To, co zdarzyło się po raz pierwszy…

Fajnie jest przeżywać coś po raz pierwszy. Nosi to mocne znamiona przygody, popycha nas do przodu w poznawaniu świata i samych siebie.
Zwykliśmy pamiętać te wyraziste wydarzenia, które miały miejsce mniej więcej na przestrzeni naszego….życia, ale naprawdę, to właśnie te rzeczy, które przytrafiają nam się każdego dnia i są mniej lub bardziej zaplanowane, za jakiś czas nabiorą sentymentalnego znaczenia. Pamiętasz swój pierwszy lot samolotem? Albo samodzielne ruszenie na dwóch, rowerowych kółkach? A może pierwszego w życiu zjedzonego hamburgera? Ja też nie. Ale można to zmienić. Podejmuję wyzwanie Rosaline  która wpadła na genialny pomysł, zapisywania pierwszych razów ostatniego miesiąca na osobistej, sentymentalnej karcie pamięci. Po co? A po to, by człowiek uświadomił sobie, że jednak doświadcza życia bardziej, niż mu się wydaje, i że życie… to pięć zmysłów, które istnieją i działają również poza monitorem komputera :-)

1. Paczkomat: lubię zakupy przez Internet i przynajmniej raz w miesiącu coś kupuję. Ponieważ lubię również bezpieczne to jest : obcykane rozwiązania, zawsze decyduję się na formy przesyłki, które znam. Tym razem było inaczej! Po raz pierwszy zdecydowałam się na paczkomat. I okazało się to bardzo wygodne i proste! Nie muszę wypatrywać kuriera czy prosić by ktoś z rodziny odebrał moją przesyłkę “gdybym jeszcze nie wróciła”. Po około 40h od zamówienia, dostałam za to SMS z informacją, gdzie jest moja przesyłka i kod do skrytki. Szybko, bezkolizyjnie i dogodnie dla wszystkich. Paczkomat nie taki straszny!

2. Jazda 200km/h: samochodem. Po mieście. Na miejscu pasażera, co wolę zaznaczyć. Do tej pory sądziłam, że lot samolotem to mój wróg nr 1 wśród transportu. Co prawda lot samolotem nadal tkwi na mojej czarnej liście transportowych rozwiązań, bo jednak trwa więcej niż kilkanaście minut, a szybka jazda samochodem już w ciągu kilkunastu sekund może porządnie poprzestawiać człowiekowi priorytety.
Dziś; wolę jazdę 200km/h od Diabelskiego Koła w Wesołym Miasteczku.

3. Aktorstwo:  tak się ciekawie złożyło, że po raz pierwszy pracowałam jako aktorka. Wcieliłam się w jedną z głównych ról w spektaklu “Ania z Zielonego Wzgórza” czym nie tylko spełniłam swoje marzenie, ale mogę to dziwactwo wpisać sobie do CV, jako ciekawy kwiatek. Fajna przygoda!

4. Wiersze : po raz pierwszy od 8 lat napisałam wiersz. przez 8 lat nula, totalne zero, niemoc twórcza, której niczym nie  dało się zwalczyć. z wierszami to jest tak, że to musi wypływać z człowieka, z potrzeby jego duszy. No i moja w końcu ruszyła!

5. Film w kinie: po raz pierwszy w życiu byłam w kinie dwa razy na tym samym filmie! (“Disco polo”) To fenomen na skalę mojego życia!

6. Zabawa w chowanego: w moim dorosłym i poważnym życiu (18+) nie zdarzyło mi się bawić w “chowanego” – uwielbiałam to jako dziecko, ale kamaaan, nie w wieku 33 lat! Przekonała mnie do tego pewna 7-latka i w sumie miałam z tego tyle frajdy, co ona! Niestety, mimo swego sprytu, wyobraźni i chyba nonszalancji, niechybnie przegrałam.

Macie jakieś pierwsze razy tego miesiąca? Na pewno! Dołączcie do tej zabawy kolekcjonowania doświadczeń wszelakich :)

ania z zielonego wzgórza

maryla3