Slow life, slow food, slow fashion – i mnie się to podoba, ale osobiście zastąpiłam to innym słowem.
To słowo to
Simple food
Mówią, że najprostsze rozwiązania są najlepsze – a tak trudno czasem na nie wpaść!
Kocham prostotę. Wszystkiego. Ale dziś będzie o tej spożywczej.
Prostoty jedzeniowej nauczyłam się od Greków; oni konsumują to, co mają i potrafią zrobić z tego nie tylko narodowy hit ale i codziennie wprowadzają w czyn proste sprawy.
Sałatka grecka? Jej nazwa to horiatiki co znaczy wiejska. Składa się z pomidorów, ogórków (nawet jeśli to nie najszczęśliwsze połączenie) czerwonej cebuli, kilku oliwek z pestkami i plastrem sera feta posypanego oregano . A to wszystko z własnych zbiorów –tak powstała sałatka grecka, dziś – dla turystów udziwniana sałatą i sosami sałatkowymi.
Jednym z moich ulubionych śniadań jest właśnie greckie (nawet jeśli Grecy śniadań nie jadają..) czyli: oliwa z oliwek, do tego trochę soli i oregano, może być też trochę octu balsamicznego. I pieczywo, które maczamy w tej znowuż prostej miksturze. Pyszne, pożywne i…. proste. Ja dodaję jeszcze natkę zielonej pietruszki, bo akurat jest. Takie śniadanie je też ostatnio mój mąż w pracy – jedyne co zabiera ze sobą, to pieczywo. I gotowe!
Obecnie mamy modę na gotowanie – co jest super i moim zdaniem powinniśmy bardziej postawić na lokalne i sezonowe produkty. Nauczyłam się też jednej rzeczy: gdy czegoś nie ma lub jest moim zdaniem zbyt drogie (np. papryka w tym roku) to tego nie jem. Lub mocno ograniczam.
W Czechach na przykład stale urzeka mnie to, że proste, regionalne potrawy można zjeść nawet w eleganckiej restauracji, bo Czesi nie wstydzą się prostoty swojej kuchni.
To, co zaskoczyło mnie na afrykańskim weselu był… tort. W Polsce to jedna z tych stresujących chwil, gdy tort wjeżdża na salę i Młodzi, którzy w życiu nie kroili tego ustrojstwa i to na taką skalę i jeszcze przy wszystkich, przeżywają życiowy stres. Pamiętam podobną scenę w RPA; podano tort, którego nawet nie zauważyłam, bo był….niespecjalnie duży. I od razu zaczęto go nakładać – łyżką. Żadnej tam kurtuazji , pokazów z nożami! Przesłaniem tortu weselnego jest po prostu to, aby każdy z gości miał swój (nawet mały i nieidealnie ukrojony) udział w „słodyczy” nowego życia świeżo poślubionych.
Ps. był to najpyszniejszy tort, jaki w swoim życiu jadłam!
Pamiętacie mój post Małe zmiany – duży efekt?
Takie małe zmiany stale wprowadzam w swoim domu – ostatnio walczę z wszechobecnymi foliówkami. Napisałam do kilku największych sieci hipermarketów w Polsce, z pytaniem czy jest szansa na eko zmianę, czyli zamiast foliówek, papierowe torby z recyclingu. Niestety, markety nie zamierzają na razie wprowadzać zmian (wierzę, że gdyby więcej osób pisało w tej sprawie, zmienili by zdanie – w końcu każdy z nas jest ich klientem, od którego zależy przetrwanie na rynku) ale ja ilekroć idę na zakupy, proszę o pakowanie produktów w torby papierowe zamiast foliówek; bo na przykład świeży chleb zapakowany w foliówkę traci wszystkie swoje zalety. I o dziwo, dostaję moje zakupy w torebkach papierowych!
Kiedyś i mięso sprzedawano w papierze – i ja chcę powrotu tego prostego zwyczaju. Nie zamierzam jednocześnie nikogo szantażować czy obruszać się – edukuję i będę to robić do skutku. Zabieram nawet swoje torebki papierowe, do których pakuję w sklepie na przykład pomidory. Tak jak coraz częściej my, świadomi ludzie stawiamy na prostotę w jedzeniu, tak mamy realny wpływ na to, jak świat będzie eksploatowany dla nas – konsumentów. To my go kreujemy, to dla nas coś się sprowadza, produkuje, bądź nie – gdy nie ma zapotrzebowania.
Tak naprawdę wszystkiego, czego potrzebujemy dla zdrowia jest niezwykle…. proste.
Zgadzacie się? Co sądzicie o prostym jedzeniu? Jakie zmiany tego typu wprowadzacie u siebie?
Na zdjęciu wyjściowym – tradycyjna grecka kawa o ellinikos kafes.