Cokolwiek robisz.

Dwie strony muru, dwie rzeczywistości. West Chelsea, Nowy Jork – miejsce, w którym w jednej z elitarnych szkół uczą się dzieci bogaczy, a tuż za murem są bloki komunalne i szkoła. W obydwu szkołach uczą nauczyciele mający z pewnością takie same kwalifikacje. Ci, którzy uczą dzieci elity porządnie robią to, co do nich należy, są zorientowani na swoją pracę.  Ci z przeciętnej szkoły po prostu robią to, co do nich należy i wracają do domu.

 

Polska, przeciętne miasto, dowolne miejsce pracy.
Pracownik, który pracuje od – do i ani minuty dłużej bo „za to mu nie płacą”. W okresie okołoświątecznym czuje się pominięty w rozdawaniu premii, utwierdzając się w przekonaniu, że nie warto się poświęcać, robić niczego ponadprogramowo bo i tak nic z tego nie ma.

Pracownik numer dwa. Pracuje od – do i czasem minutę dłużej, mimo, że mu za to nie płacą – pracuje, bo czuje się odpowiedzialny za powierzone mu obowiązki i wie, że niektórych rzeczy  po prostu nie da się zamknąć w protokole. Wraca do domu i ma poczucie dobrze wykonanej roboty. W okresie okołoświątecznym ku swemu zaskoczeniu dostaje wysoką premię. Dostaje je również w ciągu roku. Plus podwyżki.  Warto było zmienić system myślenia.

 

Kochamy ludzi zaangażowanych. Na tle bezbarwnych znudzonych pracowników zawsze zauważamy i zapamiętujemy szczególnego nauczyciela, szczególnego sprzedawcę, szczególnego mechanika, szczególnego lekarza, szczególnego rodzica.
Takiego, który niby robił to samo co inni, ale jednak bardziej.  
I nic nie stoi na przeszkodzie, by każdy z nas był tak zapamiętany.

 

 

Wszyscy robimy to samo, różnica  polega na tym, jak to robimy. (R. Brett)

 

 

To był moment olśnienia.  Kiedy zdecydowałam się robić wszystko na  sto procent. Dotarło do mnie gdzieś głęboko, że TO JEST ta dobra zmiana. Innej nie będzie. Że to jest to wypełnianie życia treścią. To jest branie odpowiedzialności i przechodzenie przez każdy dzień z poczuciem zadowolenia.  To są podejmowane decyzje, które zmieniają rzeczywistość; moją i wszystkich osób, z którymi w ciągu dnia mam styczność.
To był  moment zwrotny, po którym przestałam robić różnicę między piątkiem a poniedziałkiem.  
To jest mój dobrze wykorzystywany talent  (Biblia, Mt 25, 14-30).
Moja rada, jeśli nadal nie lubisz poniedziałków: zaangażuj się.

 

Jednym z najbardziej zaangażowanych osób jakie znam, jest pan Jakub. Pracuje jako kasjer w bielskim Tesco na Warszawskiej.  Jeśli mielibyście kiedyś problem z motywacją, zróbcie sobie wycieczkę do Bielska – pana Jakuba rozpoznacie od razu bo wyróżnia się na tle innych kasjerów. Jest w stu procentach zaangażowany w to co robi; uważny, skoncentrowany, ogarnia wszystko.  Nigdy nie widziałam w jego podejściu zniechęcenia, nudy, rutyny. Mam wrażenie, że ten człowiek każdego dnia budzi się, zakłada pod uniform kostium Supermana i mówi sobie : Dzisiaj świat na mnie czeka! Przybywaaaam!  – i naprawdę to robi.
Wierzę, że 8 lub 12h pracy jemu mija jak kwadrans podczas gdy innym czas ciągnie się w nieskończoność.
O takich osobach pisze Regina Brett w swojej książce „Bóg zawsze znajdzie ci pracę”. Jeśli nie czytałeś, czytałaś – polecam gorąco.

 

 

Pułapką, w którą łatwo wpaść jest  postawa pracownika numer jeden.  Robi tylko to, czego się od niego wymaga, nic ponad to. Nie chce być  „dymany”, nie chce się wyróżniać – bo za to w szkole zawsze bili po głowie, tacy co robili więcej, nie mieli kolegów. Zatem on teraz nie chce ryzykować, że się rozczaruje,  że ktoś zarzuci mu podlizywanie się szefowi. Swoją energię zostawia na inne rzeczy (które zazwyczaj są niestety tak samo mało wartościowe jak jego praca). Sądzi, że coś musi się odbywać kosztem czegoś i to on zawsze pozostanie tu poszkodowany. Woli trzymać dystans.
I tym samym nigdy nie dostanie premii, podwyżki, awansu. To zamknięte koło. Jak z niego wyjść?

 

Agata Strzyżewska w jednym ze swoich filmików wspominała, że kiedyś czuła się zniechęcona swoją pracą zawodową. Że chciała robić coś ważniejszego, większego, innego. I zwróciła się z tym do Boga, pytając, co się z nią właściwie dzieje i jak to zmienić? Bóg jej odpowiedział:
Zaangażuj się w to, co robisz.

Była to dla niej wielka zmiana.

Warto podjąć ryzyko zaangażowania. Dać sobie i innym powiedzmy rok. I zobaczyć, jak zmienią się rzeczy. Gwarantuję jedno: na pewno zmieni się podejście do przeżywania każdego dnia. Angażując się, nadajemy sprawom inny charakter i sens. W pracy spędzamy lwią część czasu – dlaczego by nie nadać mu  znaczenia?

Rozmawiałam kiedyś z psycholożką, która stwierdziła, że moim problemem jest to, że za bardzo się przykładam. Że czasem moje lekcje powinny być po prostu  nudne. Dokładnie tego słowa użyła.  Nie zrozumiałyśmy się.
Gdy przyjrzałam się pracy owej psycholożki, zauważyłam, że od lat pracuje w tej samej placówce, w tym samym, niezbyt przyjaznym gabinecie. Pierwsze co bym zrobiła to wywaliła lekarskie, białe, szkieletowe krzesło zastępując je wygodnym, dużym fotelem w optymistycznym kolorze lub co lepsze:  miękką kanapą. I przemalowała ściany na ciepły, meksykański pomarańcz  i zainstalowała kominek zapachowy. Dlatego się nie zrozumiałyśmy. Miałyśmy zupełnie inne standardy wyjściowe.

 

Dziewczyna, która zatrudniła mnie w swojej szkole ilekroć mamy zajęcia mówi, że „Wow, że też tobie się chce to wszystko przygotowywać!” – a dla mnie to nie jest kwestia chcenia czy niechcenia. Takie mam standardy i z nich nie zejdę, bo byłabym niezadowolona z siebie, mając poczucie, że sprzedaję ludziom pół-produkt.  Nie do tego zaprojektował mnie Bóg.

 

 

Cokolwiek czynicie, wszystko czyńcie na chwałę Bożą.  (1 Kor. 10:31)

 

 

Bóg to kwintesencja kreatywności. To wzrost, zmiana, pójście  cały czas do przodu. Pomysły z nieba i realizacja z nieba. To niemożliwe, które On robi możliwym.  Jeśli to jest dla mnie, to ja chcę tym żyć. Bo tym właśnie jest pełnia.  Można przeżyć życie na płytkich wdechach i wydechach, licząc czas do piątku, można też żyć każdej chwili pełną piersią, nie patrząc w kalendarz, każdy dzień czynić wartościowym, pełnym. Jeśli człowiek robi te wszystkie rzeczy z Bogiem, nie wypali się, nie zajedzie, nie przepracuje, nie poczuje się wykorzystanym, ale w końcu zacznie żyć w Królestwie. Jeszcze tu, na ziemi.  Tego nam życzę – tej pełni, na każdym obszarze życia.

 

Najlepszym sposobem automotywacji jest zaangażowanie.