Znacie takie powiedzenie, że nie dowiesz się, dopóki nie znajdziesz się w czyjejś skórze? Po angielsku to chodzić w czyichś butach. Pamiętam jeden z programów kryminalnych, w którym ojciec zamordowanej dziewczyny w akcie desperacji, zdjął w sądzie buty, położył je na stole i powiedział sędzinie, aby się w nich przeszła. Ona, wypowiadając się później powiedziała, że całkowicie zrozumiała ten gest- podobnie jak wszyscy na sali. W rezultacie, ojciec wywalczył w Anglii nowe prawo, prawo Clare, które daje kobietom możliwość sprawdzenia na policji kryminalnej przeszłości swojego partnera. Tylko dlatego, że sędzia wczuła się w stan psychiczny ojca zamordowanej Clare Wood- „weszła w jego buty”.
‘Nic nie jest takim, jakie się wydaje’
Pamiętacie, jak reklamowałam Wam film „Miasteczko Wayward Pines” ? To idealny przykład jak mało wiemy, widząc sprawy tylko ze swojej perspektywy. Jako widz, oglądając wydarzenia w pierwszym odcinku krzyczysz raz po raz:
– No i co on robi?!
– Bez sensu! Przecież może przejść przez……
– Ja bym to zrobił/a tak: ……………
– A nie może po prostu przejść tędy i zrobić to?
‘Nic nie wiesz, Jonie Snow’
Kolejne odcinki natomiast, przynoszą jeden tylko komentarz do tych wszystkich wcześniejszych scen; „Ahaaaaaaaaaaaaa…!”. Mniej więcej podobną reakcję wykazywalibyśmy, gdybyśmy byli osobą, mieli jej oczy, uczucia i doświadczenie, co do której wydajemy sądy.
Ostatnio mówiłam mężowi, jak to fajnie, że jedzie w delegację. Wymieniając głośno co tam będzie z pewnością robił i jak spędzi ten czas, przedstawiłam mniej więcej opcję wesołego miasteczka. Mój facet spojrzał na mnie i wybuchnął śmiechem: – My chyba mówimy o zupełnie różnych wyjazdach!
Po czym zaczął przedstawiać, jak takie wyjazdy wyglądają NAPRAWDĘ czyli poza moją wyobraźnią :- ) Po czym skwitował:
– Ale wiesz, kiedyś takie samo wyobrażenie miałem o pracy handlowców. A potem się okazuje, że to jest jak z tym inżynierem.
– W sumie…. Zanim nie pracowałam jako pilotka wycieczek to też mi się wydawało, że to płatne wakacje. Albo nauczyciela.
Polak mądry. Po szkodzie.
Grupą, która najczęściej ocenia i zawsze czuje się w obowiązku, aby wszystko wiedzieć najlepiej, oraz udzielać złotych rad są Polacy :- ) Z iloma nacjami miałam i mam do czynienia, mogę spokojnie stwierdzić, że to moi rodacy nie cierpią nie wiedzieć, nie mieć gotowej odpowiedzi, rozwiązania. Z jednej strony bardzo mi się to podoba, bo może prowadzić do prostych wniosków i naprawdę prostych rozwiązań. Z drugiej – do braku empatii w stosunku do życia, przekonań, decyzji i pozwolenia na wewnętrzny świat każdego człowieka . A właśnie na tej płaszczyźnie, okazuje się nasza miłość.
Co sądzicie?