Obyś żył w ciekawych czasach – powiada chińskie przysłowie. No i żeśmy się doczekali! No bo kto zaprzeczy, że jest ciekawie?!
Gdyby jednak ktoś przehibernował lub po prostu ukrywał się w Bieszczadach, mam film, niczym szybki news – „Nie patrz w górę”. A w nim same gwiazdy; i te prawdziwe i te stworzone przez człowieka.
Zacznijmy najpierw od tej drugiej kategorii; Leonardo DiCaprio jako naukowiec, Jennifer Lawrence, Meryl Streep, Cate Blanchett, Ariana Grande, Timothée Hal Chalamet (główna rola w filmie „Diuna”).
Co się tyczy tych prawdziwych gwiazd….
Pewnego dnia dwoje naukowców (DiCaprio, Lawrence) z przerażeniem odkrywa, że w stronę Ziemi leci kometa. Ma spaść w ciągu 6 miesięcy i 14 dni.
Dr Mindy i Dibiasky nie chcą zachowywać tej wiedzy dla siebie, ale zaalarmować wszystkich mieszkańców Ziemi. Diagnoza jest prosta, acz niepopularna: wszyscy zginiemy.
Naukowcy chcą wykorzystać dostępne przekazy medialne, a samą kometą interesuje się również prezydent Stanów Zjednoczonych (Streep) i….to by było na tyle. Przerażeni są tylko Mindy i Dibiasky. Reszta świata kpi, nie dowierza, bagatelizuje, a prezenterzy postawieni pod ścianą, próbują skierować uwagę widzów na inne historie, które są zabawne, lekkie i bezpieczne.
Z czasem powstają też ruchy społeczne, jednym z nich jest Nie Patrz w Górę, które to hasło skandowane jest raz po raz przez zwolenników teorii spiskowych – jakoby kometa w ogóle nie istniała, a „oni” „próbują wywołać w nas strach”.
Jest też grupa, której spadek komety jest na rękę; upatrują w tym okazji do zrobienia biznesu, zwłaszcza, iż krążą pogłoski o ogromnych złożach metali szlachetnych, wchodzących w skład spadającej gwiazdy.
Ludzie próbują żyć „normalnie”, ale to, co jest mrocznym mianownikiem całego tego zamieszani to coś, czym żyjemy i my : dezinformacja. Ponieważ wszystkie poważne autorytety upadły, są zdani tylko na poleganiu na tym niepewnym gruncie, jakim są emocje.
Film w świetny sposób ukazuje nie mniej nie więcej, ale ….. nasze życie. To, w jaki sposób funkcjonuje świat. Co zajmuje ludzi. W czym pokładają nadzieję i czemu wierzą.
Jest to film o kryzysie wartości i upadku autorytetów – skoro eksperci, którzy odkryli pędzącą z zawrotną prędkością kometę, są wyśmiewani, a ich dorobek naukowy podważany, kto dzierży klucze prawdy?
Niedawno pisałam o niebezpiecznie przerośniętej roli emocji, które się nam sprytnie aplikuje na każdym kroku; wyzuto nas z dążenia do poznania faktów, które przecież są. I są dostępne. Wystarczy tylko pogrzebać, doszukiwać się, zamknąć na chwilkę kotki z Instagrama i zainteresować się tym, co naprawdę ma realny wpływ na nasze życie. Żyjemy w świecie, w którym jest w stanie przekonać człowieka ten, kto głośniej krzyczy. W którym celebrytów pyta się o opinię w kwestiach naukowych. I w filmie też to jest.
„Nie patrz w górę” to dramat, ale zabawny. To pastisz dzisiejszego człowieka, przyklejonego do telefonu i onlajnowych dram. Wprawne oko dostrzeże wiele symboli, oraz odczyta, kogo tak naprawdę przedstawia Meryl Streep i…kilka innych postaci.
W odkryciu komety można spokojnie dopatrzyć się przenośni całej sytuacji z koronawirusem, który najpierw podzielił społeczeństwo na tych, co w niego wierzą, oraz nie, a potem tych, którzy się zaszczepili i nie zaszczepili.
Na nic zdają się wypowiedzi i liczne opracowania naukowców – ludzie pragną apokaliptycznej zagłady i czemu im jej nie zapewnić? To z pewnością uwalnia od myślenia. Raz na zawsze.
Nie zdradzę zakończenia filmu, powiem jedynie, że na takie właśnie liczyłam.
Film bardzo polecam – z racji tego, że obecnie wszyscy dzielimy podobny los, który zgotował nam nadmiar (rzeczy nieistotnych) i jednocześnie brak (tych najważniejszych). Koniecznie obejrzyjcie do samego końca, również po napisach końcowych :- )
A może już oglądaliście? Bez spojerów, podzielcie się swoją opinią.