Poprzedni tydzień był dla mnie wyjątkowo ciężki w pracy. W piątek padłam na twarz gdy tylko przekroczyłam próg domu. Ale wcześniej…
– Człowiek otworzył dla mnie drzwi, gdy wchodziłam do firmy i przytrzymał dla mnie kolejne,
– A gdy wychodziłam, inny Człowiek otworzył dla mnie te same drzwi :- )
– Gdy zagapiłam się czekając „na zielone” , Człowiek podszedł do mnie i powiedział „Jest zielone”
– Chciałam przejść przez główną ulicę, w miejscu, gdzie nie ma pasów. Zwykle czekam dość długo, aż przejadą wszystkie samochody. I tym razem też tak było, gdy kierowca DHL’u zatrzymał samochód dokładnie w tym miejscu – bez pasów TYLKO po to, bym mogła przejść. A ja myślałam, że drogę zgubił :- ) Oczywiście szeroko się do niego uśmiechnęłam w podzięce i pomachałam.
– Motocyklista, który jechał główną drogą i zobaczył nas: mnie i męża na motorach (zatrzymaliśmy się na chwilę, bo była to pierwsza przebieżka męża, motocyklem) zatrąbił i pomachał do nas. Odwdzięczyliśmy się tym samym :- )
– Nieznajoma dziewczynka uśmiechnęła się do mnie i powiedziała Dzień dobry
Dzięki tym wszystkim małym gestom, tamten tydzień był naprawdę znośniejszy – jakby Niebo wiedziało, że jest mi ciężko i postanowiło mi ocieplić myśli.
Sprowadzanie Nieba na ziemię to naprawdę nic skomplikowanego. Żadne wielkie rzeczy. To suma małych spraw, na których można się podeprzeć przez cały dzień i uśmiechać na samą myśl o nich. I chcieć się odwdzięczać, bo
Dobro musi być przekazywane dalej.
Tylko taki świat ma sens :- )