Spotkaliśmy się w maju. Był ciepły wieczór pachnący akacją, kot leniwie przeciągał się na rozgrzanym dachu, gdy … podchwyciłam pomysł Rosaline opisywania swoich „pierwszych razów” każdego miesiąca. Po raz kolejny zapisuję swoje pierwsze razy w czerwcu na osobliwej karcie pamięci, zachęcając Was do podzielenia się tym, co Wam przydarzyło się po raz pierwszy w życiu.
Jedziemy!
- Koncert Manu Chao. Kocham muzykę, którą tworzy ten facet. Od kilku lat, ilekroć słuchałam jego płyt, marzyłam, że kiedyś będę się kolebać w rytm jego piosenek. I tak się stało! Life Festival Oświęcim, 18 czerwca…. Marzenie odhaczone!
- Piwo Karmi żurawinowe. Lubię piwa niskoalkoholowe, ale takiej pychoty jak Karmi Żurawinowe nie piłam nigdy! Yummy!
- Wernisaż. Nigdy w życiu nie byłam na wernisażu malarskim. Po prostu mnie to nie interesowało. Aż do 12 czerwca, gdy –nie wiedząc, czego się spodziewać – poszłam na wernisaż obrazów mojej koleżanki i…zachwyciłam się! Atmosfera towarzysząca wernisażowi była magiczna, w równie magicznym miejscu. To był zdecydowanie mój pierwszy wernisaż i nie ostatni!!
- Santorini. Po raz pierwszy byłam na tej greckiej wyspie w tym roku. Może wydawać się to snobistyczne, że „po raz pierwszy byłam na Santorini!”… ale że jakoś moje losy z Grecją się splatają od 10 lat, na innych wyspach byłam od kilku do kilkunastu razy. Na Santorini po raz pierwszy. I po raz pierwszy leżałam na czarnej i czerwonej plaży. Jestem ….. urzeczona, w inny świat przeniesiona.
- Szczoteczka elektryczna. Po długaśnych latach spędzonych na szorowaniu zębów tradycyjną szczoteczką, przerzuciłam się (z pewną dozą nieśmiałości..) na tę elektryczną. Efekt? Nigdy więcej tradycyjnej!!
- Łąka. (woj. Śląskie)To kolejna miejscówka, w której byłam po raz pierwszy na rowerze. Pisałam i zdjęcia zamieszczałam trochę tutaj, ale to miejsce godne wzmianki – ta wieś mnie po prostu zauroczyła. Jadąc przez nią na rowerze, czułam się jakbym odbywała podróż po Krainie Czarów. Na pewno tam wrócę!
- Strefa komfortu. To niezwykle modne hasło, które już mi bokami wychodzi, ale jakże….dobitnie oddające postawę wielu ludzi! W tym moje. Wyszłam z niej, wychodzę doraźnie cały czas, ale w czerwcu uświadomiłam sobie, że w niej tkwię (pisałam o tym tutaj ) i że jest tam wygodnie, bezpiecznie, ale miałko i nieżyciowo…
- Tylko miłość. Niedawno zostałam postawiona przed sytuacją wyboru wewnętrznego: wybrać miłość czy nienawiść? Kochać, czy narzekać i złorzeczyć? Zostałam uwolniona do tego pierwszego, bo tego właśnie chciałam. Wbrew logice i wszystkiemu innemu. Dziś wiem, że ludzi należy tylko kochać. A im bardziej na to nie zasługują, tym bardziej tego potrzebują. Tylko miłość ma sens. Miłość nie wybiórcza. Czego w tym miesiącu życzę Wam wszystkim; brać, a przede wszystkim dawać : – )
A jakie są Wasze “wowy” czerwca? :-)