Czterdzieści dni bez mięsa, masła i seksu. A może po prostu 40 dni robienia miejsca na zmianę?
W środę 17 lutego, w Kościele Katolickim zaczyna się czas Wielkiego Postu. Ale nawet jeśli – tak jak ja – nie utożsamiasz się z Kościołem, nic, naprawdę nic nie stoi na przeszkodzie, by „podpiąć się” pod ten wyjątkowy okres i…. nie zrobić czegoś dla swojego ducha i ciała.
Czemu wyjątkowy?
Czterdziestka ma w Biblii znaczenie symboliczne. 40 dni spędził na pustyni Jezus; poszcząc, rezygnując z samego siebie na rzecz człowieka – jednocześnie swoje człowieczeństwo nadwerężając do granic możliwości.
40 dni miał trwać wielki potop, oczyszczający Ziemię z grzechu.
Mojżesz przebywał na górze Horeb, sam na sam z Bogiem przez 40 dni, odbierając prawo dla swojego ludu.
40 lat Izraelici spędzili na pustyni, na tak zwanym wygnaniu, czekając na wejście do Ziemi Obiecanej. Ktoś obliczył, że gdyby szli bez szemrania, z poczuciem celu, doszliby w zaledwie tydzień. Jak widać po raz kolejny ….. prawdopodobnie wszystko siedzi w głowie.
I okres czterdziestu dni, to dobry czas na świadomą pracę ze swoim umysłem, duszą, ciałem. Na wprowadzenie tych trzech elementów w miejsce balansu.
Warto zauważyć, że gdy chcemy pozbyć się jakiegoś cielesnego ograniczenia, na przykład nałogu, potrzeba nam pracy na poziomie umysłu. Zaś gdy chcemy rozwoju duchowego, ten najlepiej przychodzi przez zmianę podejścia do odżywiania. To dlatego mówię o balansie, jako wypadkowej tych trzech elementów.
40 dni oczyszczenia
Biblijny czas połogu trwał 40 dni – również i dziś, w niektórych krajach (np. Turcji) uznaje się ten 4-dniowy czas oczyszczenia, po którym wszystko wraca do „normalności”.
Ja w tym roku (już za kilka dni!) znów zamierzam podejść do czasu wielkiego postu świadomie.
Chcę zmian duchowych, przełomów w myśleniu, chcę wystawić swoje > mogę < na próbę. I chcę tej próby, mimo, że jednocześnie się jej trochę obawiam.
Sięgnęłam w głąb siebie, szukając czegoś, z czym mam problem – aby to poświęcić. Tak zupełnie nieoczekiwanie zdecydowaliśmy z moim mężem, że zrezygnujemy wspólnie z mięsa na okres tych 40 dni. Nie jest to duże poświęcenie – wegetarianami jesteśmy i tak, jakieś 5 dni w tygodniu. Co z dalszymi rzeczami? Nie wiem! Wyjdą w praniu.
W Grecji, co bardziej religijne osoby rezygnują na ten czas nie tylko z mięsa, masła i z nabiału (czyli zostają weganami) ale i z seksu.
Jestem ciekawa i chętnie zapytałabym wielu z nich, co im przyniosły takie zmiany. Gdyby był to jedynie wynik tradycji bez żadnej refleksji, byłoby szkoda.
U mnie na dalszym etapie myślenia o poście, okazało się, że nie tyle powinnam przestać coś robić, ale raczej coś nowego zacząć robić! To było moje odkrycie.
Nie wiem, jakie będzie Twoje – warto udać się na wewnętrzną wędrówkę, posłuchać siebie, a może zapytać Boga, w końcu zna Cię najlepiej. To może być czas zrobienia miejsca dla Niego; odnalezienie lub/i przyjęcie siebie samego, siebie samej, w Nim.
Czas wyzwań
Coraz więcej osób z czegoś świadomie rezygnuje. A w skrócie : rezygnuje z nadmiaru. I jest to różny nadmiar – najczęściej chyba nadmiar jedzenia. Ale i nadmiar informacji, bodźców, rzeczy. Często nas samych jest za mało w naszym własnym życiu, a innych spraw, informacji, ludzi – za dużo.
Cierpimy też na powtarzalność, rutynę – to dobry czas, by ją zmienić. Kto wie, może zyskamy nowy, zdrowszy nawyk?
To dobry czas przedkładania jakości nad ilość.
To dobry czas na rzucenie samemu sobie wyzwania. Na czas dojrzewania, przejście jakiejś życiowej próby. Uważam, że prawdziwa dojrzałość jest w dużej mierze oparta na odpieraniu pokusy, na rezygnowaniu, a także na mądrej cierpliwości.
Czy rozważacie świadome przejście okresu Wielkiego Postu? Jakie JUŻ macie związane z tym doświadczenia? Jakie „postanowienia” na ten rok?