Dzisiaj będzie inaczej niż zazwyczaj. Bo dzisiaj nie polecę Wam filmu, a serial.
Przyznaję, że ten serial zaczęłam oglądać trochę z niechęcią. Chciałam coś, co nie opowiada o obecnych czasach, ale przeniesie mnie w czasy, w których być może powinnam się urodzić.
Zaczęłam więc oglądać „Wikingów” i pomimo niezadowalającej mnie akcji pierwszych kilku odcinków, dałam serialowi szansę i…. nie mogę doczekać się roku 2016 gdy będzie 4.sezon!
Akcja serialu rozgrywa się w tak zwanych Wiekach Ciemnych, w Skandynawii (zdjęcia kręcono w Irlandii) i od razu wiadomo, kto będzie grał pierwsze skrzypce w tej historii. Od samego początku wszystkie kamery skierowane są na Ragnara, któremu los (bogowie?) zgotował niesamowite okoliczności. Dużo by opowiadać! Są intrygi, ale innego kalibru niż te na „cywilizowanych” dworach. Barbarzyński lifestyle nie wszystkich oszczędza; giną ludzie winni i niewinni, gwałci się kobiety i zabija dzieci. Tych bohaterów nie sposób przyłatać do swojej świadomości kulturowej czy zasad moralnych.
Ale są i piękne, surowe krajobrazy, kawałek mitologii Wikingów i piękne kobiety.
Wiking od Calvina Klein’a i wojowniczka z czarnym pasem
Jak to ja, zawsze oglądam making of i czytam wywiady z aktorami. Stąd też odkryłam, że aktor grający Ragnara (Travis Fimmel) był „twarzą” (bo >twarz< ma tu znaczenie umowne…) bielizny Calvina Klein’a. Po kilku czy kilkunastu odcinkach było to wręcz transcendentalne odkrycie.
Moją absolutną faworytką stała się Lagertha, żona Ragnara, grana przez Katheryn Winnick. Aktorka do 7.roku życia posługiwała się jedynie językiem ukraińskim, w wieku 13 lat zdobyła czarny pas w taekwondo a w wieku 16 lat miała już –jako instruktorka- własną szkołę. Aktorką została…. No właśnie, znów ten los : – ) Gorąco polecam wywiad z aktorką
Jej postać, Lagerthy jest świetna; mogę powiedzieć, że to kobieta-ideał. Odważna wojowniczka idąca z tarczą w pierwszej linii frontu. Kochająca swoich bliskich kobieta; żona i matka. Kieruje się mądrością i poczuciem godności w podejmowaniu najcięższych decyzji. Jest piękna. Z nikim nie rywalizuje, nikomu nie złorzeczy, idzie przez życie jak przecinak.
Jednak kobiety w serialu, mimo, że wojowniczki, prawdziwe walkirie, mają podłe życie; zależne od mężczyzn, służące głównie jako inkubatory, przekazywane z rąk do rąk. Potrzebne gdy trzeba stoczyć walkę. Lagertha ma inaczej. Do czasu.
W serialu są nie tylko sceny walki (do wszystkich nieprzekonanych: nie cierpię scen walki w filmach, a mimo to Wikingowie mnie wciągnęli) i te z życia codziennego; jest polityka i religia (odwieczna walka chrześcijaństwa z pogaństwem) a to wszystko przybiera zupełnie nieoczekiwany obrót, na który bardzo czekam!!
Tymczasem; polecam seans/e z wiaderkiem matiasów zamiast pocornu!