Czwartek dwudziestego

 

Góry. Znowu byłam. Żadna tam sensacja – do  najbliższych gór mam raptem kilkanaście kilometrów, a potem pół godziny, czterdzieści minut i jestem na szczycie – ale nie on jest celem. Jest nim sama droga.
Do gór trzeba się przygotować, przewidzieć, bo w górach pogoda potrafi zmieniać się z minuty na minutę.
Ludzie czasem góry ignorują, mówią: To mała górka, to będzie chwila-moment,  małe piwo w schronisku i zejdziemy.
A potem jak jest, sami wiecie; japonki, lakierki, obdarte pięty.
No ale jest nagroda: zachód słońca. Tak się tym widokiem nasycasz, że odwlekasz moment zejścia i nawet się nie obejrzysz, jest zimno i ciemno, a ty bez swetra i latarki.

 

 

Najpiękniej jest zimą. I najgorzej! Idziesz przed siebie, czasem przecierając nowy szlak z trudem stawianych kroków. Wokół doskonała cisza, ślady dzikich zwierząt na śniegu, rześkie powietrze, czasem raniące podniebienie zimnem. Zima w górach to jakby znaleźć się w baśni C.S. Lewisa, ale jest i chatka z piernika – schronisko. Tam dążysz. Już je widzisz oczyma wyobraźni; ciepłe, przytulne, akceptujące każdego.
Kiedyś Perła w schronisku była moim celem – myślałam o niej podczas trudniejszych momentów wyprawy i nastawał ten moment ….. gdy już nie walczę z terenem, jest płaski, ścieżka do raju = drewnianych drzwi schroniska. Wchodzę, od razu chcę usiąść i odpocząć. Rozgaszczam się, jest mi coraz lepiej, cieplej. Wokół unosi się zapach frytek, szarlotki, kawy. Raz po raz słyszę dźwięk zdejmowanego kapsla. O, teraz mojej Perełki!

 

My wszyscy turyści na tę małą chwilę jesteśmy jakoś połączeni – tworzymy mały, tylko nam i w tej chwili znany kosmos: góry.   Wszyscy przeszliśmy tę samą drogę, by spotkać się w tym miejscu, wszyscy znamy jej piękno i jej trud. Te dwa doświadczenia łączą nas niezależnie od tego, kim jesteśmy w naszych domach.

W końcu nadchodzi ta chwila nieznośnej świadomości, gdy dobrze byłoby już wstać i wyruszyć w dalszą drogę. Powodów jest mnóstwo, wszystkie okrutnie sensowne, ale przeważa jeden, który musiałam odkryć na własnej skórze; im dłużej dajesz się kołysać błogości, tym trudniej ci wstać, tym zimniej ci jest i cały komfort, w którym zdążyłeś już sobie umościć gniazdko, trafia szlag. Na plecach czujesz pot, który zaczyna cię wychładzać, nazbyt zregenerowane mięśnie nóg są niczym ołów, a ty cały czas wiesz, że nie możesz zostać tu na zawsze, choć pragniesz tego z całego serca!
Pragniesz, żeby w tym momencie Bóg przemówił do ciebie tymi słowy: Zostań tu tak długo, jak chcesz, będzie ci tu dobrze,
ale gdzieś w duszy, której nie zdążyła zaorać walcząca teraz w tobie ewolucja wiesz, że nie zostaliśmy my – ludzie stworzeni do komfortu, lekkości bytu. I że przypowieść o dwóch wilkach pisze się raz po raz od nowa – następna kolej wraz z porannym budzikiem. Na dobrą sprawę, w niczym nie można się zasiedzieć bez szkody dla duszy – ani w drewnianej chatce, ani w jednej i tej samej rzeczywistości, sprzyjającej czy nie, nieważne. Niech wszystko w życiu przemija, byleby  nas z dobrym skutkiem życia uczyło. 

 

 

Doprowadzasz się zatem do porządku i wychodzisz do surowego świata. Nic nie stracił na swoim pięknie, gdy go zdobywałeś w drodze na szczyt.
I nadal spotykasz ludzi, którzy z jakąś wypisaną w sercach pokorą, witają cię na szlaku. Niektórzy tego nie robią; jesteś tylko przechodniem w ich życiu jakich wiele, w dzisiejszych, samowystarczalnych czasach nie przydasz się im w żaden sposób, a ty, jako człowiek nie jesteś żadnym fenomenem. Ot wymiana; wypiłeś piwo w schronisku, teraz my tam zmierzamy. W mediach społecznościowych możemy się spotkać i polajkować się nawzajem; łączą nas w końcu bliźniaczo podobne zdjęcia.

 

Teraz w góry poszłam we mgle – jakże jest wtedy magicznie! Nic tylko rozglądać się za mitologicznym Cernunnosem!
Mgła może zniechęcać do wejścia do lasu, a nawet przerażać – ale czy nie jest ona jak samo życie? To, co widzisz przed sobą jest mgłą. I za tobą też. Ale ty stoisz w miejscu jedynej prawdy, jedynego faktu o życiu; tu i teraz, gdzie nie musisz widzieć nazbyt wiele, a na pewno nie wszystkiego – wystarczy ci te kilka, kilkanaście metrów kwadratowych wokół ciebie. I świadomość wyboru, dokąd zmierzasz. I zaufanie. Możesz też wybrać  sobie dobrego Przewodnika na tę niejasną choć pożądaną, intrygującą podróż – takiego, Który zna każdy zakręt tej drogi i poprowadzi cię z zamkniętymi oczami, a potem nie pozwoli ci zasiedzieć się w ciepłym schronisku. A gdy nadejdzie czas dalszej drogi, sprowadzi bezpiecznie do Domu.

Lubisz góry? Zapraszam na inne posty z górami w tle. Na przykład TEN.
Albo…porozmawiajmy w komentarzach.