Nie tak dawno, dawno temu, za jedną górą i jedną rzeką żyła sobie księżna. Była podziwiana za swą urodę i roztropność. Pielęgnowała chorych i ubogich z taką samą troskliwością, z jaką pielęgnowała róże w swoim wymarzonym ogrodzie.
Mimo wagonów złota, jakie posiadała, najczęściej czuła się zmęczona przepychem, w jakim przyszło jej żyć. I wtedy uciekała. Konno, za siódme wzgórze i siódmą rzekę. Uciekała też do swojego pokoju, sekretarzyka, w którym trzymała swój wielki skarb – pamiętnik.
A pisała w nim między innymi tak:
Mam w sobie wielkie pragnienie uszczęśliwiania ludzi. Próbuję robić co trzeba, ale moje marzenie o oddaniu serca i podaniu ręki tutejszym ubogim, górnikom i potrzebującym reformatorom nie jest motywowane religią; tak naprawdę to obawiam się czasem, że mojego Boga nikt nigdy nie ujrzy. [1]
Daisy, Danny – tak nazywano Marię Teresę Oliwię Hochberg von Pless, angielską arystokratkę, której skądinąd kochająca rodzina, która lata świetności miała za sobą.
Daisy udaje się „odkuć” gdy w wieku 18 lat, w roku 1891 poślubia księcia pszczyńskiego Hansa Heinricha XV Hochberga, jednego z najbogatszych arystokratów niemieckich, ówczesnego sekretarza ambasady Niemiec w Londynie.
Dzięki małżeństwu zyskuje nie tylko liczne koneksje na całym świecie, ale i teścia, którego będzie uwielbiać oraz ukochane miejsce na ziemi – zamek Książ.
To pod wpływem wizyty w tym niezwykłym miejscu, postanowiłam przeczytać pamiętniki pani zamku. A tak można ją spokojnie nazwać, gdyż Daisy decydowała o wystroju zamku, oraz obszarze wokół niego, była również dobrze znana okolicznej ludności – jako ta, która działa na ich rzecz, jak tylko może. Odziewa i poi ubogich – i jak sama twierdzi w swoich pamiętnikach : „To coś, co mogłabym robić całe życie dzień po dniu”. Walczy o prawa wyzyskiwanych koronczarek – i odnosi sukces. A nade wszystko jest kobietą tak samo romantyczną, co postępową ; chce dobrych sanitariatów dla każdej z okolicznych wiosek, w myśl pozbycia się licznych chorób i polepszenia sytuacji bytowej poddanych.
Daisy swoją liczną służbę zna nie tylko z imienia – zna sytuację rodzinną ludzi, którzy dla niej pracują i chce mieć realny, dobry wpływ na ich byt.
Ludzie kochają księżną, a ona potrafi wyłapać prawdziwe uczucie od interesownego. Jest kobietą o wielkiej wrażliwości, którą dzieli się głównie ze swoim pamiętnikiem. Jak dalej czytamy…
Żyjemy w bardzo gorączkowych czasach. Wydaje mi się, że nasze babcie żyły inaczej. Dzisiaj egzystencja ciała, mózgu i nawet urody skierowana jest na niesłychane emocje i energię. Trudno więc, jak to było przedtem, utrzymać serca i rozumu, pozwalającą na świadome akty sumienia. [2]
Ród, w który księżna się „wżeniła” Był trzecim najbardziej majętnym rodem w Niemczech i siódmym w Europie w ówczesnej dobie (do wybuchu II WŚ) – nic dziwnego, do nich należał właściwie cały przemysł górniczy, a tylko w zamku Książ w czasie zimy spalało się 2 wagony węgla dziennie, by ogrzać zamek. Wiemy to z zapisków księżnej, która – jak wspominałam – była kobietą niezwykle praktyczną. Jej pamiętniki spokojnie mogą poprowadzić nas przez codzienne detale tamtych czasów, z kulinariami włącznie.
Karty pamiętnika ujawniają też wiele faktów ze związku Daisy z Hansem; początkowo udane małżeństwo, nieuchronnie chyliło się ku upadkowi…. Podobnie jak wielki majątek Hochbergów.
Druga wojna światowa nie oszczędziła nikogo – wspaniały płac, w którym żyli, został przejęty przez nazistów i stał się ich siedzibą.
To jednak nie powstrzymuje chyba żadnego z odwiedzających Książ, by choć raz nie westchnąć z podziwem, widząc to dzieło ludzkich rąk.
Nie mogłam uwierzyć, gdy przewodnik powiedział, że wokół pałacu znajdywało się 40 kaskadowych ogrodów! Gdy zeszłam do pierwszego, trudno mi było uwierzyć, że są kolejne – a jednak! Nie naliczyłam ich 40 i nie sądzę by w dzisiejszej dobie aż tyle się ostało, ale i te, które są, są piękne. sama księżna pisała, że w Książku jest „podobno 300 pokojów”- ale nigdy nie liczyła.
Mój bilet obejmował też Palmiarnię i Stajnię Ogierów; do Palmiarni wiodła 2-kilumetrowa droga przez las należący do zamku (co do niego nie należało?!) wiodąca kawałek przez ruchliwe skrzyżowanie i wreszcie Palmiarnia! To pawilon, który wybudował dla Daisy jej mąż.
Sam Zamek Książ to kilka godzin chodzenia, doliczając do tego okoliczne atrakcje jak Palmiarnia, Stajnia Ogierów, stary zamek[3], punkt widokowy…. Można sobie zrobić cudny weekend we Wałbrzychu!
Opisy Daisy to przede wszystkim bale, przyjęcia, spotkania polityków, opisy charakterów licznych gości i przyjaciół Daisy (de facto, znanych osób ze sceny politycznej!) opisy jej dzieci, rodziny i jej relacji – a te były dla niej najważniejsze.
Dzięki tak osobistym zapiskom, odległa księżna, niemal postać z bajki, jawi się jako kobieta z krwi i kości, bardzo realna i niedaleka. Również dzięki zdjęciom jej i jej bliskich, służby, które zdobią ściany zamku – przywykliśmy przecież, że w zamkach widujemy jedynie namalowane portrety władców. A tu niespodzianka – zdjęcia właścicieli zamku.
Podoba mi się wrażliwość księżnej i to, co zrobiła ze swoim tytułem, majątkiem – wydaje się, że odczytała dobrze swoje powołanie i weszła w nie. Mimo tak wielkiej pomocy, jaką uzyskiwali od niej przez lata różni ludzi; wsparcia zarówno finansowego jak i psychicznego, Daisy zdarzyło się napisać, że i tak robi za mało.
Czy aby na pewno? Możesz ocenić sama, sam – sięgając po pamiętniki tej interesującej kobiety.
A może masz lekturę za sobą? Podobnie jak wizytę w zamku Książ lub drugim zamku Hochbergów – w Pszczynie? Podziel się refleksjami poniżej lub tutaj.
[1] Lepiej przemilczeć. Prywatne pamiętniki księżnej Daisy von Pless , Wydawnictwo: Zamek Książ w Wałbrzychu Sp. z o.o., Fundacja księżnej Daisy von Pless
[2] Tamże
[3] Stary zamek – jak księżna stwierdziła, ogarnęła ich nostalgia za średniowieczem – zatem wybudowali , głównie dla gości, na przyjęcia, zamek w średniowiecznym stylu. Kto bogatemu zabroni?