O muzyce ciąg dalszy

Mam kilka odkryć muzycznych. Cóż, nie wiedzieć czemu, prawie zawsze dzieje się tak, że przez zupełny przypadek odkrywam coś, co później mnie zachwyca. Tak było z polską grupą wykonującą muzykę reggae, TABU. Zaczęło się niewinnie:  wybrałam się na koncert Kamila Bednarka, a tam, jako suport występował TABU. … który – w moim mniemaniu – Bednarka przyćmił. Czym, zapytasz? Chyba klimatem, który stworzył. Recz miała miejsce w Klimacie, w Bielsku-Białej, ale na mój gust, TABU zrobił większy klimat niż Kamil B., któremu talentu nie ujmuję (fakt, ze tamtego dnia miał chrypkę albo w ogóle był chory i wystąpił, być może licząc się z tym, że nastolatki przyszły na niego popatrzeć, a nie słuchać : – ) ). TABU świetnie odnajduje się z publicznością, traktując rzecz po ludzku (np. dość nietypowym faktem był apel lidera zespołu by stworzyć wokół sceny bezpieczną przestrzeń, by nikomu z publiczności nie stała się krzywda) ale już nie o to: podobają mi się ich piosenki, przesłanie. Wiesz, reggae z gruntu nawołuje do pozytywnego buntu : – )  TABU robią to jakoś…. wyjątkowo acz pozytywnie desperacko, jakby wiedzieli, o co chodzi na świecie i czemu mu/nam brakuje.

Kolejnym moim odkryciem jest zespół KABANOS. Jak na początku mnie denerwowała ta muzyka, tak pewnego dnia mimowolnie (ślubny  uwielbia…) wsłuchałam się w słowa, a właśnie leciało „Amore Mio”. I stwierdziłam, że Kabanos ma przesłanie! Nic innego jak piosenka o etyce, jakiejś podstawowej moralności, o której już nie myślimy nawet („Nie ma miłości bez odpowiedzialności”)

Z czasem dowiedziałam się, że głębokie przesłanie ma również piosenka „Baleron w kartoflach pod keczupem” – ale tu pomocny okazał się komentarz Zenka- lidera zespołu; bez tego zdana byłabym na własną wyobraźnię :- ) Jas nie doszukałam się głębszego sensu tej piosenki, ale ona ponoć ją ma. Za to „Zupa kalafiorowa” czy „Chmurki” nie mają wg mnie żadnego ukrytego przekazu, ale jednak nucę je non stop, stale dodając coś od siebie. Sensem jest dla mnie piosenka „Serce” – ach, gdyby tak mogła stać się hymnem młodego pokolenia…..  ;- )

Wisienkę zostawiłam sobie na sam koniec.  Białorusko-rosyjski zespół NUTEKI. Po raz pierwszy usłyszałam ich na koncercie ; byli suportem przed No Longer Music (o tym też napiszę) i po jakimś czasie, a właściwie od tego czasu nie mogę przestać ich słuchać. Ich piosenki „Save me” i „Fly away” są genialną przenośnią jeśli chodzi o wybór. O wybór poddania się całkowicie swojemu Stwórcy jako temu, który jako jedyny potrafi kierować drogą człowieka i który potrafi dać człowiekowi prawdziwą wolność.  Save me from myself and change me. Look into my eyes and read me (…)”
Sama grupa mnie również ujęła: gdy skończył się koncert, zeszli ze sceny i rozmawiali z ludźmi… po ludzku. Każdemu z członków grupy towarzyszył tłumacz, nie było więc barier.
Super było to, że ludzie sceniczni, czyli mający pewien posłuch, autorytet (w Rosji są szalenie popularni) przekazują ze sceny wartościowe treści.

Nuteki