Małe, senne teksańskie miasteczko i kobieta, która powraca do niego po sześciu latach nieobecności. Latach wypełnionych balangą i alkoholem.
Welcome back to Texas
(6 lat wcześniej)
– Gratulacje! Samotna matka z Teksasu wygrywa 190 tysięcy dolarów! Na co je przeznaczysz, Leslie?
– Na własny bar!
Leslie nigdy nie zrealizowała tego planu, za to zaczęła bywać w barach nader często. Ona zbiedniała, ale wielu barmanów się dzięki niej wzbogaciło. Ona się bawiła, a jej synem opiekowali się inni ludzie.
Po latach wraca. Samotna, brudna, bez centa przy duszy, z jedną, bladoróżową walizką, która zdaje się symbolizować jej wyblakłe marzenia.
Wraca i staje się obiektem drwin. Nie powraca jako marnotrawna córka, ale wrak człowieka, w którym tli się jeszcze fałszywa wizja i wyobrażenie własnej świetności. Główna bohaterka, znakomicie zagrana przez Andreę Riseborough jest tak samo niedojrzała, jak wtedy, gdy trzymała nad głową tablicę z wygraną 6 lat wcześniej.
Żyje pod przysłowiowym mostem, przeganiana z kąta w kąt. I podczas jednego z takich szarych, przypadkowych dni, ktoś ją dostrzega i daje jej szansę. Co z nią zrobi?
Córka marnotrawna
Kino wydało już wiele filmów o alkoholikach, bardzo często dynamicznych, w których alkoholizm bywał romantyzowany.
Film „Dla Leslie” jest inny. Opowiada o rasowej alkoholiczce, która zmaga się z życiem dzień po dniu, niszcząc dookoła wszystko i nie mogąc zbudować niczego. Leslie kłamie, kradnie i postanawia poprawę każdego dnia – znacie to skądś?
Ci z Was, którzy mają lub mieli w swoim otoczeniu osobę uzależnioną, z pewnością zobaczą w filmie znajome obrazy.
Film jest niezwykle realistyczny. Ale i wielowymiarowy – mimo, że jest zagrany głównie przez jedną postać, jak majaki z przeszłości towarzyszy jej otoczenie, w którym dorastała i w którym się stoczyła. To otoczenie wyśmiewa ją, bo żyje lepiej – tak samo o sobie uważa. Czy na pewno?
Oceńcie sami.
Film oglądałam jako propozycję na corocznym festiwalu filmowym w lokalnym kinie, ale ma wejść na ekrany te, ogólnodostępne. Nie wiadomo tylko, kiedy. Jeśli będziecie mieć okazję do obejrzenia go, gorąco polecam.
To nie jest film, który ogląda się dla rozrywki.
To nie jest film o nadnaturalnej rzeczywistości, w której dzieją się cuda.
To jest film o prostych, życiowych prawdach, kolejnych wykorzystanych i zaprzepaszczonych szansach, niewłaściwych i właściwych ludziach na ścieżce życia, o miłości zapodanej w mikrofalówce i o efekcie motyla.
To jest film, który zrozumiemy, o bohaterce, której kibicujemy, ale czy my, po wyjściu z kina i spotkawszy się z taką postacią, dalibyśmy jej szansę? Ten film stawia pytania o realność naszych niekomfortowych wyborów.