Ludzie na całym świecie nagle zorientowali się, że grozi im prawdziwe niebezpieczeństwo. U ich drzwi stanęło ISIS (Benjamin Hall, dziennikarz)
Już wiecie, o czym będzie książka tego miesiąca :- ) Dzisiaj przeczytałam ostatnią stronę i od razu , na świeżo postanowiłam o niej napisać.
„ISIS państwo islamskie” – Benjamin Hall. To znaczy TAK ZWANE państwo.
Chociaż Internet aż kipi od niusów na temat nowych planów, zapowiedzi, gróźb ze strony ISIS, to stale są to te same tematy: ucięte głowy, kolejne wybuchy, niezmordowani (nie wiem, czy to odpowiednie słowo…) bojownicy no i udręczone kobiety w burkach. Oraz widmo tego, że u nas niebawem będzie tak samo.
Gdy emocje opadły, postanowiłam dowiedzieć się czegoś więcej, niż to, co sprzedają ogólnodostępne media, które jak wiadomo – manipulują opinią publiczną tak, jak chcą.
Po dłuższym namyśle, kupiłam książkę Benjamina Hall’a i dziś muszę przyznać, że był to trafny wybór. Już piszę dlaczego.
Benjamin Hall jest dziennikarzem, który wszystkie informacje, do których masz dostęp dzięki jego książce , zbierał czasem z narażeniem życia w kolejnych miastach i państwach, rozmawiając z wysokimi rangą przywódcami , przemytnikami jak i prostymi ludźmi z ulicy. Jego wiedza jest– dla czytelnika- obrazowo przedstawiona.
Dzieci walczące w szeregach chcą zabijać i sprawia im to przyjemność. Najgorsze, że na dobrą sprawę nie da się tego zmienić. To ogromne zagrożenie, które będzie miało wpływ na następne pokolenia. (Benjamin Hall)
Książka Hall’a daje wreszcie czytelnikowi to, czego nie dają media. Mianowicie, stale słyszymy obco brzmiące nazwiska, terminy takie jak szyici, sunnici, ale na dobrą sprawę, nie wiemy o co chodzi. Kto kogo zaatakował, dlaczego, jak to się zaczęło. Autor książki to wyjaśnia. Odpowiada między innymi na takie pytania:
– Kim są szyici i sunnici, dlaczego ze sobą walczą.
– Za kogo uważają się dżihadyści.
– Czemu ISIS jest tak skuteczne i jak ważne są dla bojówkarzy nauki Koranu.
– Jaki był i jest udział poszczególnych krajów w utworzeniu się i zwalczaniu tak zwanego państwa islamskiego.
– Jaka była kolebka ISIS.
– Dlaczego Syryjczycy popierają ISIS.
– Skąd ISIS bierze pieniądze.
– Kim naprawdę są Kurdowie i czego chcą.
– Jak zostać bojownikiem.
– Kim są peszmergowie.
– ISIS i media społecznościowe.
– Dlaczego Obama jest najgorszym z dotychczasowych prezydentów.
– Jakie są zasady pracy dziennikarzy na terenach ISIS.
– i wiele, wiele innych.
Hall przedstawia również sylwetki poszczególnych, ważnych postaci w świecie terroryzmu, na czele których stoi Al-Assad.
Ponieważ autor opisuje obrazowo i w detalach ludzi powiązanych ze światem terroryzmu, czytając kilka newsów zamieszczonych w Internecie, byłam w stanie rozpoznać z nazwiska, o kogo chodzi.
Podobnie jest z osobami dziennikarzy, najpierw przetrzymywanych, następnie straconych; gdzieś na pasku informacji mignęło to czy owo nazwisko plus zdjęcie. Hall opisuje swoich kolegów , możemy też przeczytać ich ostatnie słowa skierowane do bliskich.
Czytając tę książkę, zrozumiałam, że te skrawki, którymi karmią nas media i Facebook, to jest tylko mały wierzchołek góry lodowej. Widzimy tylko zakryte twarze i słyszymy złowrogie hasła. Tymczasem…
Pod powierzchnią jest niezwykle złożona sieć motywów i zależności – wcale niejednoznacznych. Bo jak wytłumaczyć, że ISIS sprzedaje ropę swemu największemu wrogowi? I dlaczego Turcja nie zajmuje tak naprawdę żadnego konkretnego stanowiska, chociaż by mogła? Czemu Syryjczycy zaczęli popierać ISIS? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w książce Hall’a.
Znajdziecie również opisy egzekucji , które bardzo często są wyreżyserowane pod propagandę z niezwykłą precyzją. Przeczytacie, jak żyje się ludności na terenach zajętych przez ISIS i dlaczego wszyscy mieszkańcy muszą brać jako widzowie, udział w egzekucjach na rynku.
(o uchodźcach syryjskich w krajach takich jak; Turcja, Liban, Irak i Jordania)
Stracili wszystko – domy, krewnych, dobytek życia i ojczyznę – lecz mimo to wykazują ogromny hart ducha. Chociaż mają bardzo niewiele, z chęcią się dzielą. Dość odwiedzający obóz jest na każdym kroku zapraszany na herbatę. Uchodźcy z uśmiechem na twarzy częstują go ostatnim kawałkiem chleba i ostatnią porcją obiadu. Są wdzięczni, że ktoś do nich przyjeżdża i o nich pamięta. Cieszą się, że żyją, i często powtarzają, że sporo ludzi znajduje się w znacznie gorszej sytuacji niż oni.
„Szkoda mi mojego kraju, szkoda mi mojego życia’ (13-latka).