć wzroku.  Nie mogłam się też zbyt długo gapić w telefon – zresztą, przez pierwsze kilka dni było to dla mnie niekomfortowe.

Muszę zakraplać oczy 5 razy dziennie, dwoma różnymi kroplami. Jednak nie jest to zbyt uciążliwe, wręcz przeciwnie – jedne z nich to krople nawilżające, zatem przynoszą ukojenie.

Muszę nosić okulary przeciwsłoneczne, ale to akurat bardzo lubię. Nosiłam i tak.

Musiałam przez 1 dobę czyli do wizyty kontrolnej, nosić zerową soczewkę ochronną – to akurat żadne poświęcenie, gdyż nosiłam soczewki przez 20 lat i wiem, że są zupełnie niewyczuwalne.

 

Musiałam pojawić się na wizycie kontrolnej następnego dnia, na której dowiedziałam się, że moje oczy są w takim stanie, jakby nigdy nie dotykał ich laser.  Bardzo się ucieszyłam.

 

Do pracy przy komputerze wróciłam w poniedziałek, czyli czwartego dnia po zabiegu.

 

 

Czy to bolało?

 

 

Zabieg laserowy był całkowicie bezbolesny.  Być może jestem szczęściarą, ale nie dolegało mi kompletnie nic w trakcie zabiegu i po nim. Nie odczuwam w ogóle, że miałam korekcję laserową, ale skutki widać. Dosłownie :- )

 

 

Ile to wszystko kosztowało?

 

 

Zabieg, który miałam ja nazywa się FemtoLasik i ja zapłaciłam za niego 7090 zł (oboje oczu) + krople do oczu (to wydatek około 150 zł/ mies.) + czekająca mnie już płatna wizyta kontrolna w ciągu miesiąca od zabiegu (250 – 300 zł) i jeszcze jedna przed upływem roku (250 – 300 zł).

 

 

Największą niedogodnością

 

 

był dla mnie mus noszenia okularów w sumie przez 3 tygodnie.  Jestem hejterką bryli, szczerze ich nie znoszę i …. nie noszę. Jednak musiałam wytrzymać.

 

A poza tym? Polecam każdemu, kto się jeszcze waha!

Czy może ktoś z Was zastanawia się nad korekcją wzroku? A może jest już po zabiegu? Podzielcie się poniżej :- )