Świat bez dzieci – to byłoby piękne! Tylko dorośli ludzie, bezdzietni, zatem mniej znerwicowani, mniej zdeterminowani, mniej zależni, mniej walczący. Wielu dorosłych miałoby więcej czasu na rzeczy większe, niż te przyziemne; czytanie i tworzenie poezji, zagłębianie się w filozofię życia, a nawet samo przeżywanie życia bardziej duchowo, a jednocześnie organoleptycznie, świadomie. Ileż dzieł by powstawało! Ludzie nieobarczeni rodzicielstwem, mogliby poświęcać swoją energię i czas na poznawanie świata, a potem opisywanie go, ulepianie, opiewanie. Jakże kwitłaby bezinteresowna pomoc, działania społeczne, jakże świat byłby mniej zanieczyszczony! I ten zupełny brak pośpiechu, a na ulicach, w górach, parkach, Aquaparkach – cisza i spokój! Wszyscy żylibyśmy tak, jakby jutra miało nie być! No właśnie…
A potem pobudka. Pamięta jeszcze ktoś tę kupoburzę, która rozpętała się w Internecie jakiś miesiąc temu? No właśnie, ja też ledwo co. Właściwie, przeoczyłam jej spectrum, o oczy obijały mi się jedynie głosy oburzenia licznych matek. Głosów ojców nie widziałam ani jednego. Zapytałam o rzeczoną aferę dwójkę moich kursantów – ojców po czterdziestce. Roześmiali się tylko i powiedzieli, że tak (jak na przedstawionym zdjęciu w łódzkim Aquaparku) wygląda rzeczywistość z dzieckiem, o co tu się obrażać i po co koloryzować? Koniec tematu.
Jako osoba, która się szybko przebodźcowuje, w dodatku nadmiernie wrażliwa na wysokie tony i inne, nieprzyjemne dźwięki, oraz na zbyt ruchome obrazy, po prostu jako osoba, która do homeostazy potrzebuje świętego spokoju, widzę świat bez dzieci jako Arkadię. Tylko trzeba być odrobinę sprawiedliwym.
„Rozwój to zmiana perspektywy, nie okoliczności.” – Autor Nieznany
To, co teraz napiszę, może być odkryciem dla wielu – nieprzyjemnym odkryciem. Niewygodnym, niechcianym, zagrzebywanym codziennie od lat skrzętnie pod dywanik własnej świadomości, bardzo niepoprawną politycznie prawdą, a jednak to powiem:
nie jesteś najważniejszy, najważniejsza na świecie. I nie jesteś na świecie sam, sama. Tak naprawdę, gdy odejdę ja czy ty, świat tego nawet nie zauważy. Życie będzie się dalej toczyło, nie zatrzyma się nawet na ten ułamek sekundy. Przypomną sobie o tobie może 1 listopada, ale na wszystkich Aquaparkach będą się bawili ci, którzy nadal trwają i tylko ci mają do tego prawo.
Czy nie wydaje się Wam, że stale się czegoś czepiamy? Jak dzieci są w Aquaparkach – źle, ale jak siedzą z nosami w tabletach, też źle (jak ci rodzice je wychowują?!) Podobnie źle, jak hałasują w parkach przy blokach i jeżdżą głośno na deskorolkach – niech idą przed swoje prywatne komputery, a nie mącą spokoju poważnym, normalnym ludziom! Czyli nam – boomersom i rodzicom boomersów.
Tak było zawsze, a nawet jeszcze gorzej – pamiętacie te napisy na blokach: „Zabrania się gry w piłkę”, „Nie deptać trawnika”, a dorośli wszędzie przeganiali dzieci – byliśmy dla nich smarkaczami, pędrakami i najlepiej było nas jakoś przechować do momentu, gdy społeczeństwo zacznie mieć z nas pożytek, czyli kiedy zaczniemy wytwarzać porządne PKB i pomagać starszym.
Ta nasza dorosłość i pożyteczność miały oczywiście nastąpić nagle i naturalnie – bez żadnego socjalizowania (no chyba że kijem) najlepiej takich trzymać z dala od kina (szeleszczą papierkami), restauracji (nie potrafią się zachować), teatru (i tak niczego nie zrozumieją), muzeum (jeszcze coś popsują), bloku (za głośno). Jedynie z rodzicami można było chadzać na imprezy i do woli wdychać dym z papierosów (bo nie mieli nas z kim zostawić).
Dziś byłam w Aquaparku
Byłam w Aquaparku, w którym zazwyczaj zastaję mój upragniony święty spokój. Ale nie dziś. Tego dnia było tam wyjątkowo dużo ludzi; tych dorosłych i tych sięgających mi do pasa. Wspominałam już, że lubię ciszę przerywaną jedynie szemrzącym strumykiem? Lubię też patrzeć na szczęśliwych ludzi i rodziny, zorientowane na siebie nawzajem.
Można nawet powiedzieć, że dzisiaj obserwowałam cuda – nie widziałam ani jednego człowieka z telefonem w ręku – wszyscy rodzice patrzyli na swoje dzieci i w całości poświęcali im czas! Ani jedno dziecko nie miało nosa w tablecie, nie grało w gry komputerowe i nie przeglądało filmików na TikToku, za to wszystkie świetnie się bawiły w wodzie z rodzicami i rodzeństwem.
I być może właśnie te momenty będą wspominać te dzieci, które bardzo szybko dorosną, prowadząc rutynę dnia. Być może na pytanie lektora w firmie na zajęciach angielskiego: „Jakie momenty wspominasz najlepiej z dzieciństwa?” powiedzą tak, jak odpowiada wielu moich kursantów 20 + i 30+ :
„W domu babci, kiedy razem robiłyśmy ciasto”, „Z wujkiem na traktorze, czasem pozwalał mi prowadzić”, „Z rodzicami na nartach, mogliśmy z bratem pić dowolną ilość gorącej czekolady”, „Na plaży z rodzicami, gdy budowaliśmy z tatą długie fortece”.
Moja mama najlepiej wspomina niedziele, kiedy jej tata, a mój dziadek zabierał ją rano do kina. To ciekawe, ale nikt nigdy nie wymienia godzin spędzonych na grach komputerowych, czatowania online ze znajomymi, samotnie oglądanych filmów (no dobra: ja! I co ze mnie wyrosło?) lecz najlepszym wspomnieniom towarzyszą zawsze najbliżsi i doświadczenia z nimi.
Wiele dzisiejszych dzieci może najlepiej wspominać dzień w Aquaparku z tatą, bo to jedyny dzień w tygodniu z nim – przez sześć pozostałych mieszka z mamą i partnerem mamy (historia autentyczna).
Ponoć w modzie jest samodoskonalenie, rozwój osobisty, praca nad sobą – popracujmy nad rozwojem wewnętrznego człowieka, który nie zaistnieje bez rozbudowanej empatii. Rozwój osobisty często wymaga poświęcenia tego, do czego przywykliśmy, z czym nam wygodnie na rzecz tego, co naprawdę nam służy.
Warto wziąć pod uwagę to, że również wszystkie dzieci przechodzą intensywny rozwój osobisty – tylko inaczej. Nie kontemplują, nie stosują samodyscypliny, za to dużo doświadczają, non stop przeżywają coś po raz pierwszy i różnie na to reagują – można im w tym pomóc i być wspominanym po latach jako dorosły, który wyciągnął pomocną dłoń, zamiast przegonić. Za 20 lat będę – o ile Bóg da – należeć do najliczniejszej grupy społecznej w Polsce i w Europie: do seniorów. Wierzę, że znajdą się nowe sposoby przedłużania życia w zdrowiu lub względnym zdrowiu – ale to nie moje pokolenie będzie rozdawać karty. Ono będzie się wykruszać. I będzie potrzebować wsparcia młodszych od nas ludzi – dzisiejszej młodzieży i dzieci, na które my dzisiaj mamy jeszcze wpływ. Bo to
my wszyscy teraz, dzisiaj kształtujemy przyszłe pokolenia. Każdy z nas ma wybór co do sposobu. Zgadzacie się? Jeśli tak, postawcie kawę – każdego czeka tam niespodzianka; odkryłam ostatnio funkcję osobistego podziękowania, skorzystałam z niej! KLIK
„Prawdziwy rozwój osobisty zaczyna się tam, gdzie twoja strefa komfortu kończy się.” – Neale Donald Walsch