Tak, to już jutro. Jutro pomału wracam do codziennej rutyny – wiecie, tego, co praktykuję codziennie od poniedziałku do piątku gdy nie ma Bożego Narodzenia. I ku swemu zaskoczeniu – nie rozpaczam. Ba, nawet nie próbuję żadnych afirmacji, nie składam sobie żadnych obietnic, nie próbuję zaczarować tego tygodnia – będzie jak zawsze, z tym, że z jednodniowym weekendem w środku tygodnia :- )
Za to moje serce wypełnia wdzięczność. Mogłabym ponurym głosem stwierdzić ; znów codzienne wstawanie o 5:08. Ale jestem wdzięczna za to, że mam pracę, do której mogę iść. Gdybym jej nie miała, byłabym naprawdę nieszczęśliwa – znam to uczucie, doświadczyłam bezrobocia i wtedy naprawdę czułam się kiepsko. Jestem naturalnie wdzięczna za to, że obudzę się w ciszy, spokoju, nawet jeśli będzie jeszcze zupełnie ciemno za oknem i będę mogła wreszcie normalnie zrobić makijaż w łazience, w której mąż wymienił przypaloną lampkę przy lustrze!
Jutro nie muszę się zrywać po piątej, będę miała czas by na spokojnie zacząć dzień; z Bogiem i kawą z suszoną żurawiną (mój ostatni wynalazek).
Na zewnątrz są minusowe temperatury, ale kupiliśmy ostatnio tonę opału – to bardzo pocieszająca myśl, że jutro będę mogła zapalić w piecu i ogrzać nasz dom, zanim wszyscy domownicy wrócą z pracy.
Jestem wdzięczna za zdrowie – znam ciężkie i długoletnie doświadczenie jego utraty i gdy budzę się i mogę normalnie oddychać, a potem o własnych siłach wstać z łóżka i chodzić, to…mogę iść wszędzie i zrobić wszystko!
Ty też możesz! Skorzystaj z tego! Nie myśl o tym, co będzie jutro, jaki będzie ten następny tydzień – trochę cię i tak rozpieści w środku tygodnia , a potem nie obejrzysz się i znów będzie piątek :- )
Nastrój się z wdzięcznością, po prostu odwróć schemat: ludzie zwykle narzekają, są przygnębieni w takich sytuacjach – zrób coś odwrotnego. Coś szalonego! I zobaczysz odwrotne efekty! :- )