Niektórzy pragną zmienić swoją przeszłość, inni – przyszłość.
Jest rok 1987, w jednym z domów na amerykańskim przedmieściu właśnie trwa nieudane przyjęcie urodzinowe.
Jenna kończy 13 lat, namiętnie czyta magazyn Poise, przyjaźni się z chłopakiem z sąsiedztwa – Matt’em i za wszelką cenę chce zasłużyć na względy klasowej elity wrednych dziewczyn. Podczas trwających urodzin, nadchodzi moment desperacji, gdy zamyka oczy i marzy, by mieć 30 lat. Jej życzenie się spełnia.
Gdy otwiera oczy, budzi się w nieznanym mieszkaniu, z nieznanym mężczyzną u boku. Pierwszy, poważny szok przeżywa jednak spoglądając do lustra. Pomimo znacznej zmiany w wyglądzie, mentalnie nadal wydaje się być nastolatką.
Kolejne rzeczy wydarzają się w zawrotnym tempie; podjeżdża po nią nowojorska taksówka, z pasażerką o znajomej twarzy, która zabiera ją do pracy. Totalnie zdezorientowana Jenna dowiaduje się, że piastuje bardzo wysokie stanowisko w wydawnictwie swojego ulubionego magazynu – Poise!
Z czasem, dowiaduje się również wielu gorzkich prawd o sobie, a zwłaszcza jednej, klamrującej – nie stała się osobą, o jakiej marzyła. Rozminęła się z samą sobą.
Obserwowanie trzydziestolatki z mentalnością trzynastolatki jest zabawne – przy okazji można też zdobyć się na refleksję nad samym sobą: czy stałem, stałam się człowiekiem, o jakim marzyłem, marzyłam? Co zrobiłem z tym, co latami słyszałam od rodziców, otoczenia? Niezależnie od tego, co to było. Czy jestem tego świadomy, czy mam kontakt z sama sobą, by kierować swoim życiem nie tylko w sposób wybrany, ale i naprawdę dobry?
Jenna ma szansę się zreflektować, ma szansę coś zmienić w momencie, kiedy dochodzi do niej, że wcale nie jest dobrą osobą, która dokonywała dobrych wyborów. Chcesz dowiedzieć się, jak to wygląda po przeróbce? Polecam film pt. „Dziś 13 jutro 30” dostępny na Netflixie.
Właściwie…. To każdy z nas ma szansę, na każdym etapie swojego życia. Ale nie przyjdzie to inaczej, jak przez poczucie skruchy, przyznanie przed samym sobą, że chcemy zmian i jesteśmy gotowi podjąć je, zaczynając od swojego wnętrza – bo stamtąd płynie każda zmiana, która kiedyś będzie widoczna. Kto tego chce? Kto ma ochotę zdobywać się na taką mentalno-moralną niewygodę?
Ja.
I zaświadczam – po drugiej stronie jest wolność, choć nigdy nie należy składać broni.
Czy ktoś z Was chciałby być starszy niż jest? A może młodszy i mieć wpływ na dokonane w przeszłości wybory?