Jeśli człowiek nie dąży do poznania prawdy osobiście, a opiera się tylko na plotkach i “lepszych wersjach” które akurat mądrze brzmią, pozostaje przez lata w tym samym miejscu. I czasami tam gorzknieje. I doznaje zawodu. Z czasem zaczyna powtarzać te same zdania, nigdy nie doszukując się ich sensu i nie sprawdzając jak się rzeczy mają. (Dzieje Ap.17,11)
A nie tędy droga.
Kiedyś sama wypowiadałam te teksty, oczekując odpowiedzi. Dziś moje przemyślenia, poznanie są określone- nie przyszły z zewnątrz, są raczej wynikiem mojego życia duchowego, studiowania Słowa Bożego i stałej relacji z Bogiem.
Zatem tak zazwyczaj odpowiadam ja, kiedy ktoś rzuca w moją stronę poniższe teksty:
„Allah czy Bóg chrześcijański – wszyscy tak naprawdę mamy tego samego Boga”.
No żeby jeszcze radykalni Muzułmanie uważali tak samo! Pewnie wielu chrześcijan by dzisiaj było żywych zamiast martwych. Pomimo, że mam znajomych Muzułmanów, rozmawiamy i szanujemy się, a nawet zgadzamy się co do historii Starego Testamentu i potęgi Boga, a oni dobrze wiedzą kim jest Jezus Chrystus, nasze drogi rozchodzą się przy (moim) stwierdzeniu, że Jezus Chrystus jest zbawicielem, został ukrzyżowany za nasze grzechy, powstał z martwych i jest Bogiem.
Zatem: mój Bóg zbawia, Allah tego nie zrobił i nie robi. To jest różnica.
„Iść do nieba? Trzeba starać się po prostu dobrze żyć”.
Jestem za. Tylko…. jak dobrze? Kto ma mi wyznaczyć te standardy? I kiedy będę wiedzieć, że ich nie przekroczę? I że one wystarczą? Do kogo mam się przyrównać? Biblia mówi, że możemy porównywać się tylko do Jezusa.
Bóg nawet dał ludziom te standardy, a i tak ostatecznie stwierdzono „Nie ma ani jednego sprawiedliwego, nie masz, kto by rozumiał, nie masz, kto by szukał Boga; Wszyscy zboczyli z drogi, razem stali się nieużytecznymi, nie masz, kto by czynił dobrze, nie masz ani jednego.” (Rz. 3, 10-12)
A gdzie indziej pisze: „Wiedząc wszakże, że człowiek zostaje usprawiedliwiony nie z uczynków zakonu, a tylko przez wiarę w Chrystusa Jezusa, i myśmy w Chrystusa Jezusa uwierzyli, abyśmy zostali usprawiedliwieni z wiary w Chrystusa, a nie z uczynków zakonu, ponieważ z uczynków zakonu nie będzie usprawiedliwiony żaden człowiek.” (Galacjan 2,16)
Zatem, nie wystarczy po prostu dobrze żyć – ale wystarczy uwierzyć, przyjąć Jezusa na swojego Zbawiciela. On jest Tym, który zmienia serce człowieka i pokazuje co to znaczy według Niego „dobrze żyć”.
„Nie zgrzeszyłem, nikogo nie zabiłem….”
To jest najczęściej powtarzany tekst, jaki słyszę. Każdy, kto go wypowiada, od razu stawia się na szali z zabójcą. A gdyby go pociągnąć? … „Nigdy nikogo nie okradłem, nie obmawiałem, nie byłam zazdrosna, nie uważałam się za lepszą, nie wybierałem częściej siebie niż Boga, nigdy nikogo nie okłamałam..”
Albo skróć i jasno ogłoś “Nigdy nie zgrzeszyłem”.
Aby rozwiać wątpliwości, patrz akapit wyżej na Rz. 3,10-12 i Galacjan 2,16 jak i 1 Kor 6,9–10: „Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego.”
Dlatego Bóg posłał swojego Syna na świat, aby każdy kto w Niego uwierzy, miał życie wieczne (Jan 3,16) = przebywanie w obecności doskonałego Boga, przy Jego stole. Wraz z zabójcami, do których być może dziś się porównujesz – bo Bóg nie wspomni już więcej grzechów tych, z którymi zawarł przymierze. (Hebr. 8,12 / Izajasz 1,18) Czy to nie dobra wiadomość?!
„Boga nie ma”
A szukałeś go? Bo tylko ten, który Go szukał całym swoim sercem i nie znalazł, może tak stwierdzić.
„Będziecie Mnie szukać i znajdziecie Mnie, jeśli będziecie Mnie szukać z całego serca” (Jeremiasz 29,13)
Tyle na dziś. Jakie jeszcze stwierdzenia słyszycie lub wypowiadacie? Jakie Wam się kołaczą po głowie? Ja mam ich jeszcze kilka, ale o tym następnym razem.
Bless you all!