Jaki jest sens Twojego życia?

Kiedy ostatni raz i czy w ogóle zadawałeś, zadawałaś sobie to pytanie? Czy odpowiedź Cię usatysfakcjonowała, czy pogrążyła? Warto z tym pytaniem pochodzić i odczarować je raz na zawsze. Bo prawda jest prosta.

 

Wolisz wersję audio? KLIK

 

Ludzie często nie zadają sobie tego pytania,  jak sądzę, z kilku powodów: bo uznają, że już samo egzystowanie jest sensem życia, które wystarczy wypełnić dobrym jedzeniem, piciem, rozrywkami i potomstwem.  Albo przyjmują za naturalne, że ogólnodostępne role społeczne (rodzica, pracownika, trenera itd.) zapewnią im spełnienie.
Nie pytają też, bo to pytanie bywa tabu – zwłaszcza, gdy są wychowywani w jakiś silnych przekonaniach, wierzeniach – mają  wówczas przyjąć naturalnie, że ich to pytanie nie dotyczy.
Ale zazwyczaj sens swojego życia wyznaczamy sobie indywidualnie, na bazie naszych przekonań, uczuć.

 

Sens życia różnie też rozumiemy – przez spełnianie określonych ról społecznych, czerpanie radości z wykonywanego hobby, albo pracy zawodowej, a czasem….wyzwolenia się od cierpienia , jak to wyznają buddyści lub zbierania doświadczeń czemu hołdowali epikurejczycy. Egzystencjaliści mieli najbardziej mroczną koncepcję sensu życia, a mianowicie ,w  telegraficznym skrócie mówiąc, że życie człowieka jest pozbawione jakiegokolwiek sensu. Z tym, że i egzystencjalizm miał dwie drogi, z czego ten ateistyczny miał najmniejsze rokowania  „sukcesu”, bo nie wyznawał żadnej nadziei na lepsze: żadnego celu w życiu, żadnej Siły Wyższej, człowiek pozostawiony sam sobie, a jednak niezdolny do życia w prawdziwej wolności, skazany na heroiczne tworzenie siebie w świecie porażonym przez absurd (J.L. Rutkowska). 

 

 

Mam naturę filozofa, zatem stawiam sobie i Bogu wiele pytań, w tym egzystencjalnych i gdy jakiś czas temu targały mną sprzeczne emocje związane z moją pracą, ponownie zapytałam samej siebie:   Czy to, co robię ma w ogóle jakiś sens?! – bo jeśli żyjesz pewną rutyną, łatwo zacząć sobie w końcu zadawać pytanie o sens tego wszystkiego, gdy dzisiejszy dzień przypomina wczorajszy i wiesz, że jutro będzie tak, jak dziś.
Kilka dni później jak co tydzień spotkałam się z jedną z moich kursantek. Akurat przerabiałyśmy nazwy zawodów po polsku, gdy M. nagle odłożyła karty z obrazkami, spojrzała na mnie i powiedziała:
– Wczoraj przechodziłam przez halę produkcyjną i nagle w mojej głowie pojawiło się pytanie  Po co to wszystko? Czy nam to NAPRAWDĘ jest potrzebne? Czy ta cała produkcja automotive przyczynia się do zmiany świata na lepsze?! I wiesz co, pomyślałam wtedy o tobie tak : Iwona robi coś ważnego, jej praca ma prawdziwy sens, musi czuć wielką satysfakcję, że codziennie uczy ludzi czegoś nowego.

Rozumiecie? Ja zadawałam sobie pytanie o sens tego, co robię, a dla niej odpowiedź była oczywista! Popatrzcie, w  jakiej my często żyjemy bańce iluzji! Patrzymy na gwiazdę popu i myślimy : Ta to ma życie! – a ta osoba schodzi ze sceny i chce jej się wyć z rozpaczy i pustki egzystencjalnej. Z kolei ona  może być  doskonałą metaforą każdego z nas! Na zewnątrz wszystko w porzo, w najgorszym wypadku po staremu, ktoś tam klepnie po ramieniu, kogoś prześcigniemy w lokalnym maratonie i karmimy się tymi chwilami chwały – a tego wiodącego sensu życia nadal nie widać, a tak usilnie do niego dążymy z nadzieją, że w końcu się wyłoni zza rogu i będzie już tylko dobrze.  Szkoda czasu. Bo

 

To  Ty

 

nadajesz sens wszystkiemu, co robisz!
Pewnego dnia dotarło to do mnie. Mogę wstać rano, pójść do roboty, odwalić swoje, przetrwać na kilku kubkach kawy i plotkach, wrócić do domu i skreślić kolejny dzień w oczekiwaniu na weekend.
Mogę też wstać rano, pójść do pracy, dać z siebie swoje sto procent, wrócić do domu i z satysfakcją rozkoszować się resztą dnia. Bo to JA nadaję sens każdej sprawie. Jestem jak pierwszy człowiek; zanim Bóg stworzył człowieka, przygotował mu grunt; idealne środowisko do życia. Ale to Adama już poprosił o nadanie wszystkiemu wokół nazwy, o zajęcie się tym wszystkim wkoło w najlepszy sposób! Dał mu w tym celu wolną wolę – niech robi , co tylko zechce, byleby czerpał z tego radość po wszystkie pokolenia! To Adamowi dał moc sprawczą, to Adam miał uruchomić życie na Ziemi – wziąć odpowiedzialność.

 

Na sens życia czekamy często tak, jakby to była jakaś osoba – Pan, Pani  Sens Życia: pojawi się u nas albo nie, ale jak już się pojawi, zobaczymy, co ma nam do zaoferowania, przebierzemy w tych propozycjach i wybierzemy coś dla siebie. Błąd.

Weź odpowiedzialność za nadanie sensu każdej rzeczy, którą robisz, a już  nigdy nie zrzucisz odpowiedzialności za niepowodzenia na inne osoby, los, b/Boga, okoliczności. Tak – trzeba wziąć odpowiedzialność i wykreować coś co…. będzie miało sens!

 

Jak nadać sens sprawom?

 

Wczoraj, idąc na przystanek autobusowy i rozmyślając na tematem tego posta, cieszyłam się dniem. Po prostu – jasnym niebem, słońcem rozświetlającym różnokolorowe już liście, cynamonowym kotem, polującym na polu i dotarła do mnie prosta prawda:

 

Sens każdej sprawy może zacząć się od wdzięczności.

 

Sens życia to napędzająca do działania energia! Jak wykorzystać ją najlepiej? Może zrób to, co ja? Pewnego dnia usiadłam i spontanicznie wypisałam w chmurkach wszystkie rzeczy, które sprawiają mi radość! Wśród takich jak przebywanie w lesie, fotografowanie, pisanie bloga,  jazz, Anglia i szeroko pojęty papier (gdyż jestem absolutną fanką sklepów papierniczych i wszystkiego, co oferują) znalazły się i „haniebne” jak granie w Simsy czy strzelanie folią bąbelkową. Wypisałam wszystkie! OPRÓCZ rzeczy, które może ładnie prezentują się w CV, ale jednak nie byłyby prawdą o mnie – np. czytanie książek. Lubię to! Ale nie aż tak, żeby –jakby mnie zapytać na łożu śmierci, jakie trzy rzeczy chciałabym zrobić – to czytanie znalazłoby się wśród nich. Zatem takich „rozsądnych” nie wypisywałam. Nic, co według może połowy społeczeństwa powinno mi sprawiać przyjemność, ale nie chce być częścią mnie. Co dalej?
Chodzi o to, żeby te rzeczy robić jak najczęściej! Żeby robić choć jedną z tych rzeczy każdego dnia i robić ją w pełni, na sto procent!

 

 

Radość

 

nie jest zarezerwowana tylko dla dzieci. My – dorośli zastąpiliśmy ją jednak czymś, co nazywamy szczęściem ale czym jest szczęście? Według mnie robimy źle dążąc do szczęścia. Powinniśmy dążyć do tego, aby nasze życie miał sens i cel – wtedy też będzie wypełnione szczęściem i prawdziwą radością! Będzie kompletne.

 

Co robi radość? Radość to coś, co rodzi się w środku człowieka i emanuje na zewnątrz. Emanuje – radości nie da się zachować dla siebie, nawet gdybyśmy bardzo chcieli! Nawet Jezus powiedział do swoich uczniów: „Nikt nie zapala świecy i nie stawia jej w ukryciu ani pod korcem, ale na świeczniku, ażeby ci, którzy wchodzą, widzieli światło.”(Łk 11:33) – radość jest światłem, które oświetla drogę nie tylko temu, kto to światło nosi w sobie, ale i innym, którzy się na tej drodze znajdą!  Jeśli nadajemy sens temu, co robimy ma to wpływ nie tylko na nas samych, ale i „zapalamy” innych! Działamy lokalnie, a efekt robi się globalny.

 

Czytaliście może książkę Reginy Brett pt. „Bóg zawsze znajdzie ci pracę” ? To jest DOSKONAŁY przykład ludzi z pasją! Ludzi takich jak ja czy Ty – zwyczajnych, ale nadających sens swoim codziennym czynnościom, a przez to zmieniających życie innych na tyle…. Że ich przykłady znalazły się w książce Reginy i krzepią, „zapalają” kolejne osoby!
Ich przykład pokazuje też, że nie ma jednego, uniwersalnego sensu życia – każdy z nas jest unikatem, każdy z nas robi inne rzeczy, świat każdego z nas potrzebuje innego rodzaju dopieszczenia.

 

Miłość

 

Bardzo podoba mi się reklama … kapsułek do prania, w której Ania Starmach instruuje dzieci piekące babeczki, mówiąc rozkosznie, by robiły to „z miłością”.
Miłość jest bowiem naczelnym sensem życia . Nie mam wątpliwości co do tego! Małe rzeczy robione z wielką miłością mają prawdziwy sens. I mogą być celem same w sobie. Miłość jest  ciepłą myślą i wdzięcznością. Miłość niesie pochodnię i ma moc rozpalać kolejne osoby – ale podobnie jak sens życia, miłość nie jest jakimś osobnym, samoistniejącym bytem – nawet jeśli mówimy , że Bóg jest miłością, to miłość jest zaledwie jednym z przymiotów Boga. 
Miłość czeka na mnie, na Ciebie, aż wprawimy ją w ruch – aż za jej pomocą nadamy sens każdemu naszemu działaniu. Wtedy będziemy mieć pewność, że nie tylko istniejemy, ale zaistnieliśmy.  Manifestujmy swoją obecność w świecie najlepiej jak potrafimy!

Zerknij też TUTAJ   i TU