Z jakichś powodów ten film został zakazany w Indiach. Ja za to mogę oglądać go na okrągło. W jakiś sposób te chłodne, skandynawskie klimaty koją moją duszę i nigdy nie mogę wyjść z zachwytu nad zdjęciami do tego filmu.
Sama akcja wciąga widza w sieć intryg, w tak klimatycznej scenerii, że nie sposób oderwać uwagi, a co do wątku – z niecierpliwością czekasz na finał , na odkrycie wszystkich kart.
W filmie jest też scena, którą uważam za najbardziej thilleryczną (jeśli tak można to nazwać) scenę w filmach ever. Ciekawe, czy wiecie, o którą mi chodzi?
Jest dziennikarz oskarżony o zniesławienie. A gdzieś tam, w kącie tajemniczej korporacji siedzi niczym mnich z umysłem hakera , genialna resercherka, Lisbeth. Resercherka szpieguje dziennikarza, a szefa –Vangera, mają tego samego, zatem ich drogi wkrótce się schodzą.
Zaczynają pracować dla Vangera nad tą samą sprawą i tu dopiero robi się ciekawie!
Razem zaczynają prowadzić niebezpieczne ale do szpiku kości intrygujące śledztwo tajemniczego zaginięcia bratanicy Vangera. Oboje- a my razem z nimi- cofamy się do lat 60.gdy zaginiona Harriet miała 16 lat.
Co się z nią stało? Co po drodze odkrywają Mikael i Lisbeth? I czemu Lisbeth powala na kolana swoją postacią? Obejrzyjcie koniecznie, póki pogoda sprzyja!
„Dziewczyna z tatuażem” (2011)
Oglądaliście? Podzielcie się wrażeniami :- )
Ps. Błagam, nie oglądajcie szwedzkiej wersji!