Film tygodnia:  Mistrz  czyli Ring macht frei

 

Biała, przedwojenna willa, leniwe, słoneczne południe, cień wiekowych drzew….
Gdy Tadeusz zamyka oczy, za powiekami ma te właśnie obrazy. Przeszłość.
Teraz stoi w błocie, w szeregu pierwszego transportu więźniów do obozu zagłady Auschwitz. Jego przyszłość maluje się raczej szaro, o ile w ogóle.

Wojna zaskoczyła wtedy wszystkich Polaków – babcia mi mówiła. Miała wtedy 19 lat.  Tadeusz niewiele więcej. Mimo, że urodził się w Warszawie, w transporcie więźniów przemierzył pół Polski, by trafić niedaleko mojego miejsca zamieszkania – do  Oświęcimia.
Być może wcale by tam nie wylądował, gdyby nie jego wielka pasja – boks. Naziści rozbijali wszystkie przyczółki polskiego patriotyzmu, a za takie uważali kluby sportowe.

 

Tadeusz Pietrzykowski – historia prawdziwa

 

 

 

Urodzony 106 lat temu, miłośnik koni, malarstwa, sportu, absolutny multipotencjalista. Z powodu lichego wyglądu nie wróżono mu kariery bokserskiej, ale zdarzyło się tak:

 

– Jakoś tak krzywo tam na mnie spojrzeli, że niby jestem za mały i za młody. Wyszedłem zrozpaczony i pierwszego napotkanego na ulicy mężczyznę zapytałem, gdzie można się jeszcze nauczyć boksu. Może to przypadek, ale tym mężczyzną był starszy z dwóch popularnych w Warszawie bokserów, Kazek Droba. Powiedział tylko: – Chodź z nami. Właśnie idziemy się bić. Poszedłem. Trafiłem do Legii. [1]

 

 
Co było  potem? Wicemistrz Polski, mistrz Warszawy w boksie, w wadze koguciej. Jeden z redaktorów „Przeglądu Sportowego” napisał o nim:

 

 

Niebieskie łagodne oczy i niezmącony wyraz pogody mogą zmylić wielu niewtajemniczonych. Pomyśli sobie taki jeden z drugim: ot, chuchro. A tymczasem „chuchro” może wrzepić takie cięgi, o jakich się wielu nie śniło! (…) Jeśli tego młodzieńca o nieskalanej twarzy spotkacie przypadkiem na swej drodze, ustąpcie mu przezornie miejsca. Leży to doprawdy w waszym interesie. [2]

 

 

 

Mistrz, który wygrał życie

 

 

 

Jeśli ktoś sądzi, że to już koniec, bo Teddy wylądował w obozie zagłady, niech słucha dalej:

Tadeusz imał się w Oświęcimiu różnych prac, do których go przydzielano.
Był 2 marca 1941 roku. Pietrzykowski przebywał w Auschwitz niemal rok i tego dnia stanął do walki na ringu z Niemcem, wicemistrzem Niemiec w boksie i wyjątkowo okrutnym kapo – Walterem Dunningiem.

Mimo, że wszyscy więźniowie odciągali go od tego pomysłu do ostatniej chwili, używając racjonalnych argumentów choćby dotyczących wagi obu przeciwników (Dunning ważył ponad 70 kg, Teddy około 40) Tadeusz postawił na swoim – za walkę miał obiecany chleb.
Walkę wygrał i zyskał uznanie swojego przeciwnika, który sam przerwał pojedynek. Jak można się łatwo domyślić, Niemcy, którzy nudzili się w pracy, szukali rozrywki i właśnie znaleźli ją w boksie. Teddy stawał do walk raz po raz. Za każdym razem dostawał chleb, którym dzielił się z innymi więźniami. Z licznych wspomnień dowiadujemy się, że człowieczeństwo Tadeusza pozostawało na najwyższym poziomie do końca jego życia.

 

 

O dalszych losach Teddy’ego, o cudach, które nie miały prawa się wydarzyć, o tym wrażliwym człowieku o dobrym sercu, który wtedy wygrał sobie życie, dowiecie się z dobrego filmu Macieja Barczewskiego pt. „Mistrz” (2020) na platformie Netflix. Gorąco polecam – a może już oglądaliście? Podzielcie się w komentarzach pod tekstem lub na FB .

 

 

[1] https://twojahistoria.pl/2022/05/04/tadeusz-pietrzykowski-bokser-ktory-dawal-nadzieje/

[2] Czytaj więcej: https://histmag.org/Bil-Niemcow-jak-chcial.-Tadeusz-Pietrzykowski-legendarny-piesciarz-z-obozu-Auschwitz-22740